Szpitalne jedzenie może być jeszcze gorsze? Wszystko przez wzrost cen
Szpitalne jedzenie w niektórych placówkach pozostawia wiele do życzenia. Okazuje się jednak, że ceny usług cateringowych dla szpitali znacznie wzrosły w porównaniu do ubiegłego roku. Szpitale wypowiadają umowy i ogłaszają nowe postępowania przetargowe z wyraźnie obniżonymi wymaganiami. Może to oznaczać tylko jedno - oszczędność na jakości.
Wzrost cen produktów żywnościowych, chemii gospodarczej, wynagrodzeń pracowników czy mediów ma ogromny wpływ na koszty cateringu szpitalnego. W porównaniu z ubiegłym rokiem, średnia cena za jeden talerzyk szpitalnego jedzenia wzrosła aż o 4 zł.
Jak informuje Elżbieta Kantowicz, prezes zarządu Impel Catering, w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl, "W ubiegłym roku średni koszt samych składników spożywczych, które trafiają na talerz w trzech posiłkach dziennie, w przeliczeniu na jednego pacjenta wynosił średnio ok. 9 zł. Obecnie jest to kwota między 12 a 13 zł".
Okazuje się, że ceny żywności i usług cateringowych w szpitalach zaczęły rosnąć już od drugiem połowy ubiegłego roku. Obecnie można mówić o 30% wzroście. A to nie koniec podwyżek. Ze względu na inflację i wciąż rosnące ceny żywności, usługi cateringowe w szpitalach również będą więcej kosztować.
"W umowach, które zawieraliśmy ze szpitalami na okres powyżej 12 miesięcy, często znajduje się zapis mówiący o podwyżce stawek o wskaźnik inflacji podawany przez GUS. Dla minionego roku ten wskaźnik wynosił 5,1 proc." - tłumaczy Elżbieta Kantowicz.
Co podrożało?
Szpitalne jedzenie staje się droższe ze względu na wzrost kosztów, jakie ponoszą usługi cateringowe. Jest to wynikiem podwyżki cen m. in.: mediów, dzierżawy pomieszczeń, chemii i środków dezynfekujących, jednorazowych opakowań, utylizacji śmieci i wielu innych.
Szpitale zaczynają oszczędzać na jedzeniu
Wiele szpitali nie jest w stanie sprostać kosztom żywienia pacjentów. Z tego względu zdarza się, że firmy cateringowe rezygnują ze współpracy z tymi placówkami.
"Zatem nie da się już realizować usług cateringu według dotychczasowych stawek. Dlatego od kilku miesięcy prowadzimy rozmowy z dyrektorami placówek medycznych, by waloryzować umowy. Niestety obawiamy się, że w kilku szpitalach będziemy musieli wypowiedzieć umowy. Dotąd sporadycznie zdarzały się nam sytuacje nierentownych kontraktów" - mówi Elżbieta Kantowicz.
Niestety zbyt wysokie ceny mogą skutkować obniżeniem standardów żywienia pacjentów, które i tak w wielu placówkach nie były zbyt wysokie.
"Szpitale ogłaszają nowe postępowania przetargowe z wyraźnie obniżonymi wymaganiami co do firm, które mogą takie umowy realizować. Nie wymagają referencji, wadium, ubezpieczenia czy dysponowania odpowiednimi zasobami finansowymi, choć przetargi na żywienie szpitalne są wartościowo znaczące. My mówimy, że za chwilę szpital będzie mogła żywić każdy kto "otarł" się o działalność cateringową. Co oznacza, że rozpoczął się czas obniżania wymogów" - tłumaczy Kantowicz.
Jest to szczególnie trudne do rozwiązania ze względu na nowe rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia dotyczące jakości żywienia pacjentów. Sugerowane produkty, które mają spełniać wymogi i wpisywać się w ramy zdrowej diety, są drogie. Dlatego też utrzymanie takiego standardu przez szpitale może okazać się nie lada wyzwaniem.
"Lepsza jakość posiłków, a taką ma wprowadzić rozporządzenie, kosztuje i nie uda się jej uzyskać przy obecnych wycenach świadczeń w ochronie zdrowia. Wymagania dotyczące jakości żywienia będą miały wpływ na budżet szpitali, bo królik, bataty czy wołowina kosztują, koszty rosną też ze względu - jak pokazałam - na otoczenie rynkowe" - podkreśla Elżbieta Kantowicz.
Choć walka o jakość posiłków cały czas trwa, przy obecnych cenach wiele szpitali może nie sprostać temu zadaniu.