"Szpital św. Anny", odc. 24: Guz biodra, chemia nie działa. Zyta myśli o terapii genowej. To realne?
Choroby rzadkie, w tym nowotwory kości, na co dzień wydają się nam problemem odległym. Niestety, życie pokazuje dobitnie, że mogą dotyczyć każdego. Serialowa onkolożka Zyta ze "Szpitala św. Anny" próbuje ocalić młodą kobietę z guzem biodra. Chemioterapia nie pomaga, ale są inne sposoby.

"Szpital św. Anny" to serial TVN, który emitowany jest od końca lutego 2025. Ma nie tylko pokazywać, że możliwe jest "prawdziwe siostrzeństwo w pracy i w życiu", ale przybliża też codzienną pracę medyków - zarówno tych od medycyny ratunkowej, jak i w szpitalu.
Śledząc losy Zyty, Kai, Marty, Darii, Zosi i Kaśki, możemy przy okazji przekonać się, jak czasem niewiele dzieli człowieka od nieszczęścia i że faktycznie choroba nie wybiera. Środowy 24. odcinek (premiera TVN 16 kwietnia, 17.40) wydaje się wyjątkowo na czasie.
"Szpital św. Anny", odc. 24: Zyta próbuje pomóc młodej kobiecie z guzem biodra
W 24 odc. serialu "Szpitala św. Anny" wraca wątek choroby taty Zyty - mężczyzna czuje się dobrze, ale zapalenie płuc u seniora wymaga długotrwałej rekonwalescencji i lekarskiego nadzoru. Jak ciężka może to być choroba przekonujemy się też w realnym życiu, na przykładzie papieża Franciszka.
Kolejnym tematem medycznym w odcinku jest wypadek łyżwiarzy i jego konsekwencje w postaci poważnego urazu kończyny.
Najbardziej przejmująca okazuje się jednak historia 29-letniej pacjentki onkologicznej, którą zajmuje się Zyta (Jolanta Fraszyńska). Serialowa lekarka widzi szansę uratowania kobiety dzięki terapii genowej, ale ta jest możliwa po badaniach biologicznych matki pacjentki. Tymczasem nawet nie jest jasne, gdzie jej szukać.
Nowotwory złośliwe tkanki kostnej i chrząstki - problem ludzi młodych
Pierwotne nowotwory złośliwe kości stanowią zaledwie 0,2% wszystkich nowotworów u osób dorosłych. Inaczej jest u dzieci - 5-7% nowotworów, z którymi mierzą się najmłodsi, dotyczy tkanki kostnej i chrząstki.
Najczęściej zmiany kościach i chrząstce są łagodne lub są przerzutem z innych narządów, głównie raków piersi, gruczołu krokowego, nerki czy płuca.
Pierwotnym nowotworem kości, czyli wywodzącym się bezpośrednio z tkanki kostnej, jest osteosarcoma, czyli mięsak kościopochodny. W Polsce notuje się kilkadziesiąt (60-100) nowych zachorowań rocznie. Najwięcej zachorowań dotyczy osób bardzo młodych, od okresu dojrzewania płciowego do 3. dekady życia (80% zachorowań).
U dorosłych drugim najczęściej występującym złośliwym nowotworem kości jest chondrosarcoma, mięsak wywodzący się z chrząstki. Zachorowania najczęściej dotyczą pacjentów w wieku pomiędzy 30 a 60 lat, porównywalnie u obu płci.
Nowotwory kości - ratunkiem terapia genowa?
Choroby rzadkie to zawsze wyzwanie diagnostyczne i terapeutyczne. Trzeba mieć świadomość, że ich nowoczesne leczenie, niejednokrotnie kosztowne, nierefundowane i budzące kontrowersje, jest dostępne dla zaledwie kilku procent chorych. W zdecydowanej większości możliwe jest tylko leczenie objawowe, brak terapii celowanych itd.
Czy na skuteczne, nowoczesne leczenie genowe mogłaby liczyć pacjentka onkologiczna w realnym życiu? To zależy od wielu czynników, przede wszystkim od tego, czy taka terapia, w jej konkretnym schorzeniu istnieje.
Podstawą postępowania diagnostyczno-terapeutycznego u chorych na mięsaki kości lub chrząstki jest właściwe rozpoznanie histopatologiczne (czyli mikroskopowa ocena pobranego materiału) oraz wielodyscyplinarne podejście do chorego z udziałem patologów, biologów molekularnych, radiologów, chirurgów, radioterapeutów oraz onkologów klinicznych (hematoonkologów dziecięcych).
Według zaleceń Europejskiego Towarzystwa Onkologii Medycznej (ang. European Society of Medical Oncology, ESMO) wszyscy z podejrzeniem pierwotnego złośliwego nowotworu kości powinny zostać skierowani przed wykonaniem biopsji do ośrodka referencyjnego o dużym doświadczeniu klinicznym oraz z wysokospecjalistycznymi procedurami diagnostyczno-terapeutycznymi.
Wciąż pojawiają się nowe terapie. Pacjenci szukają pomocy za granicą. Walczą o życie w zagranicznych placówkach. Żeby to jednak było możliwe, najpierw potrzebna jest precyzyjna diagnoza. Rozpoznanie: "guz biodra" to za mało, by mówić o rokowaniach.
