Ptaki chorują, a ludzie są bezpieczni? Dopytujemy GIS o Gorączkę Zachodniego Nilu w Warszawie
Według specjalistów ryzyko zakażenia wirusem Gorączki Zachodniego Nilu w Warszawie przez ludzi jest nadal niskie. Nie ulega jednak wątpliwości, że komary w stolicy roznoszą tę tropikalną chorobę i mogą przenieść ją na człowieka. Dopytujemy Główny Inspektorat Sanitarny, jak należy się chronić.
Wokół wirusa Gorączki Zachodniego Nilu zrobiło się pewne zamieszanie. Z mediów przekazujących okrojone komunikaty Głównego Inspektora Sanitarnego i Głównego Lekarza Weterynarii można było wnioskować, że najlepszą ochroną przed wirusem jest unikanie padłych zwierząt.
Opinię publiczną miał też "uspokajać" fakt, że wirus nie przenosi się z człowieka na człowieka, jakby komarów u nas było mało.
Dlatego o szczegółowe wyjaśnienia sytuacji poprosiliśmy Główny Inspektorat Sanitarny. Błyskawicznie odpowiedział nam jego rzecznik, Marek Waszczewski.
Gorączka Zachodniego Nilu - co to za choroba
Wirus Gorączki Zachodniego Nilu jest roznoszony przez owady krwiopijne, przede wszystkim komary i meszki. Chorują głównie ptaki, ale stanowi także zagrożenie dla człowieka.
Od kilku lat, głównie w związku z ociepleniem klimatu, mówi się o rosnącym zagrożeniu w Europie. Właściwie kwestią czasu było pojawienie się wirusa w Polsce. Na razie wszystko wskazuje na to, że teraz wirus upatrzył sobie przede wszystkim stolicę i jej ptaki krukowate.
Choroba u 80 proc. ludzi przebiega bezobjawowo. U pozostałych symptomy Gorączki Zachodniego Nilu pojawiają się w ciągu 3-14 dni od zakażenia. Przypominają objawy grypopodobne, jak gorączka, ból głowy, ból mięśni, czasem lekka wysypka, powiększenie węzłów chłonnych, niekiedy nudności i wymioty.
Niestety, u 20 proc. chorych, głównie osób z obniżoną odpornością, dochodzi do ciężkich powikłań, niejednokrotnie prowadzących do nieodwracalnego uszkodzenia serca, wątroby czy mózgu. Nawet 35 proc. tej grupy chorych umiera.
9 miejsc na ciele, które najchętniej atakują komary
GIS: Ryzyko zakażeń jest niskie
O tym, że w Warszawie jest wirus Gorączki Zachodniego Nilu wiemy oficjalnie od 13 sierpnia, kiedy zidentyfikowano go w próbkach martwych ptaków w Warszawie. O "ptasiej zarazie" wśród srok, kruków czy gawronów w stolicy mówiono od pewnego czasu.
Chcieliśmy wiedzieć, na jakiej podstawie służby twierdzą, że ryzyko zakażenia dla ludzi nie jest poważne.
- W aktualnej sytuacji ryzyko objawowych zakażeń u ludzi na terenie naszego kraju należy uznać za niskie. Nie mamy informacji o zakażeniach ptaków poza terenem Warszawy - Marek Waszczewski.
Trudno temu argumentowi odmawiać logiki: nie przybywa chorych ptaków, to zapewne sytuacja się uspokaja.
Sytuację stale monitoruje Inspekcja Weterynaryjna i z pewnością poinformuje, jeśli sytuacja się zmieni.
Gorączka Zachodniego Nilu - jak chronić ludzi
Rzecznik GIS podkreśla, że ludzi główną metodą zapobiegania zakażeniu wirusem Gorączki Zachodniego Nilu jest zmniejszenie narażenia na ukąszenia komarów.
W tym celu konieczne jest stosowanie kilku prostych zasad:
- unikanie przebywania na zewnątrz pomieszczeń w porach największej aktywności komarów (poranek i wieczór),
- stosowanie ubrań osłaniających części ciała narażone na ukąszenia (np. z długimi rękawami i nogawkami),
- stosowanie mechanicznych barier przeciwko komarom w oknach i drzwiach (siatki na owady lub moskitiery), które zmniejszają ryzyko przedostania się owadów do domów,
- stosowanie dostępnych w sklepach preparatów odstraszających komary (repelenty, elektrofumigatory, lampy owadobójcze, itp.).
Skąd nakaz unikania martwych ptaków?
Niektóre media, powołując się na GIS, sugerowały, że ochronę przed wirusem Gorączki Zachodniego Nilu ma być przede wszystkim "unikanie martwych ptaków".
rzecznik prasowy GIS wyjaśnia:
- Informacja o tym, żeby nie zbliżać się do martwych ptaków podyktowana jest ogólnymi względami sanitarnymi. Za usuwanie martwych zwierząt odpowiedzialne są jednostki samorządu terytorialnego - właściwe gminy.
Listen on Spreaker.