Polska kardiologia - mamy powody do dumy
To fenomen naszego systemu opieki zdrowotnej. W wielu specjalnościach kardiologicznych jesteśmy w światowej czołówce. Ale jest i druga strona medalu. Choroby układu krążenia nadal pozostają pierwszą przyczyną przedwczesnych zgonów zarówno mężczyzn, jak i kobiet.
Można się zastanawiać, dlaczego sukcesy kardiologii nie przekładają się na dłuższe i lepsze życie Polaków. Dlaczego ponad 40% zgonów mężczyzn i ponad 52% zgonów kobiet ma swą przyczynę w chorobach układu krążenia.
Według danych ZUS choroby układu krążenia to jedna z najważniejszych przyczyn absencji chorobowej, hospitalizacji i inwalidztwa. Znacząco wpływają na jakość życia Polaków. Skutkiem tego są też wydatki ze środków publicznych i własnych obywateli na leczenie tych chorób.
Wyjaśnienie wydaje się proste – nasi lekarze doskonale potrafią leczyć choroby serca, ale my, pacjenci, nie zabiegamy o zdrowie naszych serc. I chociaż doskonale znamy czynniki ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego, nadal palimy papierosy, nie jesteśmy aktywni fizycznie i regularnie się przejadamy. Przez to jesteśmy bardziej narażeni na rozwój miażdżycy, zawał serca, udar mózgu czy miażdżycę kończyn dolnych, a nasi kardiolodzy mają ręce pełne roboty.
Podglądanie serca
Ostatnie lata przyniosły wielki postęp w diagnostyce chorób serca. Lekarze mają do dyspozycji badania echokardiologiczne, które są tanie i nieobarczone ryzykiem powikłań.
Kardiologia korzysta nie tylko z popularnego EKG czy echa serca. Szeroko dostępne stały się także rezonans magnetyczny i tomografia komputerowa. To ogromny postęp, ponieważ dzięki odpowiednio dobranym metodom obrazowania łatwiej nie tylko postawić diagnozę, ale również odpowiedzieć na pytania o zaawansowanie choroby czy rokowania na przyszłość. Można monitorować leczenie, ocenić precyzję przeprowadzonego zabiegu, czyli uzyskać więcej informacji do prawidłowej oceny stanu zdrowia pacjenta. Dostępność różnorodnych metod diagnozowania chorób układu krążenia daje lekarzowi możliwość wyboru najlepszej. Doświadczenie, jakie zdobyli kardiolodzy, podpowiada, że jeśli np. chcemy poznać stan tętnic, lepiej wykonać tomografię komputerową, a gdy chcemy dowiedzieć się, czy nie doszło do zapalenia mięśnia sercowego, należy wykonać rezonans magnetyczny.
Polecany artykuł:
Mistrzowskie leczenie zawałów
Za największy sukces polskiej kardiologii należy uznać zmniejszenie śmiertelności po zawale serca. Złożyło się na to wiele elementów. Z jednej strony ogromne zaangażowanie kardiologów, którzy zajmują się interwencyjnym leczeniem zawałów serca, a z drugiej postawa NFZ, który dofinansowuje procedury leczenia zawałów serca.
W Polsce jest 160 pracowni kardiologii interwencyjnej, z których 153 pełni dyżur przez całą dobę. To europejskie standardy, które plasują Polskę na drugim miejscu w Europie pod względem liczby wykonanych angioplastyk, czyli zabiegów leczących zawał serca. Dzięki temu udaje się ograniczyć zniszczenia, jakich zawał dokonał w sercu, albo w ogóle do niego nie dopuścić.
Polska jest jednym z kilku krajów Europy, w których udało się osiągnąć, rekomendowany przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne, poziom ponad 600 angioplastyk pierwotnych na milion mieszkańców na rok.
