Piaseczno: 5-latka doznała silnej reakcji alergicznej. Przedszkole nie wezwało pomocy
W trakcie pobytu w przedszkolu 5-letnia Ola doznała wstrząsu anafilaktycznego. Wychowawczyni dziewczynki nie zdecydowała się wezwać karetki, ale zadzwoniła do matki dziecka. Gdy pani Katarzyna zobaczyła córkę, od razu popędziła z maluchem do lekarza, gdzie podano jej adrenalinę. Po incydencie sytuacja z przedszkolem przybrała nieoczekiwany obrót, a do sprawy włączyło się kuratorium.
W trakcie pobytu w przedszkolu Ola miała wstrząs anafilaktyczny. Alergenem okazał się stary liść, którym dziewczynka bawiła się na placu zabaw. Po powrocie do przedszkolnej sali 5-latka zaczęła mieć objawy charakterystyczne dla tego stanu. Jej wychowawczyni nie zdecydowała się wezwać pogotowia, zadzwoniła jedynie do matki dziecka.
Przedszkole nie wezwało karetki
Z relacji Pani Katarzyny wynika, że córka nigdy wcześniej nie miała tak uciążliwych objawów. Ola miała silny kaszel, trudności w oddychaniu oraz wysypkę. - Była pokryta różnego rodzaju bąblami. Jak podniosłam bluzeczkę, to nie było tam normalnej, czystej skóry, cała była czerwona – dodaje matka dziewczynki.
Kobieta wyjaśniła, że zapytała wychowawczyni dziewczynki, dlaczego nie wezwała pomocy, jednak usłyszała od niej, że trudno było jej ocenić sytuację.
Pani Katarzyna jak najszybciej udała się z dzieckiem do lekarza. - Przyjął nas najszybciej, jak to było możliwe. Od razu padły słowa, że to szok anafilaktyczny i podano adrenalinę – dodaje matka 5-latki.
Dyrekcja przedszkola odmówiła pozostawienia adrenaliny
Specjaliści zalecili, by w pobliżu dziewczynki zawsze znajdował się niezbędny lek, czyli adrenalina. Przedszkole odmówiło jednak zarówno podawania leku, jak i pozostawienia go na terenie placówki. Co więcej, drogą mailową wypowiedziało rodzicom umowę ze skutkiem natychmiastowym.
- Powoływano się na brak dokumentacji medycznej, na złamanie statutu przedszkola, w momencie, gdy na terenie placówki zostawiliśmy niebezpieczną substancję, jaką jest adrenalina – dodaje pani Katarzyna. Potem rodzice dziecka otrzymali niepokojący telefon z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS). Jak przekazuje matka dziewczynki, wraz z mężem zostali oskarżeni o psychiczne znęcanie się nad dzieckiem.
W wyniku zgłoszenia i procedury Niebieskiej Karty do sprawy włączył się sąd rodzinny oraz policja. – Jestem w wielkim szoku, wszyscy jesteśmy w szoku, bo zarzuty są całkowitą nieprawdą, kłamstwem. Uderzają w naszą reputację, również, dlatego, że sama jestem nauczycielem i pracuję z dziećmi. Nie mieści mi się w głowie, że dyrekcja przedszkola może do czegoś takiego się posunąć – powiedziała pani Katarzyna.
Kuratorium przeprowadziło kontrolę
Po emisji reportażu do redakcji programu "Uwaga! TVN" zgłosili się inni rodzice, którzy powiedzieli, że w przedszkolu wielokrotnie nie wzywano pomocy, gdy coś się wydarzyło. - Na przykład dziecko zostało uderzone karuzelą i doznało urazu, a nie wezwano pogotowia. Usprawiedliwiając, że dziecko nie narzekało na ból – przyznał jeden z rodziców.
Dyrekcja przedszkola odmówiła komentarza, ale sprawą zajęło się kuratorium oświaty. Przeprowadzona kontrola stwierdziła kilka nieprawidłowości. Jedną z nich było wypisanie dziecka z przedszkola.
– Jest to przedszkole publiczne, pomimo tego, że jest prowadzone przez osobę inną niż jednostka samorządu terytorialnego. W związku z tym to skreślenie z listy wychowanków dziecka, powinno nastąpić decyzją. Stwierdziliśmy też, że w przypadku dwóch zatrudnionych nauczycieli nie były spełnione wymagane kwalifikacje – wyjaśnił Andrzej Kulmatycki z Kuratorium Oświaty i Wychowania w Warszawie.
Rodzice Oli postanowili zmienić przedszkole córki. - Podczas rozmowy z nową dyrekcją od razu poruszony był temat adrenaliny. Nie było żadnych przeciwwskazań, żeby taką adrenalinę przynieść i przechowywać ją przy córce - tłumaczy pani Katarzyna.
Jak podać adrenalinę?
Alergolog dr Leszek Olchownik w rozmowie z "Uwaga! TVN" przyznał, że podanie adrenaliny jest "niezwykle proste". Wystarczy jedynie:
- Zdjąć zawleczkę i za pomocą silnego ruchu podać zastrzyk z adrenaliny w nogę.
- Potem należy policzyć do 10. - I jest po wszystkim, zastrzyk został wykonany - wyjaśnił ekspert.