Szczepienie na Covid-19 dla dzieci. Co na ten temat sądzą eksperci?
W połowie grudnia w Polsce ruszają szczepienia na Covid-19 dla kolejnej grupy - dzieci w wieku 5-11 lat. Eksperci przekonują, by zaszczepić dziecko, gdyż w porównaniu do poprzedniej fali zakażeń wzrosła liczba dzieci ciężko chorujących na COVID-19. Jakie jeszcze argumenty przemawiają za szczepieniami najmłodszych?
Szczepienia przeciw COVID-19 dzieci w wieku 5-11 lat rozpoczną się w Polsce 16 grudnia i będą wykonywane preparatem Comirnaty (Pfizer-BioNTech) w dostosowanej do wieku dawce pediatrycznej. Schemat szczepienia jest dwudawkowy, przy zachowaniu rekomendowanego odstępu co najmniej 21 dni między dawkami.
Prof. dr hab. Jacek Wysocki, kierownik Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, członek Rady Medycznej przy premierze wyjaśnił w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że obserwuje coraz większą zachorowalność dzieci na COVID-19.
"Dzieci coraz ciężej chorują. Na początku mówiliśmy, że najmłodsi łagodnie przechodzą COVID-19, chyba że mają powikłania pocovidowe w postaci PIMS" – powiedział.
Ekspert przyznał, że w ubiegłym roku - przeciętnie - na kierowanym przez niego oddziale, jednym z dwóch covidowych przeznaczonych dla dzieci w Poznaniu, było do ośmiu małych pacjentów. Obecnie jest ich 16. "To wskazuje na podwojenie zachorowalności. Najmłodsze dziecko ma 11 dni, najstarsze są 12-13-letnie, choć zdarzały się też 17-letnie" – przyznał.
"W tej chwili mamy coraz więcej dzieci wymagających głębszej, bardziej intensywnej terapii na oddziałach szpitalnych. Mają duszności, zmiany zapalne w płucach, wymagają tlenoterapii i, co się często zdarza – krzyżowe zakażenie dwoma patogenami – koronawirusem i wirusem RSV. To powoduje, że przebieg czwartej fali wśród najmłodszych jest gorszy, niż jeszcze rok temu. To jest dodatkowy argument za zaszczepieniem dzieci" – zaznaczył lekarz.
Ekspert podkreślił, że Covid-19 najciężej przechodzą najmłodsze dzieci, których układ oddechowy dopiero się rozwija, oraz starsza młodzież, której organizmy są już prawie dojrzałe.
"Do tego dochodzi problem dodatkowy. Mamy zdecydowanie więcej przypadków świeżo rozpoznawanej u dzieci cukrzycy. Cukrzyca typu pierwszego jest chorobą raczej o podłożu wrodzonym, ale przechorowanie COVID-19 ujawnia ją, pogarsza ogólny stan zdrowia dzieci, które potem trafiają do szpitali" – powiedział ekspert.
Dodał, że stan zdrowia dzieci, które już od dawna chorują na cukrzycę, także ulega pogorszeniu. "Nawet, jeśli do tej pory były ustabilizowane, to nagle okazuje się, że mają wysoki poziom cukru, zaburzenia metaboliczne i muszą trafić do szpitali, często jako zakażone, na oddziały covidowe, gdzie trzeba im organizować opiekę diabetologiczną" - podkreślił lekarz.
Pytany o przyczyny większej zachorowalności dzieci na COVID-19 ekspert wskazał większą zaraźliwość wariantu Delta. "Poza tym, w trzeciej fali mieliśmy praktycznie zamknięte szkoły – teraz nie. Dzieci chodzą do szkół, czego notabene chcemy, ale przez to zakażają się. Co jest dla nas, jako pediatrów, zaskakujące to fakt, że mamy dużo chorych niemowląt i małych dzieci w wieku roku czy 18 miesięcy" – zaznaczył.
"Wynika to z niezaszczepienia rodziców. Bo gdzieś to dziecko musiało się zarazić i często się okazuje, że mama jest chora, albo tata jest zakażony. Sytuacja wśród tych małych dzieci jest teraz gorsza, niż przed rokiem" – poinformował.
Prof. Wysocki powiedział, że analizy dotychczasowych szczepień dzieci i młodzieży powyżej 12. roku życia wskazują, iż największy poziom zaszczepienia, przekraczający 40 proc., osiągnięto w grupie młodzieży w wieku od 15 do 17 lat. "Oczywiście to nie jest wynik bardzo dobry, ale można go określić mianem niezłego" – ocenił.
"Natomiast w grupie młodszych dzieci - w wieku od 12 do 15 lat - zaszczepienie jest na poziomie ponad 20 proc., więc gdy zaczniemy szczepić młodsze dzieci, te od 5 roku życia, rodzi się pytanie, czy rodzice z tej szansy skorzystają" – zwrócił uwagę.