To sprawia, że śmiertelność wewnątrzszpitalna w zawałach wynosi 8,7%, a w ośrodkach specjalistycznych – ok. 3%. Niestety, rok po opuszczeniu szpitala sporo pacjentów umiera. Świadczy to o niedostatecznej opiece ambulatoryjnej, ale też o lekceważeniu stanu zdrowia przez samych chorych.
Ponieważ leczenie zawału nie jest obecnie tak uciążliwe dla pacjenta, jak było wcześniej, wielu chorych nie zdaje sobie sprawy z tego, że otarło się o śmierć, i po wyjściu ze szpitala niczego nie zmieniają w swoim życiu. W leczeniu zawałów serca podobnie skuteczni są Niemcy, ale oni sukces na miarę polskiego osiągnęli dzięki pięciokrotnie większym nakładom finansowym.
Doskonałe rozruszniki
Implantacja stymulatorów (stymulator to inaczej rozrusznik) z powodu wolnego bicia serca jest obecnie rutynowym zabiegiem, który można przeprowadzić w 145 specjalistycznych ośrodkach na terenie Polski. Statystyki medyczne dowodzą, że obecnie wszczepia się ok. 800 stymulatorów serca na milion mieszkańców, co stawia nas na średnim poziomie europejskim.
U chorych, u których dochodzi np. po zawale do niewydolności serca, łatwo rozwija się arytmia komorowa. Jeśli ci chorzy giną nagle, to najczęściej przyczyną zgonu jest migotanie komór. Aby uniknąć takich zdarzeń, oprócz podawania leków chorym wszczepia się defibrylatory kardiowertery. To już nie jest leczenie innowacyjne, ale codzienna praktyka. Zadaniem implantowanych urządzeń jest przerwanie arytmii i uratowanie życia.
Zdarza się, że dochodzi do asynchronii pracy serca, czyli sytuacji, kiedy to lewa komora serca kurczy się w sposób nieskoordynowany, co prowadzi do poważnej niewydolności serca. Jeżeli choremu wszczepi się urządzenie resynchronizujące pracę serca, to zarówno rokowanie, jak i jakość jego życia znacznie się poprawiają, ponieważ urządzenie przywraca prawidłową sekwencję kurczenia się serca. Dodatkowo, jeśli zajdzie taka potrzeba, urządzenie może działać jak defibrylator.
Trudno nie wspomnieć o ablacjach, czyli o zabiegach elektroterapii polegających na niszczeniu w sercu miejsc, które są przyczyną arytmii. Korzystając z ablacji, leczy się różne zaburzenia rytmu, np. migotanie przedsionków. Technikę tę w różnym zakresie wykorzystuje 81 ośrodków w kraju. Ale prawdą jest, że ze względu na wysokie koszty dostępność tego zabiegu jest na poziomie, który nie zadowala kardiologów.
Pracodawcy niechętnie zatrudniają chorych na serce
Z badania opinii publicznej "Choroby układu krążenia a praca zawodowa w opinii Polaków" wynika, że 35% Polaków uważa, że osoby, u których rozpoznano choroby układu krążenia, nie mogą pracować w pełnym wymiarze czasu. 33% respondentów przyznało, że – jako pracodawcy – nie zatrudniliby równie chętnie osób, u których rozpoznano choroby układu krążenia, co osoby zdrowe. Prawie co dziesiąty ankietowany (9%) brałby pod uwagę, że osoba chora, także z przyczyn sercowo-naczyniowych, jest mniej aktywna zawodowo, a przez to jej praca jest mniej wydajna. Eksperci podkreślają jednak, że choroby układu krążenia nie muszą ograniczać aktywności życiowej i zawodowej.
Zastawki jak nowe
Dużym problemem w kardiologii pozostają choroby zastawek, które kiedyś były następstwem głównie gorączki reumatycznej. Obecnie etiologia tych schorzeń jest najczęściej inna. Kardiochirurgiczne zabiegi naprawcze zastawki mitralnej wykonuje się ze skutecznością 95%.
