Targi z żywymi zwierzętami nadal otwarte? Stąd "uciekł" koronawirus!

2020-05-09 10:58

Naukowcy podejrzewali, że SARS-CoV-2, podobnie jak wcześniejszy wirus SARS, pochodzą z tzw. mokrego targowiska w Chinach. To miejsce, gdzie kupić można żywe zwierzęta (także dzikie), które są na naszych oczach zabijane.

Targ w Wuhan
Autor: PrintScreen YouTube Targowisko - tak zwany mokry market w Wuhan

O tym, że koronawirus pochodzi z mokrego targu już pisaliśmy. To, co się tam dzieje nie jest powszechne w naszej kulturze. Jednak mokre targi wiele nie różnią się od naszych rzeźni. Różnica jest taka, że w Chinach kupujący widzi śmierć swojego dania, a w Europie dostaje zafoliowany towar. 

Czy to dlatego WHO nie widzi powodu, żeby takich mokrych targów zakazać? Podczas briefingu prasowego ekspert WHO ds. bezpieczeństwa żywności i chorób zwierząt Peter Ben Embarek powiedział, że targowiska z żywymi zwierzętami mają zasadnicze znaczenie dla zapewnienia żywności i środków utrzymania dla milionów ludzi na całym świecie.

Podkreślił, że władze krajów, w których takie miejsca istnieją, powinny skupić się na poprawie ich funkcjonowania, a nie na ich likwidacji.

Według przedstawiciela WHO ryzyko przenoszenia chorób ze zwierząt na ludzi na tego typu często przeludnionych rynkach można zmniejszyć chociażby poprzez poprawę standardów higieny i bezpieczeństwa żywności, np. poprzez oddzielenie żywych zwierząt od ludzi. Ekspert WHO zaznaczył przy tym, że nadal nie jest jasne, czy targ w chińskim mieście Wuhan był faktycznym źródłem koronawirusa, czy jedynie odegrał istotną rolę w rozprzestrzenianiu się tego patogenu.

Przypominamy, jak wyglądają takie targowiska: CHIŃSKA MAKABRA. Tu KORONAWIRUSA kupisz z nietoperzem lub psem na obiad

Sonda
Zwierzęta cierpią wszędzie - nie tylko na mokrych targach, ale i w polskich czy europejskich rzeźniach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki