Przejmuje kontrolę nad układem odpornościowym i może wywołać kolejną epidemię. "Małpia gorączka krwotoczna groźna dla ludzi"
Wirus SHFV, który powszechnie występuje u małp i jest podobny do wirusa Eboli, może być w przyszłości zagrożeniem dla ludzi - alarmują badacze z University of Colorado Boulder. Naukowcy właśnie odkryli, że wirus wywołujący małpią gorączkę krwotoczną jest w stanie łatwo przyczepiać się do receptorów w ludzkich komórkach i tworzyć swoje kopie. Póki co nie wykryto żadnych przypadków choroby u ludzi, jednak zdaniem badaczy to tylko kwestia czasu.
SHFV to jednoniciowy wirus z rodzaju arteriwirusów o dodatnim RNA. Jest wysoce zjadliwy, a budową i działaniem przypomina wirusa Ebola. Powszechnie występuje u naczelnych innych niż człowiek - wykryto go m.in. u koczkodanów, pawianów i małp patas.
Ze względu na objawy jakie daje, nazwano go również wirusem małpiej gorączki krwotocznej. Wirus ten po zakażeniu wywołuje u małp gorączkę, zatrzymanie płynów w tkankach i krwotoki. Choroba prawie zawsze kończy się śmiercią w przeciągu dwóch tygodni od chwili zainfekowania.
SHFV potrafi omijać mechanizmy odpornościowe
Wirus SHFV znany jest już od lat 60. XX wieku - został zsekwencjonowany w 1964 r. po jednoczesnym wybuchu dziwnej epidemii wśród małp w laboratoriach w ZSRR i w USA, do której doszło prawdopodobnie po sprowadzeniu do nich zainfekowanych makaków rezus. W późniejszych latach wielokrotnie wywoływał śmiertelne epidemie wśród makaków przetrzymywanych w niewoli.
Jednak poważne zaniepokojenie naukowców wzbudził dopiero teraz. Badacze z University of Colorado Boulder w trakcie badań nad wirusem odkryli bowiem, że jest on w stanie z łatwością przyczepiać się do receptorów w ludzkich komórkach i tworzyć tam swoje kopie.
Jak wyjaśniła jedna z autorek badania, dr Sara Sawyer: „Ten zwierzęcy wirus odkrył, jak uzyskać dostęp do ludzkich komórek, rozmnażać się i uciec przed niektórymi ważnymi mechanizmami odpornościowymi, jakie wytworzyły nasze organizmy, by bronić się przed wirusami zwierzęcymi. To dość rzadkie zjawisko i powinniśmy zwracać na to uwagę".
Prawdopodobnie wirus atakuje komórki odpornościowe w taki sam sposób, jak wirus HIV (który również pochodzi od małp, konkretnie - od jednego z szympansów afrykańskich). Inny z autorów tego badania, prof. Cody Warren stwierdził: „Podobieństwa między tym wirusem a wirusami małp, które doprowadziły do pandemii HIV, są znaczne”.
Epidemia wśród ludzi jest możliwa, ale nie nieuchronna
Autorzy badania podkreślają, że kolejna pandemia jest możliwa, ale nie znaczy to, że musi do niej dojść. Sytuacja powinna być jednak monitorowana, ponieważ różne rodzaje małp są nosicielami wielu różnych arteriwirusów, które często dają objawy dopiero po zakażeniu innego osobnika.
Tymczasem część gatunków małp, znanych z gryzienia i drapania, wchodzi w częste interakcje z ludźmi. Jak dodał prof. Cody Warren: „To, że nie zdiagnozowaliśmy jeszcze infekcji ludzkiego arteriwirusa, nie oznacza to, że żaden człowiek nie był nim zarażony. Po prostu nie szukaliśmy."
Badacze sugerują, że konieczne są dalsze badania nad małpimi arteriwirusami, opracowanie testów na przeciwciała, a także nadzór nad populacjami ludzkimi, które mają bliski kontakt z małpami. I przypominają, że w latach 70. nikt nie słyszał o HIV - obecnie wiadomo zaś, że prawdopodobnie pochodzi on od SIV zarażającego afrykańskie małpy, a na ludzi prawdopodobnie przeskoczył po zjedzeniu mięsa zarażonego szympansa lub kontaktu z jego krwią podczas przygotowywania posiłku.
Gdy wirus zaczął zabijać młodych mężczyzn w latach 80., nie istniały żadne testy ani metody leczenia. Do 2022 r z powodu AIDS zmarło ponad 40 mln osób na całym świecie. „Gdybyśmy wiedzieli o biologii SIV i zagrożeniach, jakie stwarzały wcześniej, czy moglibyśmy szybciej walczyć z pandemią HIV? Wierzę, że moglibyśmy” – powiedział Warren.
Z kolei dr Sara Sawyer podkreśla, że chociaż obecnie nie ma dowodów na to, że małpie arteriwirusy przeniosą się na ludzi, to jednak w badaniach laboratoryjnych udowodniono, że są one w stanie tego dokonać. Przywołała również przykład SARS-CoV-2, który przed końcem 2019 nigdy nie został wykryty u ludzi i jest dobrym przykładem na to, w jaki sposób przeskoczenie zwierzęcego wirusa na ludzi może doprowadzić do globalnej katastrofy.
To samo jest możliwe w przypadku innego odzwierzęcego, wysoce zaraźliwego wirusa, z którym ludzki układ odpornościowy nigdy się nie zetknął. „Mamy nadzieję, że podnosząc świadomość na temat wirusów, na które powinniśmy uważać, zdążymy wyprzedzić fakty i jeśli infekcje takimi wirusami zaczną pojawiać się u ludzi, będziemy w stanie szybko się tym zająć" - podsumowała badaczka.