Szczepienie przeciw gruźlicy jednak nie chroni przed COVID-19? NOWE BADANIA
Wbrew temu, co przypuszczano, szczepienie przeciw gruźlicy (BCG) w okresie niemowlęcym prawdopodobnie nie chroni przed zachorowaniem na COVID-19 – tak dowodzą badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Wnioski z badania opublikowano właśnie na łamach „Clinical Infectious Diseases”.
Wyniki badania, jakie przeprowadzili naukowcy sugerują, że to nie wyszczepialność społeczeństwa szczepionką BCG, lecz inne czynniki są przyczyną znaczących różnic między państwami, jeśli chodzi o ilość infekcji i przebieg choroby wywołanej przez SARS-CoV-2.
Publikacje sugerujące, że w krajach, gdzie szczepienia BCG są szeroko rozpowszechnione, społeczeństwa wydają się lepiej znosić pandemię niż państwa, gdzie szczepionka nie jest obowiązkowa, już od jakiegoś czasu pojawiały się w naukowych periodykach.
Badacze podejrzewali więc, że szczepionka BCG, która uodparnia przeciwko gruźlicy, może też chronić przed COVID-19.
Sprawie postanowił się więc przyjrzeć dr Clément de Chaisemartin z Uniwersytetu Kalifornijskiego wraz z drugim badaczem – dr Luc de Chaisemartin z Oddziału Immunologii uniwersyteckiego szpitala w Paryżu, zainspirowani własną sytuacją rodzinną.
Dr Clément de Chaisemartin, najstarszy z pięciorga rodzeństwa otrzymał w dzieciństwie szczepionkę BCG. Nie dostał jej natomiast jego najmłodszy brat, gdyż Francja, z której pochodzi badacz, zlikwidowała obowiązek szczepień przeciw gruźlicy na początku XXI wieku, podobnie jak wiele innych państw, w których przypadki gruźlicy zostały praktycznie wyeliminowane. Jak mówi badacz: „Wszedłem więc któregoś razu na Wikipedię i zacząłem szukać państw, które zaprzestały szczepień BCG jeszcze wcześniej. Chciałem sprawdzić, czy obserwuje się w nich wyższy odsetek osób chorych na COVID-19”.
Zauważył, że Szwecja zaprzestała obowiązku szczepień BCG już w kwietniu 1975 roku. Skontaktował się więc ze szwedzką agencją zdrowia publicznego, która zgodziła się udostępnić mu dane.
Jak informuje PAP, naukowiec skupił się na osobach urodzonych w pierwszej połowie 1975 roku. Szwedzi, którzy przyszli na świat w marcu otrzymali bowiem obowiązkową szczepionkę BCG, podczas gdy osoby urodzone w kwietniu już nie. Analiza wykazała, że liczba przypadków COVID-19 na jednego mieszkańca, liczba hospitalizacji z powodu tej choroby i liczba zgonów były obu tych grupach bardzo podobne.
Wyniki badania – jak podkreśla autor - okazały się bardzo pouczające. Wcześniejsze badania ujawniły bowiem silną korelację między obowiązkowymi szczepieniami BCG a wynikami COVID-19. Tymczasem teraz okazało się, że między osobami, które otrzymały szczepionkę w dzieciństwie, a tymi, którzy jej nie dostali, nie ma różnić w zapadalności i przebiegu choroby COVID-19.
„Oznacza to, że ta korelacja nie wynika prawdopodobnie ze szczepienia BCG, ale raczej z jakiejś pominiętej zmiennej - wyjaśnił Chaisemartin. - Nasuwa się oczywiście pytanie, czym jest ta pominięta zmienna, bo być może mogłaby stać się ważnym punktem zaczepienia w dalszej walce z pandemią”.
Badacz postawił hipotezę, że obowiązkowe szczepienia dzieci preparatem BCG mogą odzwierciedlać ogólną kondycję krajowych systemów zdrowia publicznego. „Kraje, które mają wiele obowiązkowych szczepień, mogą być tymi, w których agencje zdrowia publicznego działają prężniej i być może dlatego są one w stanie wdrożyć skuteczniejszą politykę przeciwko COVID-19” - wskazuje naukowiec.
Dopuszcza też inną hipotezę, wedle której obowiązkowe szczepienia mają związek z podejściem do ryzyka. „Być może kraje, w których istnieje wiele obowiązkowych szczepień, są tymi, w których ludzie są bardziej ostrożni, niechętni ryzyku i ściślej przestrzegają wytycznych dotyczących życia podczas pandemii” - mówi.
Dr Clément de Chaisemartin zwraca jednak uwagę, że są to wstępne przypuszczenia i ich potwierdzenie wymaga dalszych badań. Jednak jedna kwestia, jego zdaniem, jest całkowicie jasna: „Bez solidnych dowodów na to, że BCG chroni przed COVID-19, ważne jest, aby poczekać na wyniki trwających badań, zamiast wyczerpać zapasy szczepionki, która już jest trudna do zdobycia dla tych, którzy naprawdę jej potrzebują, czyli dzieci w krajach o dużej zachorowalności na gruźlicę ” - podsumowuje naukowiec
Źródło: PAP