"Pokutuje powiedzenie, że rak to wyrok. Bzdura!" Gwiazdor "Klanu" mówi o swojej chorobie
Wojciech Wysocki ma duży dorobek aktorski i wciąż jest aktywny zawodowo. Aktor regularnie pojawia się na deskach kilku warszawskich teatrów oraz gra w "Klanie" i "Na wspólnej". Jego życie nie zawsze jednak było usłane różami. W przeszłości dwukrotnie zmagał się z rakiem jądra.
Dawniej aktor niechętnie mówił o swojej chorobie. Dziś jednak chętnie dzieli się swoją historią, by przełamać tabu związane z chorobą nowotworową oraz wesprzeć osoby zmagające się z tym problemem.
- Ja nie lubię epatować tym, że chorowałem na raka, bo od 23 lat jestem już zdrowy. Ale jeśli ktoś o to pyta, odpowiadam - powiedział Wysocki i dodał - Po kilku latach stwierdziłem, że warto jednak publicznie zabrać głos w tej sprawie. Dziś traktuję to jako rodzaj misji.
Powiększone węzły objawem raka
W rozmowie z serwisem plejada.pl, Wysocki opowiedział, w jakich okolicznościach dowiedział się o chorobie. Wszystko zaczęło się od powiększonych węzłów chłonnych. To był pierwszy sygnał, świadczący o tym, że z organizmem dzieje się coś niepokojącego.
- Miałem powiększony węzeł chłonny, poszedłem do lekarza i zaczęto mnie badać. Na szczęście, profesor Madej szybko mnie zdiagnozował. Najpierw mnie operowano, potem miałem chemioterapię i wyszedłem z tego - mówi.
Niestety, mimo sukcesu leczenia, po ponad dekadzie rak powrócił.
- Po 11 latach, zaraz po narodzinach mojej córki. Wycięto mi wtedy węzeł chłonny i już po trzech chemiach miałem remisję. Wszystko dobrze się skończyło i żyję nadal - opowiada.
Rak to nie wyrok
Aktor na swoim przykładzie podkreśla, że rak jądra nie musi być wyrokiem. Co więcej, nie stanowi również przeszkody, by założyć rodzinę i płodzić dzieci.
- Jestem żywym przykładem na to, że z tej choroby się wychodzi. Mało tego – po jej przejściu płodzi się dzieci - podkreśla.
Życie z jednym jądrem nie przekreśla więc planów i życia osoby chorej. Według Wysockiego nie powinno to też stanowić żadnego powodu do wstydu ani załamania.
- Przecież to część naszego ciała. Czego tu się wstydzić? To jakiś kretyński maczyzm. Zachorowało mi jedno jądro, ale mam drugie. W czym problem? - podsumowuje.
"Trzeba się regularnie badać"
Wysocki podkreśla, że opowiada o swojej chorobie, ponieważ wie, że w ten sposób może pomóc innym ludziom. Jednocześnie podkreśla dużą rolę badań profilaktycznych. Wszystko dlatego, że nowotwór wcześnie wykryty daje znacznie większe szanse na wyleczenie.
- Bywają osoby, które po lekturze jakiegoś wywiadu ze mną, podniosły się na duchu i uwierzyły, że też wyzdrowieją. A bywają tacy, którzy po poznaniu mojej historii, zdecydowali się pójść na badania. Bo, niestety, edukacja w kwestii chorób, a już zwłaszcza nowotworów, w naszym kraju jest okropnie zaniedbana - skarży się.
- Pokutuje powiedzenie, że rak to wyrok. Bzdura! Czasem tak, a czasem nie. Nastąpił olbrzymi postęp medycyny. Wiele chorób można wyleczyć i żyć potem jeszcze długie lata. Trzeba się tylko regularnie badać, by w porę odkryć, że coś nam dolega - podkreśla.
Zapytany, czy sam chodzi na badania kontrolne, odpowiada:
- Oczywiście. Raz w roku. To podstawa. Za każdym razem, gdy czekam na wynik, stresuję się, ale, na szczęście, jak na razie wszystko jest dobrze.