Pan Tadeusz opiekuje się nieuleczalnie chorą córką i żoną. "Chcę im dać namiastkę życia"
Życie pana Tadeusza to od lat istny koszmar. Jego żona i córka chorują na pląsawicę Huntingtona - chorobę genetyczną, która atakuje ciało i umysł. Córka jest agresywna wobec ojca, bije go i drapie, a raz wbiła mu w udo nóż. Syn cierpi na depresję i od kilku lat nie opuszcza swojego pokoju. Mężczyzna jest zupełnie sam, może liczyć tylko na pomoc urzędników. "Nauczyłem się już z tym żyć, ale jestem tu jak na wojnie" - mówi mężczyzna w reportażu Uwaga! TVN.
Pląsawica Huntingtona to rzadka choroba neurodenegeracyjna, w trakcie której dochodzi do obumierania komórek w mózgu. Choroba stopniowo wyniszcza mózg, osoby nią dotknięte przestają kontrolować swoje ruchy, do tego dochodzą zaburzenia funkcji poznawczych, agresja, wybuchy złości, drażliwość, depresja.
Choroba jest genetyczna i zabija zwykle w ciągu 10-20 lat od chwili wystąpienia pierwszych objawów.
Najgorsze są ciągłe napady agresji
Marzena Knapik zachorowała, gdy miała 30 lat. Dziś nie może już mówić ani samodzielnie chodzić, ma również trudności z jedzeniem. Jest jednak spokojna - w przeciwieństwie do swojej córki, 21-letniej Moniki, która jest wobec swojego ojca bardzo agresywna, chociaż bez niego nie byłaby w stanie funkcjonować.
Stan jej zdrowia stale się pogarsza. "Monisia była spokojnym, normalnym dzieckiem. Ale jak poszła do szkoły to intelektualnie nie dawała rady. Miała problemy z pisaniem, pamięcią. Nie wiedziała, ile to jest dwa plus dwa" - wspomina mężczyzna.
Dodaje: "Choroba postępuje. Nie ma na to leku. Nieliczni tak żyją, bo kto by chciał tak żyć"
Najgorsze są gwałtowne napady agresji. Monika macha wtedy rękami, krzyczy, jest nieobliczalna. "Miałem podrapaną całą twarz, raz zdarzyło się, że nóż mi wbiła w udo. Zapomniałem go schować, złapała go i ruszyła na mnie. Córka jest niebezpieczna. Nauczyłem się już z tym żyć, ale jestem tu jak na wojnie" mówi Tadeusz Knapik.
Pan Tadeusz ma też pod opieką dorosłego syna, który nie chce się zgodzić na badania, a z powodu depresji od trzech lat nie wychodzi ze swojego pokoju.
"Nie potrafię ich oddać"
Mężczyzna nie może liczyć na pomoc krewnych. Dostał wsparcie z opieki społecznej. Trzy razy w tygodniu odwiedza go opiekunka, która pomaga przy czynnościach higienicznych. Rodzina utrzymuje się z renty żony i córki oraz świadczenia dla opiekunów osób niepełnosprawnych.
Pan Tadeusz jest z zawodu budowlańcem, ale nie może pracować - musi opiekować się najbliższymi. Większość jego skromnego budżetu pochłaniają wydatki na leki i środki czystości. Jak wyjaśniła w reportażu TVN Katarzyna Ślusarz, kierownik Gminnego Ośrodek Pomocy Społecznej w Lipinkach, mężczyzna nie wyraża jednak zgody na umieszczenie córki w zakładzie opiekuńczym.
"Niektórzy mi mówią: Nie męcz się, oddaj ich, miej spokojne życie. Nie potrafię ich oddać, to są moje dzieci, moja żona. W domu są bezpieczni, chcę im dać namiastkę życia. Jeszcze mam siłę" mówi mężczyzna.