Prof. Kołtan: lekarze zbyt łatwo dyskwalifikują pacjentów ze szczepień
Według epidemiologów sezon jesienno-zimowy będzie nie tylko w obliczu COVID-19, ale również grypy. Czy może faktycznie ziścić się taki scenariusz? Czy szczepienie przeciwko koronawirusowi będzie kolidowało z tym przeciwko grypie? W tym temacie zabrała głos prof. Sylwia Kołtan, konsultant ds. immunologii klinicznej.
Mamy szykować się na falę grypową? Zdaniem krajowego konsultanta ds. immunologii klinicznej prof. Sylwii Kołtan „jeśli chodzi o prognozowany sezon zwiększonej częstotliwości zakażeń wirusowych, w tym grypowych, to istnieje takie zagrożenie”.
- Już teraz w szkołach jest mnóstwo infekcji, dzieci się wzajemnie zakażają. Ale też długo żyły w sterylnych bańkach, ich układy odpornościowe się „rozleniwiły”, zapomniały jak walczyć z zagrożeniami i teraz muszą sobie to przypomnieć – powiedziała prof. Kołtan w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP). Dodała, że „wszyscy muszą przypomnieć sobie, że wciąż mamy stan pandemii i trzeba uważać, np. nosić maseczki w miejscach publicznych”.
Czy w tej sytuacji warto też zaszczepić się przeciwko grypie? Czy ta szczepionka nie będzie kolidowała z preparatem na koronawirusa? W opinii prof. Sylwii Kołtan „z punktu widzenia immunologicznego nie ma do tego przeciwwskazań – jeden preparat w lewe ramię, a drugi w prawe i gotowe”.
- Jednak „urzędnicze” zalecenia są takie, aby między jednym, a drugim szczepieniem odczekać dwa tygodnie. Chodzi pewnie o to, że mogłyby się nakładać na siebie niepożądane objawy poszczepienne, co mogłoby odstraszać czy zniechęcać pacjentów. Uważam, że nie ma powodu zmuszać ludzi do dwukrotnego przychodzenia na szczepienie. Należy aplikować obydwa preparaty podczas jednej wizyty w punkcie szczepień. Tę wersję, z dwutygodniową przerwą, zostawiłabym wyłącznie dla osób, które nieracjonalnie boją się jednoczasowego szczepienia – wyjaśniła ekspertka.
Czwarta fala pandemii nabiera tempa
Na pytanie, jak będzie wyglądała czwarta fala pandemii COVID-19 w Polsce, ekspertka odpowiedziała, że w grę wchodzą dwa scenariusze. - Pierwszy mówi, że będzie gwałtowna, ale szybko się skończy. Drugi, że będzie spłaszczona, ale potrwa długo. Niezależnie od tego, który z nich się ziści, może być tyle samo ofiar. Oczywiście zależy to od wielu czynników, głównie od zachowania ludzi, ale też wprowadzonych obostrzeń – wyjaśniła prof. Kołtan. Według niej trudno precyzyjnie określić przebieg zdarzeń, ponieważ „tzw. modelowanie matematyczne w epidemiologii, to trochę wróżenie z fusów, tyle że z pewną dozą prawdopodobieństwa”.
Ekspertka zwróciła uwagę, że Polacy przykładają dużo większą uwagę na bezpieczeństwo i jej zdaniem jest to słuszny trend. - Natomiast oczekiwanie na szczepionki w stu procentach skuteczne i w stu procentach bezpieczne pochłonęłyby miliony ofiar. Powinniśmy więc zaakceptować to minimalne ryzyko powikłań poszczepiennych. Przecież z domów wychodzimy też mimo tego, że nie ma gwarancji, iż do niego wrócimy – stwierdziła.
To powód rezygnacji ze szczepienia na COVID-19
Dla niektórych osób współistniejące choroby są wymówką, aby nie przyjąć szczepionki przeciw SARS-CoV-2. Prof. Kołtan zaznaczyła, że to „wielki błąd, bo każda choroba zwłaszcza poważna jest wskazaniem do przyjęcia szczepienia (oczywiście w odpowiednim momencie, po badaniach, a nie na odwrót)”.
- Niedawno byłam świadkiem rozmowy dwóch pacjentek. Jedna z nich tłumaczyła drugiej, że się nie zaszczepi, bo ma ciężką chorobę serca i lekarz jej odradził. Ręce mi opadły. Pomyślałam: kobieto szczepionka nie zaszkodzi twojemu sercu, nie zabije cię, a covid pewnie tak. Nie wszyscy wiedzą, ale katar, zwłaszcza przewlekły, także nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia. Dziś przyjmowałam dziecko, kilkuletnie, które nigdy na nic nie było szczepione, gdyż cierpiało na przewlekły katar. I tutaj z ubolewaniem muszę przyznać, że za część szczepiennych zaniechań winę ponoszą lekarze. Zbyt łatwo dyskwalifikują pacjentów ze szczepień, z czego ci chętnie korzystają – bo pan doktor – skwitowała prof. Kołtan.
Źródło: PAP
Polecany artykuł: