Skażenie Odry może zagrozić tym nadmorskim kąpieliskom. Eksperci odradzają korzystanie z nich
Wojewoda dolnośląski zapewnia, że kąpiele w miejscowościach nadbałtyckich - w tym Świnoujściu, Międzyzdrojach czy Dziwnowie - są bezpieczne, gdyż póki co w tych miejscach nie wykryto żadnych niebezpiecznych substancji. Eksperci jednak radzą, by zachować ostrożność - ich zdaniem kąpieliska powinny być zamknięte, ponieważ nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.
W niedzielę komunikat w sprawie kąpielisk wydał Urząd Miasta w Świnoujściu. Jak napisano: "Zgodnie z informacją uzyskaną dziś od Dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego nie stwierdzono żadnych skażeń w wodach Zalewu Szczecińskiego, Cieśniny Świny i Zatoki Pomorskiej. Oznacza to, że świnoujskie kąpieliska są bezpieczne".
O bezpieczeństwie wody w kąpieliska położonych w delcie Odry - w Świnoujściu, Międzyzdrojach, Dziwnowie - zapewniał również Zbigniew Bogucki, wojewoda zachodniopomorski. Jak twierdzi, służby monitorują jakość wody w tych miejscach i jak na razie nie wykryto w niej żadnych niebezpiecznych substancji.
Zdaniem ekspertów te plaże powinny być zamknięte
Do wypowiedzi wojewody zachodniopomorskiego i obecnej sytuacji w Odrze odniósł się w RMF FM prof. Zbigniew Karaczun, sozolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego oraz ekspert Koalicji Klimatycznej, W rozmowie z dziennikarzem RMF FM otwarcie powiedział, że zagrożenie istnieje. - Nie byłbym taki pewien, że można bezpiecznie wchodzić na plażę i że można się kąpać w Bałtyku. Nie wiemy, czy to, co zabiło ryby, nie jest już w tej chwili w Zalewie Szczecińskim czy w Morzu Bałtyckim - powiedział prof. Karaczun.
Podobnego zdania jest prof. dr hab. Jacek Piskozub, fizyk morza z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk. Jak stwierdził ekspert w TVN24, mimo, że nieznana jeszcze substancja wymiesza się z dużą ilością wody w Zalewie Szczecińskim, to i tak dotrze do Bałtyku. – Morza to nie zniszczy, bo ma olbrzymią objętość, natomiast typowa cyrkulacja na południowym Bałtyku jest taka, że to pójdzie na wschód, czyli w stronę Międzyzdrojów, Rewala. Ja bym tam zachował ostrożność i zamknął te kąpieliska, bo nie wiemy, z czym mamy do czynienia - powiedział profesor Piskozub.
W tej sprawie popełniono wiele błędów i dopuszczono się zaniedbań
W rozmowie z RMF FM prof. Karaczun zwrócił uwagę, że skażenie Odry jest zjawiskiem wieloprzyczynowym. - Jeżeli nie jest to przestępstwo ekologiczne, to jest to na pewno przestępstwo niedotrzymania obowiązków przez służby, które są odpowiedzialne za ochronę wód. Nie wykluczam żadnej hipotezy - powiedział.
Wskazał również na brak profesjonalizmu służb ochrony środowiska. - Służby wojewody, ani służby państwa, czyli Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, wojewódzcy inspektorzy ochrony środowiska, Wody Polskie nie podjęły żadnych działań przez dwa tygodnie, ale nawet nie potrafiły zawiadomić samorządów, które były zagrożone tym, co się dzieje w Odrze. Nie potrafiły również powiadomić strony niemieckiej - wyliczał ekspert.
Mówiąc o prowadzonych badaniach powiedział: - Pobraliśmy 150 próbek - to jest zdecydowanie za mało. Przez trzy dni po stwierdzeniu pierwszych śnięć powinniśmy zrobić tzw. badania transektowe na całej długości Odry. Nie tylko badania wody, ale też osad denny, inne organizmy wodne. Powinno się je badać nawet co godzinę, żeby mieć sygnały, co się zmienia w wodzie - podkreślił.