Według eksperta na szczepienie dzieci przeciw COVID-19 decydują się rodzice zaszczepieni. "Oczywiście będzie ogromne zadanie, żeby przekonać pozostałych, by zaszczepili swoje dzieci. Wiele środowisk lekarskich apeluje, żeby różnicować sytuację dziecka zaszczepionego i niezaszczepionego w przypadku kontaktu z zakażonym w szkole czy przedszkolu" – powiedział.
"Liczyliśmy na to, że uda się utrzymać zajęcia dla dzieci zaszczepionych. Wtedy byłby dodatkowy bodziec: zaszczepiony uczeń, nawet w przypadku kontaktu z zakażonym, będzie dalej chodził do szkoły. Szkoły powiedziały, że nie mają sił i środków na takie dublowanie lekcji; trudno mi z tym polemizować, bo nie jestem nauczycielem. Tu jest pewna przeszkoda, bo rodzice szczepiąc swoje dzieci powinni widzieć wyraźnie, co zyskują" – ocenił lekarz.
O konieczności szczepień najmłodszych mówił również lek. Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Według dr. Sutkowskiego "warto szczepić dzieci, ponieważ nie jest prawdą, że dzieci zawsze przechodzą COVID-19 łagodnie".
Dodał, że na oddziałach covidowych w całej Polsce jest zdecydowanie więcej dzieci niż było w poprzednich falach, a u hospitalizowanych dzieci jest bardzo wiele przypadków koinfekcji.
Dr Sutkowski przyznał, że u części dzieci, podobnie jak i u dorosłych, COVID-19 przebiega bezobjawowo lub skąpoobjawowo, jednak część przechodzi infekcję ciężko, zdarza się też sporo powikłań.
"Jeżeli 14-letni chłopiec ma udar, jeżeli dziecko leży pod respiratorem, jeżeli dziecko ma ciężkie zapalenie płuc i niewydolność oddechową - to jest powikłanie, które nie tylko grozi utratą zdrowia, ale nawet życia" - ocenił.
Jak stwierdził prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, ważnym powodem, dla którego należy szczepić dzieci jest także fakt, że nawet te dzieci, które przechodzą infekcję łagodnie, zarażają innych.
"Szczepienie dzieci jest działaniem, które ma na celu zmniejszenie pandemii, zmniejszenie ryzyka zgonów u innych dzieci - na przykład tych, które jeszcze nie mogą się zaszczepić, bo nie mają jeszcze 5 lat - oraz ciężko chorych dorosłych z otoczenia" - wyjaśnił.
Ekspert podkreślił, że "im większa część populacji się zaszczepi, tym mniejsze problemy będziemy mieli teraz i w przyszłości". "Chodzi m.in. o to, że nie będzie narastał dług zdrowotny, bo więcej osób będzie mogło leczyć się w szpitalach i przychodniach na inne choroby niż COVID-19" - zastrzegł.
Dr Sutkowski wyjaśnił, że wirus SARS-CoV-2 wciąż tworzy nowe warianty. "Im więcej osób się zaszczepi - w tym dzieci - tym niebezpieczeństwo wytworzenia kolejnego niebezpiecznego wariantu będzie mniejsze" - zastrzegł. Dlatego - jak podkreślił - nie należy odwlekać szczepienia dzieci.
Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych zastrzegł, że szczepionki są "skuteczne i bezpieczne". "Badania nad ich bezpieczeństwem, które robił producent, były prowadzone wiele miesięcy dłużej niż badania nad szczepionkami dla dorosłych i były prowadzone w wielu miejscach na świecie. Te badania udowodniły, że niepożądanych odczynów poszczepiennych jest bardzo niewiele, a te, które są, to NOP-y bardzo łagodne" - stwierdził.
Dodał, że w ramach obowiązkowych szczepień ochronnych dzieciom jest często podawane kilka szczepionek naraz, a w przypadku COVID-19 jest to pojedyncza szczepionka. "Nie ma więc powodów, by w przypadku koronawirusa martwić się nadmiernie" - ocenił.
Zdaniem eksperta, dzieci nie chcą szczepić najczęściej ci rodzice, którzy sami się nie zaszczepili. "Potrzebna jest nam bardzo solidna kampania na ten temat, ponieważ szczepienie dzieci tuż za progiem, a my na ten temat praktycznie nie rozmawialiśmy. W ten sposób oddajemy pole tym, którzy chętnie zbiją na tym jakiś kapitał - medialny, polityczny lub medyczny - czyli ruchom o charakterze antyszczepionkowym" - mówił. Dodał, że "powinniśmy się bać choroby a nie profilaktyki"
"Zachęcam do szukania informacji w dobrych, sprawdzonych źródłach np. na stronach Ministerstwa Zdrowia. Dobrym źródłem informacji jest też kontakt z lekarzem rodzinnym" - powiedział.
Porady eksperta