Panika wśród rodziców. Szkoły rozdają zgody na podanie dzieciom jodku potasu
W ostatnich dniach media obiegła wiadomość o tym, że tabletki z jodkiem potasu dystrybuowane są w jednostkach straży pożarnej. Mają również trafiać do szkół – zgodę na podanie dziecku jodku potasu dostała już do podpisu część rodziców. Co to za substancja, w jakich przypadkach może być podana i czy konieczność podpisania takiej zgody powinna budzić niepokój opiekunów?
Jodek potasu, czyli sól potasowa kwasu jodowodorowego (symbol chemiczny KI) to nieorganiczny związek chemiczny. Jest on jednym ze składników płynu Lugola, występuje również w formie tabletek. Substancja ta ma różne zastosowania, między innymi przeciwdziała skutkom promieniowania, powstrzymując wnikanie radioaktywnych izotopów do tarczycy.
Tabletki z jodkiem potasu trafiają do szkół
W ostatnich dniach, w związku z sytuacją w Ukrainie i walkami w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej tabletki z jodkiem potasu, hamujące wchłanianie radioaktywnego jodu-131 trafiają do komend straży pożarnej, są również rozprowadzane w szkołach.
Ma to związek z rozporządzeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji – są to rutynowe działania z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności. Ponieważ na efekty radiacji najbardziej narażone są dzieci, tabletki trafiają również do szkół. W tym przypadku liczy się bowiem czas podania – tabletki powinny zostać przyjęte jak najszybciej od momentu ogłoszenia stanu zagrożenia.
„6 godzin od ogłoszenia alarmu”. Ale na razie nie ma powodu do paniki
W akcję rozdawania jodku potasu mają być zaangażowani dyrektorzy szkół. Jak potwierdził w rozmowie z Rzeczpospolitą Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, dyrektorzy szkół będą zobowiązani do dystrybucji tabletek w razie, gdyby zaszła taka potrzeba. Jak wyjaśniał: „Niektórzy słyszą, że na taką dystrybucję będą mieli sześć godzin od ogłoszenia alarmu, choć nie ma pewności, czy procedura wszędzie będzie taka sama”.
Ponieważ szkoła bez zgody opiekuna nie może podać dziecku żadnych środków medycznych, rodzice już teraz dostają do podpisu stosowne zgody.
Jak wyjaśnia jednak na swoim profilu na Facebooku lek. Szymon Suwała, endokrynolog: „Dystrybucja tabletek z KI w Polsce, celem szybszego wdrożenia ewentualnych procedur związanych z incydentami nuklearnymi jest standardowym postępowaniem, zgodnym z przepisami. Ryzyko wykorzystania tych procedur jest co prawda niewielkie, ale należy być przygotowanym. Z pewnością nie warto przyjmować tabletek z jodkiem potasu (czy np. płynu Lugola) już w tym momencie - jest to niewskazane, a może być nawet szkodliwe.” - podkreśla ekspert.
Tego typu preparaty stosowane bez potrzeby i bez nadzoru lekarskiego mogą zaszkodzić m.in. tarczycy, zwiększają również ryzyko raka tarczycy.