Pełny lockdown od połowy listopada? Są przecieki
Czy pełny lockdown jest nieunikniony, a rząd tylko odwleka chwilę, kiedy go ogłosi? Być może w połowie listopada będziemy mieć sytuację znaną nam z marca, kiedy to obostrzenia dadzą się nam we znaki. Wszystko po to, aby uniknąć transmisji wirusa.
Od 30 października mamy kolejne obostrzenia, jednak nie jest to jednak pełny lockdown. Nakaz noszenia maseczek, ograniczenie spotkań, zamknięcie restauracji to tylko część restrykcji, które mogą nas czekać. Nadal otwarte są przedszkola, żłobki i szkoły dla klas 1-3.
Polecamy: Dr Dzieciątkowski: lockdown i tak nic nie da
Pełny lockdown, czyli zakaz przemieszczania się z małymi wyjątkami oraz możliwość otwierania tylko sklepów spożywczych, drogerii, aptek i banków, być może wprowadzenie stanu wyjątkowego i godziny policyjnej - to wszystko może nas czekać, jeśli liczba zachorowań nie spadnie.
Pełny lockdown to kwestia czasu?
Rząd podczas konferencji z dnia 30 października zapowiedział, że sytuacja będzie na bieżąco monitorowana. Czy to oznacza, że lockdown jest kwestią czasu?
Warto wiedzieć: Solidarnościowy Korpus Wsparcia Seniora - jak uzyskać pomoc?
Nieoficjalne informacje na temat planów rządu zdobyła „Gazeta Wyborcza”. Jeden ze współpracowników premiera zdradził, że rząd planuje pełny lockdown, ale czeka - „około dziesięciu dni, by sprawdzić, jak na skalę zakażeń wpływają protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego”.
Nie jest tajemnicą, że premier Morawiecki apeluje o zaniechanie protestów i pozostanie w domach właśnie w celu uniknięcia większej liczby zachorowań.
Czytaj też: Choroba zależy od DAWKI wirusa. Dlatego siedźmy w domach