Przezskórne leczenie wad zastawkowych to dynamicznie rozwijająca się część kardiologii interwencyjnej, ale – niestety – ciągle niedofinansowana.
Częstą wadą jest zwężenie degeneracyjne zastawki aortalnej. To proces podobny do miażdżycy, który prowadzi do uszkodzenia jej płatków, przez co nie otwiera się ona w odpowiedni sposób. To powoduje zaburzenia pracy serca, które mogą wymagać leczenia zabiegowego. Jeszcze 10 lat temu, aby wykonać operację, otwierano klatkę piersiową. Obecnie można to zrobić, wykorzystując techniki przezcewnikowe i korzystając z mikronarzędzi. Przez tętnicę udową wprowadza się sztuczną zastawkę i umieszcza w starej zastawce aortalnej.
Ratowanie noworodków
Wielu powodów do zadowolenia dostarcza leczenie wrodzonych wad serca. Już nie jest niczym nadzwyczajnym operowanie kilkudniowych noworodków. Większość zabiegów u dzieci, podobnie jak w świecie, wykonuje się w Polsce technikami przezskórnymi. Niestety, w naszym kraju jest zaledwie dziewięciu kardiologów interwencyjnych, którzy wykonują pełną gamę tych zabiegów na światowym poziomie.
Kardiologia interwencyjna podobnie jak kardiochirurgia dziecięca to dyscypliny niezwykle trudne, wymagające talentu, wielkich umiejętności, wyobraźni i wielu lat kształcenia się. Dzieci z wrodzonymi wadami serca szybko dorastają i trafiają pod opiekę kardiologów, którzy zajmują się dorosłymi. Nierzadko konieczne jest przeprowadzenie u nich reoperacji. Reoperacje są następstwem (nie należy mylić z powikłaniem) samej wady oraz operacji przeprowadzonej w dzieciństwie i zwykle są nieuniknione po jakimś czasie od pierwszego zabiegu. Dlatego dorośli, którzy mają wrodzoną wadę serca, wymagają stałej opieki kardiologa.
Przeszczep lub sztuczne serce
Program przeszczepień serca, który w Polsce rozpoczął prof. Zbigniew Religa, pozwolił uratować wiele ludzkich istnień. Dziś transplantacjom nie towarzyszą już tak wielkie emocje. Liczba transplantacji serca jest ograniczona, bo brakuje dawców. Paradoksem jest, że zapotrzebowanie na przeszczepy serca jest coraz większe, bo coraz lepiej, skuteczniej leczone są choroby serca. Ale przychodzi też kres możliwości leczenia. Wtedy jest czas na transplantację. Nie dla wszystkich potrzebujących znajdzie się dawca, ale wielu ludzi może uratować sztuczne serce. Jest już kilku chorych, którzy żyją dzięki wszczepieniu niewielkiej pompy, która zastąpiła ich serca.
EKG na odległość
Telemedycyna w Polsce dopiero raczkuje, ale wydaje się, że ma przed sobą wspaniałą przyszłość. Potrzeba jednak sporych nakładów, aby możliwe było monitorowanie zaburzeń rytmu serca czy aktywności pacjentów na odległość.
Polska kardiologia, ma na swoim koncie wielkie osiągnięcia, doceniane w świecie. Ten ogromny sukces został okupiony ciężką pracą i wysiłkiem specjalistów. Aby powodów do dumy było więcej, kardiologia potrzebuje pieniędzy. Dużych pieniędzy, bo prognozy nie są dobre. Statystyki podpowiadają, że w najbliższych latach będzie o 400 tys. więcej hospitalizacji z powodu chorób układu krążenia i o ok. 40% więcej zawałów. Chyba że posłuchamy kardiologów – dobra dieta, walka z otyłością, ruch i rzucenie palenia mogą zapobiec lub o kilkanaście lat oddalić wystąpienie pierwszego incydentu sercowego.
Polecany artykuł:
miesięcznik "Zdrowie"