"Przewlekła borelioza nie istnieje". Prof. Parczewski wprost o naciągaczach
Problem kleszczy nie znika, a wręcz narasta. Co rusz przekazujemy nowe dane na ten temat i wskazujemy na zagrożenia. Jest jednak druga strona medalu. Skoro borelioza jest groźna, niektórzy mogą chcieć na tym zarobić lub narazić nas na długotrwałe leczenie. Prof. dr hab. n. med. Miłosz Parczewski, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Jedną z najpopularniejszych chorób odkleszczowych jest borelioza. W ubiegłym roku w Polsce zdiagnozowano ją u 25 244 pacjentów. Natomiast kleszczowe zapalenie mózgu w 2023 potwierdzono u 659 osób. Każda z tych chorób budzi strach, jednak to właśnie on bywa złym doradcą. Poszukiwanie eksperymentalnych terapii i wiara w to, że borelioza ma charakter przewlekły, to uleganie środowiskom, które próbują na tym zarobić. Prof. Parczewski wyjaśnia wszelkie niejasności.
Nowe odmiany kleszczy, borelioza i strach. Pamiętaj o tych zasadach
Jest kilka odmian kleszczy i powstała także specjalna mapa, o czym informowaliśmy, a więcej na ten temat znajdziecie TUTAJ. Niemniej prof. Miłosz Parczewski, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych zaznacza, że to naturalna konsekwencja zmian klimatycznych i musimy być tego świadomi. Co więcej, to nie jest jakaś radykalna sytuacja.
Specjalista podkreśla, że choć leśne wędrówki zwiększają zagrożenie złapania kleszcza i związanych z nim chorób, to jednak należy pamiętać, że tylko 5% ukąszeń kończy się boreliozą. Poza tym ta choroba jest wyleczalna. Jednak problemem jest to, iż doszło to rozdźwięku rekomendacji medycznych w USA.
Jedną wydało Amerykańskie Towarzystwo Chorób Zakaźnych (IDSA), a drugą Międzynarodowe Towarzystwo ds. Boreliozy i Chorób z Nią Powiązanych (ILADS), które utworzyli lekarze i pacjenci, u których zdiagnozowano kiedyś boreliozę.
Prof. Parczewski zaznacza, że tylko IDSA działa zgodnie z międzynarodowymi normami, ponieważ opiera się na badaniach klinicznych, a nie laboratoryjnych, które nie dają tak dokładnego obrazu. A zatem nie można wprowadzać zaleceń terapeutycznych wyłącznie na podstawie wyników laboratoryjnych. I tu pojawia się clou problemu, specjalista wyjaśnia, że przewlekła borelioza nie istnieje.
- Coś takiego jak przewlekła borelioza nie istnieje. Boreliozę klasyfikujemy jako wczesną i późną. Pacjentom radzę konsultację z mądrym specjalistą od chorób zakaźnych, który jest na bieżąco z wytycznymi, szczególnie Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych - podkreśla prof. Parczewski.
Ekspert wyjaśnia, że należy unikać naciągaczy, którzy oferują wielomiesięczne i eksperymentalne antybiotykoterapie, bo nawet późną formę boreliozy można wyleczyć, choć jest znacznie trudniejsza do wykrycia.
Fakty, a nie fake newsy. To nie musi być borelioza
Profesor zaznaczył, że w obecnym świecie dosyć trudno rozróżnić prawdę od fake newsów. A to z kolei sprawia, że pojawia się brak zaufania na linii pacjent - lekarz. Warto jednak pamiętać, że objawy, których doświadczamy, wcale nie muszą oznaczać, że chorujemy na boreliozę.
- Bardzo często niespecyficzne dolegliwości mogą być “maską” depresji, stwardnienia rozsianego, choroby zwyrodnieniowej stawów, chorób autoimmunologicznych. Nie jest tak, że lekarze komuś odmawiają leczenia! - wyjaśnia Prof. Parczewski.
Problem z rozróżnieniem wiedzy prawdziwej od fałszywej przyczynia się do potęgowania strachu oraz sprawia, że coraz częściej ulegamy mylnym założeniom. Przykładem jest choćby “przewlekła borelioza”, choć nie istnieje, to warto zaznaczyć, że pacjent może cierpieć na wspomnianą boreliozę późną.
Wówczas choroba może występować pod postacią neuroboreliozy, zanikowego zapalenia skóry stawów, czy zapalenia stawów. Co więcej, choroba może się objawić nawet na kilka lat od ukąszenia. Dokładne zrozumienie tematu pozwala nam uniknąć wielomiesięcznej antybiotykoterapii, niepopartej kliniczną wiedzą naukową.
I choć późna jest trudniejsza to wykrycia czy wyleczenia to nadal pacjent może odzyskać zdrowie. W takich przypadkach także nie stosuje się wielomiesięcznej kuracji, ale antybiotyk podawany jest dożylnie zamiast doustnie i maksymalnie przez miesiąc. Oczywiście zdarza się, że pacjent wymaga powtórzenia kuracji, ale zanim dojdzie do ponownego wdrożenia antybiotyku, wykonywane są badania serologiczne i dobierany jest odpowiedni lek.
Specjalista zaznacza, że choć borelioza wymaga leczenia, to śmiertelność z jej powodu jest niezwykle niska. Szacuje się, że to kilka przypadków rocznie, przy czym chodzi o sytuacje kiedy u pacjenta dochodzi do zapalenia mięśnia sercowego, co zdaniem eksperta w Polsce raczej nie występuje.