Polska lekarka oddała nerkę obcej kobiecie. "Ta decyzja już się opłaciła"
Z listy ponad 90 tys. osób, które czekają w USA na przeszczepienie nerki, ubyły kolejne dwa nazwiska. Wszystko dzięki naszej rodaczce, dr Aleksandrze Gmurczyk. Lekarka oddała nerkę obcej kobiecie, przyczyniając się w ten sposób do uratowania nie jednego, ale dwóch żyć. Swoją historią podzieliła się z okazji trwającego w tym kraju w kwietniu "National Donate Life Month ", co w wolnym tłumaczeniu oznacza "narodowy miesiąc darowania życia".
Dr Aleksandra Gmurczyk, jest nefrologiem, pracuje w Northwestern Memorial w Chicago, gdzie opiekuje się osobami z niewydolnością nerek. Pracując od wielu lat jako lekarz obserwowała setki ludzkich dramatów. Codziennie też stykała się z ludźmi, których nerki były w tak złym stanie, że nie mogły już skutecznie filtrować toksyn z organizmu.
Z tego powodu kilka razy w tygodniu byli oni dializowani - proces ten oczyszcza krew, ale jest wyczerpujący i czasochłonny, a chorzy nie mogą żyć ani pracować normalnie. Dla takich osób ratunkiem jest przeszczepienie nerki, dawców jednak brakuje, zdarza się też, że sam pacjent boi się zabiegu.
Nerka trafiła do kobiety z Wirginii
Dr Aleksandra Gmurczyk już dziewięć lat temu zaczęła zastanawiać się, co zrobić, by zmienić podejście nieprzekonanych do przeszczepienia nerki, i by zwiększyć liczbę dawców. Zdecydowała, że najlepszym sposobem będzie oddanie jednej z własnych nerek.
"Jednym z powodów mojej decyzji była chęć sprawienia, by pacjenci zaczęli bardziej wierzyć w system. Bo jeśli ich lekarz został dawcą, widzą że ja ufam systemowi, wierzę w to i w to, że przeszczep pomoże im lepiej, zdrowiej i dłużej żyć, to może oni też uwierzą – powiedziała na nagraniu opublikowanym przez szpital Northwestern. Dodała też: "Chciałam tylko pomóc i oddać nerkę komuś, kto jej potrzebuje".
Lekarka zgłosiła się do programu transplantacji. Została dopasowana do pacjentki z Wirginii, kobiety o imieniu Ginger. Pacjentka straciła już nadzieję, że kiedykolwiek znajdzie się dawca - jej mąż Gary ofiarował żonie własną nerkę, ale nie było między nimi zgodności tkankowej.
Nerka, którą chciał oddać chorej kobiecie jej mąż Gary, trafiła do innego pacjenta z Northwestern Medicine - 51-letniego Arturo Reyesa, chorującego na zaawansowaną cukrzycę, która wywołała u niego niewydolność nerek. Mężczyzna miał regularne dializy od dwóch lat. W ten sposób uratowane zostały więc dwa życia.
Ta decyzja już się opłaciła
Przed przeszczepieniem nerki lekarka przeszła typową drogę dawcy, w tym szczegółowe badania stanu zdrowia, testy czynnościowe nerki i badania przesiewowe jamy brzusznej, które miały ocenić, która nerka jest mniejsza - tę właśnie pobrano do przeszczepu.
W zespole, który opiekował się nią w trakcie całego procesu, był m.in. nefrolog, chirurg i pracownik socjalny - ci ostatni wspierają dawców po to, by mieli oni zapewnieni opiekę w domu po zabiegu. W jej przypadku nie była ona jednak konieczna. Po operacji i nocy spędzonej w szpitalu po dr Aleksandrę Gmurczyk przyjechała koleżanka, która miała jej pomóc wrócić do domu - czuła się ona jednak na tyle dobrze, że mogła chodzić.
Już następnego dnia była w stanie wyjść z psem na spacer. Po dwutygodniowym zwolnieniu wróciła do pracy. Jak wyznała w trakcie konferencji prasowej, jej decyzja o oddaniu nerki już się opłaciła: już udało jej się przekonać do przeszczepienia jednego z pacjentów, który był do tego zabiegu sceptycznie nastawiony.
Polecany artykuł: