Skarżył się na ból brzucha. Po rutynowym zabiegu nie jest w stanie sam funkcjonować
Pan Dariusz uchodził za okaz zdrowia. Wszystko jednak zmieniło się po rutynowym, wydawałoby się, zabiegu usunięcia wyrostka robaczkowego. Mężczyzna nie jest teraz w stanie samodzielnie funkcjonować. Bliscy są przekonani, że w szpitalu popełniono błąd medyczny i chcą ukarania winnych.
Zapalenie wyrostka robaczkowego może ujawnić się u osób w różnym wieku. Jego najbardziej charakterystycznym objawem jest ból brzucha, który z czasem jednak nasila się i promieniuje do prawej dolnej części jamy brzusznej. To jedno z najczęstszych schorzeń chirurgicznych. Zmagał się też z nim pan Dariusz. Po pozornie prostym zabiegu jego życie zmieniło się o 180 stopni.
Trafił do szpitala z silnym bólem brzucha
Historia mężczyzny została nagłośniona przez dziennikarzy programu „Państwo w Państwie” emitowanego na antenie telewizji Polsat. Pan Dariusz był silnym mężczyzną, który wcześniej nie uskarżał się na problemy zdrowotne. Ważył ponad 90 kilogramów, podnosił ciężary i pracował fizycznie. 11 czerwca rano dopadł go silny ból brzucha.
- Zadzwoniłem do żony i powiedziałem: chodź, pojedziemy do szpitala, niech mi coś dadzą rozkurczowego, bo do pracy chciałem dotrzeć – mówił mężczyzna. Chcąc otrzymać pomoc medyczną, zgłosił się do szpitala w Nysie. Po zbadaniu dwóch chirurgów rozpoznało u niego zapalenie wyrostka robaczkowego. Pan Dariusz przeszedł zabieg, po którym nie jest w stanie sam funkcjonować.
- Na drugi dzień rano zapytałem lekarza, co mi zrobili. Odpowiedział, że za wiele nic nie zrobili i że wyrostka nie znaleźli – wyznaje pan Dariusz. Od tego momentu mężczyzna żywiony jest pozajelitowo i przez większość czasu podłączony do kroplówki.
To miał być rutynowy zabieg, stracił sprawność
Dziennikarze programu „Państwo w Państwie” interweniowali w szpitalu w Nysie, w którym pan Dariusz przebywał na hospitalizacji. Zapytali lekarzy, co takiego wydarzyło się na sali operacyjnej. Oni uważają, że zabieg przebiegł prawidłowo, choć w jego trakcie zdiagnozowano inne schorzenie niż to, które zakładała pierwotna diagnoza. Nie wiadomo, jednak jakie.
- Pacjent może wszystko zarzucić, a ja nie mogę do końca powiedzieć wszystkiego, co wiem. Naszym zdaniem postępowanie było prawidłowe, dołożyliśmy wszelkich starań, środków, nie zabrakło nam niczego do leczenia tego pacjenta. Wszystko, co można było wykorzystać, zostało wykorzystane – mówi w reportażu lek. Marek Szymkowicz z Zespołu Opieki Zdrowotnej w Nysie.
Bliscy pana Dariusza twierdzą, że pogorszeniu stanu zdrowia mężczyzny wynika z błędu medycznego. Walczą o ukaranie winnych.
Polecany artykuł: