SOR-y przeżywają oblężenie, pacjenci koczują w poczekalni. "Czas oczekiwania minimum 12 godzin"
Polacy zmagają się obecnie aż z trzema wirusami. Wirus grypy, COVID-19 oraz RSV zbierają żniwo. Ogromne wzrosty zakażeń zaczynają powoli być odczuwalne w placówkach medycznych. Do krytycznej sytuacji doszło na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Nowym Sączu. "Liczba pacjentów przekraczała liczbę, którą ten oddział jest w stanie przyjąć".
W ostatnich dniach Szpitalny Oddział Ratunkowy w Nowym Sączu przeżywa oblężenie. Oprócz pacjentów przywożonych przez karetki, zgłaszają się również osoby indywidualne, które dostają się na Oddział na własną rękę. Codziennie na SOR przybywa ponad dwustu pacjentów.
Ponad dwustu pacjentów dziennie
Chorych było tyle, że niemożliwe było przyjęcie wszystkich pacjentów. Niektórzy mieli przed sobą nawet kilkanaście godzin czekania.
"W pewnym momencie wytworzyła się taka sytuacja, że liczba pacjentów przekraczała liczbę, którą ten oddział jest w stanie przyjąć" - powiedział Bogusław Latacz, zastępca dyrektora ds. lecznictwa sądeckiego szpitala w rozmowie z "Sądeczaninem".
Co było powodem takiego oblężenia? Okazuje się, że winne są wirusy. Nagły wzrost zachorowań na wirusa grypy, RSV oraz COVID-19 sprawił, że szpitale w krótkim czasie stały się przepełnione. W placówkach brakuje miejsc, wielu pacjentów leży na tzw. dostawkach na szpitalnych korytarzach. Jest również spora liczba chorych trafiających do szpitala z powodu powikłań po infekcjach. Dlatego chorzy, szukając pomocy, zaczęli udawać się na SOR.
Niestety, liczba pacjentów przekraczała możliwości personelu. "Od końca ubiegłego tygodnia mamy sytuację taką, że codziennie do SOR zgłasza się do dwustu pacjentów" - mówi zastępca dyrektora.
W pierwszej kolejności zaczęto przyjmować pacjentów przywożonych karetkami, których stan życia był zagrożony. Pozostali pacjenci musieli niestety czekać.
"Pozostali pacjenci, którzy zgłosili się do SOR byli informowani przez nasz personel, że czas oczekiwania na pomoc wyniesie minimum dwanaście godzin" - informuje Bogusław Latacz.
Z uwagi na ilość pacjentów, funkcjonowanie SOR-u zostało ograniczone.
"Wczoraj ograniczyliśmy możliwości funkcjonowania SOR z uwagi na to, że nie mieliśmy możliwości przeniesienia pacjentów zakwalifikowanych do hospitalizacji z oddziału obserwacyjnego w SOR do oddziału docelowego. Taka możliwość stwarzała się, gdy zwalniało się łóżko" - tłumaczy.
Są plany na odciążenie Oddziałów Ratunkowych
Szpitalne Oddziały Ratunkowe przeżywają oblężenie. Okazuje się jednak, że spora liczba pacjentów w ogóle nie powinna tam trafiać.
"Powinni tam trafiać pacjenci, którzy potrzebują opieki szpitalnej i są w stanie zagrożenia życia lub zdrowia. Z danych wynika, że wielu pacjentów, niektóre dane mówią, że nawet 80 proc. pacjentów, którzy trafiają na SOR (...) mogłoby otrzymać pomoc w innych punktach systemu ochrony zdrowia" - podkreślił lek. Łukasz Jankowski, nefrolog, Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej w rozmowie w "Dzień Dobry TVN".
Resort zdrowia ma w planach poprawę sytuacji pacjentów i usprawnienie funkcjonowania SOR-ów poprzez wprowadzenie zmian. Jedną z nich jest uruchomienie przy każdym Szpitalnym Oddziale Ratunkowym gabinetu lekarza rodzinnego, nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.
"Po to, żeby pacjent, który zgłasza się na SOR, zostaje zakwalifikowany jako przypadek lekki, któremu lekarz rodzinny mógłby pomóc, mógł od razu zostać przekierowany (...) do gabinetu lekarza rodzinnego" - tłumaczy Jankowski.
Jednak by takie założenie odniosło zakładany sukces, niezbędne musiały by być w wielu przypadkach "przekierowania" przez lekarza rodzinnego do specjalistów.
"Gdybyśmy poszli dalej z tą reformą, czyli jest gabinet lekarza rodzinnego, ale on może się konsultować z lekarzami specjalistami z innych dziedzin na oddziałach szpitalnych, ma możliwość zaplecza diagnostycznego (...) to wtedy odciążyłoby to SOR. Jeśli mówimy tylko o przekierowaniu tych pacjentów z SOR-u do lekarza rodzinnego (...) nie miejmy złudzeń, to nie odciąży w 100 proc. Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. Przeniesiemy tylko kolejkę" - mówi specjalista.