Poszła na biorezonans. Była zdrowa, ale usłyszała: stan przedrakowy

2023-09-26 15:13

Zdrowa kobieta poszła do gabinetu biorezonansu. Wyszła stamtąd z listą chorób, w tym śmiertelnych. „Specjalista” obiecywał, że ze wszystkimi się upora – oczywiście za odpowiednią opłatą. Pacjentka przeżyła załamanie, po którym postanowiła ostrzec innych przed „diagnostyką” biorezonansem.

Poszła na biorezonans. Była zdrowa, ale usłyszała: stan przedrakowy
Autor: GettyImages Poszła na biorezonans. Była zdrowa, ale usłyszała: stan przedrakowy

Poszła zdrowa na biorezonans, dostała listę chorób

Pani Katarzyna, 41-latka z Zamościa, od lat korzystała z gabinetu stomatologicznego, usytuowanego po sąsiedzku z gabinetem biorezonansu. To właśnie u dentystki polecono jej wizytę u „specjalisty”, który prywatnie jest mężem stomatolożki. Historię tej wizyty nagłośniono na łamach TOK FM, w ramach cyklu „Podziemie”, relacjonującego pseudomedyczne – i bardzo drogie - „diagnozy” i „leczenie” przy pomocy biorezonansu.

JERZY ZIĘBA ZNÓW PRZED SĄDEM. OBRONA KOMPROMITUJE PROKURATURĘ

Pani Katarzyna postanowiła z ciekawości skorzystać z wizyty, chociaż nie miała powodów do narzekań. Czuła się zdrowa, dobrze się odżywia, uprawia sport. Pomyślała jednak, że zrobi „przegląd” na wszelki wypadek. W gabinecie Jarosława Piekacza, który formalnie jest protetykiem, ale zajmuje się „terapiami” biorezonansem, usłyszała serię coraz bardziej druzgocących diagnoz.

„Specjalista” stwierdził, że pani Katarzyna ma szereg pasożytów: glistę, lamblię i przywry. Ponadto zdaniem Jarosława Piekacza cierpiała na boreliozę, toksoplazmozę, schorzenie gałek ocznych prowadzące do utraty wzroku, przewlekłe zapalenie trzustki, będące często stanem przedrakowym, a także AIDS – przy czym Jarosław Piekacz używał określenia „wirus AIDS”.

Zdruzgotana kobieta powiedziała, że jedyne, z czym się boryka to depresja, ale to podziałało tylko jak „woda na młyn” pseudospecjalisty, który podchwycił, że depresja jest to objaw boreliozy. Katarzyna przyznała, że z powodu szoku nie docierały do niej wypowiedzi Piekacza, więc zaczęła nagrywać. Później podzieliła się tymi nagraniami z TOK FM, którego reporterzy skonfrontowali się ze „specjalistą” biorezonansu.

CZYTAJ TEŻ: Kolejki do gabinetów, a lekarze załamują ręce. „To powinno być traktowane jako przestępstwo”

Wyparł się on swoich słów, które zostały zarejestrowane przez pacjentkę, za to stwierdził: - Boreliozę i toksoplazmozę terapeutyzuję biorezonansem, ziołami i homeopatią. Co do trzustki, to zalecam preparaty homeopatyczne, dietę i takie leki apteczne. Jak to się nazywa… O, enzymy trawienne! Ułatwiają cały proces trawienia i w ten sposób zmniejszają obciążenie trzustki. Terapii na HIV w ogóle nie prowadzę - cytuje TOK FM.

W artykule TOK FM podkreślono, że w rozmowie z panią Katarzyną Jarosław Piekacz wyraźnie mówił o „zabraniu się” za HIV i o „leczeniu” innych schorzeń. Co istotne, używał słowa „leczyć”, którego jako osoba niebędąca lekarzem i nieprowadząca konwencjonalnego leczenia, używać nie powinien.

Katarzyna postanowiła nagłośnić tę historię, aby przestrzec innych przed biorezonansem i psecudoleczeniem. Sama przeżyła pogorszenie stanu zdrowia psychicznego, odczuwała silny niepokój i lęk. Wykonała szereg badań w konwencjonalnych gabinetach, w tym test na HIV. Ze wszystkich badań wynika, że jest w pełni zdrowa. Stanowsko Naczelnej Izby Lekarskiej jest jasne: "Żadne z rzetelnie przeprowadzonych badań naukowych nie potwierdziło dotychczas skuteczności biorezonansu w jakimkolwiek zakresie, a szczególnie leczniczym". 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki