Tajemnicza choroba zabija koty. Nie wypuszczaj na zewnątrz i chowaj buty po przyjściu do domu
Trudno walczyć z przeciwnikiem, którego się nie zna, ale od kilku dni z tym problemem muszą zmagać się lekarze weterynarii w całej Polsce. Nie wiadomo, co jest przyczyną śmierci kotów ani czy choroba zagraża ludziom. Specjaliści biją na alarm. Jeśli masz kota - w trosce o jego bezpieczeństwo - lepiej by został w domu.
Od kilku dni z różnych części kraju docierają niepokojące informacje o tajemniczej chorobie, która przyczynia się do śmierci kotów. Informacje nagłaśniają zarówno właściciele, jak i lekarze weterynarii. Przyczyna śmierci zwierząt nie jest znana.
Nieznana choroba atakuje koty
Tajemnicza choroba postępuje szybko, a jej objawy nie są charakterystyczne, lecz tak naprawdę są jedyną wspólną cechą, która łączy zgłaszane przypadki problemów zdrowotnych u kotów. Weterynarze wskazują na objawy takie jak duszności, zaburzenia neurologiczne, wysoką gorączkę. Przypadki schorzenia występują u zwierząt wychodzących, ale i niewychodzących. Wiek również nie gra roli w przypadku tej zagadkowej choroby.
Do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach przekazano próbki pobrane od zmarłych kotów. - W badaniach krwi wychodzą podniesione parametry wątrobowe, małopłytkowość. Są to objawy mocno niespecyficzne, a my nie jesteśmy w stanie im pomóc. Robimy wszystko, aby utrzymać je przy życiu, ale rokowania tych, które u nas pozostały, również są złe. Nie wiemy, co im dolega – zaznaczyła dyrektor Trójmiejskiej Kliniki Weterynaryjnej w Gdańsku Paulina Grzelakowska.
Przyczyny nietypowych objawów u zwierząt nie są znane
Eksperci mają różne podejrzenia co do przyczyn problemów zwierzęcych pacjentów. Lekarze weterynarii starają się stosować różne schematy leczenia, ale żaden nie działa i nadal nie wiadomo, co powoduje chorobę. Sytuację śledzi Główny Lekarz Weterynarii, który jest w kontakcie z czołowymi polskimi ekspertami w zakresie weterynarii i organami Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.
- Na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów, a w szczególności wyników badań laboratoryjnych, które mogłyby stanowić przesłankę do twierdzenia, że opisywane w mediach objawy, obserwowane u kotów, wynikają z zakażenia wirusem grypy ptaków i nastąpiły po zjedzeniu surowego mięsa jakiegokolwiek gatunku zwierzęcia rzeźnego, znajdującego się w legalnym obrocie, a pozyskanego w zatwierdzonych rzeźniach, w których przeszły badania przed- i poubojowe - przekazano w komunikacie.
Lepiej, by twój kot został w domu
Specjaliści zalecają właścicielom czworonożnych przyjaciół, by zachowali wszelkie środki ostrożności i nie wypuszczali ich na zewnątrz, gdzie mogłyby mieć kontakt z dzikim ptactwem oraz ograniczyli kontakt kotów z surowym wieprzowym oraz drobiowym mięsem. - Moi drodzy, jeśli macie koty, rozważcie, aby przez jakiś czas nie wypuszczać ich na zewnątrz i chowajcie buty do szafki po powrocie do domu – przestrzega na Facebooku wirusolog prof. Krzysztof Pyrć.
- Od kilku dni na terenie Polski wiele mówi się na temat tajemniczej neuroinfekcji dotykającej domowe koty. Podobna jednostka chorobowa uważana była za zagrożenie dla europejskich kotów domowych od prawie pięciu dekad, jednak jej etiologia pozostawała niejasna. Ostatnio wykazano, że wirus rustrela (RusV), blisko spokrewniony z ludzkim wirusem różyczki, jest związany z zapaleniem mózgu u wielu ssaczych gospodarzy – wskazuje na Instagramie wirusolog prof. Tomasz Dzieciątkowski.
Jedna z prac naukowych, na jakie powołuje się ceniony ekspert, wskazuje, że "RusV może być od dawna poszukiwaną przyczyną oszałamiającej choroby kotów. Biorąc pod uwagę jego szerokie spektrum gospodarzy i znaczny zasięg geograficzny, RusV może stanowić czynnik etiologicznym neuropatologii u innych ssaków, a być może nawet u ludzi – zaznaczył specjalista.