Są pełne niedozwolonych substancji, Polacy łykają je codziennie. GIS alarmuje
Zażywanie suplementów stało się wyjątkowo popularne. Polacy każdego dnia sięgają po preparaty, które mają poprawić samopoczucie i stan zdrowia. Niestety na rynku co rusz pojawiają się preparaty, które zawierają niedozwolone substancje. Główny Inspektorat Sanitarny po raz kolejny dokonał kontroli. Wyniki są zaskakujące.
GIS opublikował raport podsumowujący działania z 2022 roku. W publikacji wzięto pod uwagę najważniejsze obszary, w tym nadzór nad bezpieczeństwem żywności. Pod lupę wzięto 368 wytwórni suplementów diety. Kontrola wykazała nieprawidłowości dotyczące używania niedozwolonych substancji.
Raport GIS. Co znajdowało się w suplementach?
Producenci żywności, leków czy suplementów mają obowiązek informowania o składzie produktu. Zadaniem Zespołu do spraw Suplementów Diety, powołanego przez Główny Inspektorat Sanitarny, jest weryfikacja, czy poza wymienionymi substancjami w preparatach nie pojawiają się inne związki farmakologiczne.
W treści raportu GIS znajduje się adnotacja, z której wynika, że celem kontroli było sprawdzenie, czy suplementy nie posiadają w składzie następujących związków chemicznych:
- syldenafilu,
- tadalafilu,
- wardenfilu,
- sybutraminy i jej analogów, winpocetyny, hupercyny, johimbiny.
Warto zaznaczyć, że tego rodzaju substancje znajdują się na liście Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) z 2022 jako zakazane.
Z danych opublikowanych przez Główny Inspektorat Sanitarny wynika, że w aż siedmiu próbkach wykryto zabronione związki chemiczne. Co więcej, ich obecność nie była deklarowana przez producenta. W trzech produktach znaleziono syldenafil oraz syldenafil w połączeniu z tadalafilem. Natomiast w kolejnych dwóch johimbinę. A w jednej ostarynę.
Kontrola podstawą zaufania? NIK ukazuje skalę problemu
Niekontrolowane suplementy diety to wciąż duży problem. Dlatego co roku GIS weryfikuje produkty pojawiające się na rynku. Nadzór sanitarny obejmuje zarówno produkcję, jak i dystrybucję suplementów. Działania polegają na kontrolach planowanych oraz interwencyjnych. Niestety pomimo pracy wielu specjalistów, w tym Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej, nadal pojawiają się problemy.
Najwyższa Izba Kontroli już na początku 2022 roku wykazała, że system nadzoru nie zapewnił właściwej ochrony konsumentom. Tylko na przełomie 2017/2020 roku zgłoszono 63 przypadki zamiaru lub dokonania wprowadzenia na rynek suplementów o niebezpiecznym składzie. Weryfikacja trwała latami, a wyniki wciąż nie były znane.
Jak informuje NIK, problem jest ściśle związany z faktem, iż popularność tego typu produktów nieustannie wzrasta. Popyt rodzi podaż, przez co ilość suplementów rośnie w tysiącach, (3-4 tys. rocznie), co znacznie utrudnia bieżącą kontrolę.
Ponadto liczba zgłoszeń przewyższa liczbę pracowników. Wprowadzono zatem Nowy Elektroniczny System Powiadomień, który miał odciążyć służby sanitarne. Planowano kolejne kroki ułatwiające weryfikację suplementów diety. Niestety w dobie pandemii prace legislacyjne zostały przekierowane na inny tor.
Najwięcej powiadomień wpłynęło do Głównego Inspektora w 2020 r., w czasie epidemii - o 70 proc. więcej niż w roku poprzednim. Średnio na jednego pracownika przypadało miesięcznie blisko 300 zgłoszeń - informuje NIK.
Jak wynika z danych NIK, przedsiębiorcy byli zobowiązani do przedstawienia naukowych opinii na temat sprzedawanego suplementu. Niestety wymagana dokumentacja nie wpłynęła, a GIS nie ponaglał, ani nie egzekwował obowiązków. Główny Inspektorat Sanitarny tłumaczył, że niedopatrzenia są wynikiem obciążenia pracą oraz brakiem uregulowań przepisów na poziomie unijnym.
- W badanym przez NIK okresie, organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej kontrolowały co roku niemal 80 procent wytwórni suplementów diety i ok. 40 proc. hurtowni oferujących te produkty. W sumie wydano 437 decyzji nakazujących wycofanie ze sprzedaży suplementu diety, zakazujących sprzedaży bądź czasowo wstrzymujących sprzedaż - dodaje NIK.
Najwyższa Izba Kontroli wskazuje, że niezbędne są nowe regulacje prawne oraz zmiana systemu powiadomień, a także utworzenie systemu ostrzegania konsumentów przed określonymi suplementami. Choć projekt nowelizacji znalazł się w Ministerstwie Zdrowia, to jednak nie został wprowadzony w życie.