Przez tydzień dokuczał jej ból głowy. To zwiastowało udar
Yael Shvetz przyznaje, że gdy doznała udaru, jej spojrzenie na życie całkowicie się zmieniło. Pierwszym objawem, który nie dawał jej spokoju, był silny ból głowy. Choć udało jej się wygrać z tym śmiertelnym przeciwnikiem, jak sama przyznaje, długo zadawała sobie pytanie: "dlaczego ja?".
Było ciężko – przyznaje Yael, która przeszła udar w wieku 54 lat. Kobieta od zawsze skarżyła się na migreny, więc gdy zaatakował ją silny ból głowy, początkowo się tym nie przejmowała. Gdy po tygodniu dziwny objaw nie dawał za wygraną, to wzbudziło jej podejrzenia.
Badania wykazały, że kobieta ma udar krwotoczny
Yael Shvetz nie była specjalnie zaniepokojona pulsującymi bólami głowy, ponieważ ten rodzaj dyskomfortu towarzyszył jej przez większość życia w postaci dokuczliwych migren. Jednak jak przyznaje, ten ból był inny. Co więcej, utrzymał się przez tydzień. Potem jej 17-letnia córka Ariel zauważyła, że z mamą dzieje się coś dziwnego.
Zaczęła mówić nieco wolniej, tak jakby traciła zdolność mówienia. - Moje dzieci znają mnie z tego, że jestem bardzo żywa i energiczna – dodała kobieta. Później Ariel znalazła mamę leżącą na podłodze w pobliżu łózka. Wraz z trójką rodzeństwa szybko wezwali pomoc.
- Zdała sobie sprawę, że mama nie jest mamą i że musi działać szybko, aby mnie uratować – wyjaśniła Yael. Mama czwórki dzieci szybko trafiła do szpitala. Tomografia komputerowa wykazała, że miała udar krwotoczny mózgu. Ten rodzaj udaru stanowi około 13 proc. wszystkich przypadków.
"Było ciężko, emocjonalnie i psychicznie"
Kiedy Shvetz dowiedziała się, co jej dolega, przyznała, że długo zastanawiała się, dlaczego udar spotkał właśnie ją. - Na początku było ciężko, emocjonalnie i psychicznie – wspomina. Lekarze od razu zadecydowali, że musi przejść operację. Zabieg trwał osmie godzin, a specjaliści przekazali najbliższym kobiety, że ma 20 proc. szans na przeżycie.
Po operacji wprowadzono Yael w stan śpiączki farmakologicznej. Dla rodziny Shvetz świat się zatrzymał. Jej najstarsza córka odwołała ślub, ponieważ bała się, że jej ukochana mama będzie potrzebować całodobowej opieki. 10 dni po operacji kobieta odzyskała przytomność.
Początkowo jej lewa strona ciała była niewładna, ale udało jej się coś wymamrotać, co zdaniem lekarzy, było bardzo dobrą oznaką. Po miesiącu kobieta trafiła do innego ośrodka, by mogła przejść rehabilitację. Zanim go opuściła, była samodzielna – potrafiła wziąć prysznic, ubrać się i pisać.
- Resztę musiałam zrobić sama – dodała 54-latka. Choć specjaliści przeprowadzili wiele badań, do dzisiaj nie jest jasne, dlaczego kobieta miała udar. Shvetz była adoptowana, nie wiedziała, czy jej biologiczni rodzice cierpieli na choroby serca. - Ale przynajmniej moje dzieci wiedzą teraz, że muszą uważać na siebie z powodu tego, przez co przeszłam – dodała.