Pan Romuald bezradnie czekał na śmierć. Szpital odmówił mu wymiany baterii
Pan Romuald, pacjent cierpiący na Parkinsona, znalazł się w śmiertelnej pułapce biurokracji medycznej, kiedy szpital w Olsztynie, który przez lata wspierał go w walce z chorobą, niespodziewanie odmówił wymiany baterii do jego stymulatora mózgu. Ta decyzja spowodowała szybki regres w jego zdrowiu i zmusiła rodzinę do desperackiej walki o należytą opiekę.
Dziesięć lat wcześniej, pacjentd otrzymał szansę na nowe życie dzięki zaawansowanemu urządzeniu medycznemu - stymulatorowi mózgu. To urządzenie, które przez neurochirurgów z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie, zostało wszczepione w jego ciało, przywróciło mu możliwość aktywnego uczestnictwa w codziennym życiu.
Bezradnie czekał na śmierć
Dotychczas nie było żadnych problemów. Żona chorego mężczyzny twierdzi, że do tej pory wymiana baterii przebiegała bezproblemowo. — Wszystko robione było w szpitalu uniwersyteckim. To trwało dwie doby. Pierwszego dnia musieli sprawdzić, czy nic się złego nie dzieje, następnego dnia wstawał i wychodziliśmy do domu – opowiada.
Wszystko jednak zmieniło się we wrześniu bieżącego roku, gdy z powodu nadciśnienia trafił do szpitala. Pomimo pogarszającego się stanu zdrowia, pan Romuald został wypisany do domu bez wymiany baterii stymulatora, a szpital twierdził, że nie jest już w stanie zapewnić tej usługi. - Wypisali tatę w takim stanie, że sam nie jadł, nie pił, pampersy... — opowiadała dla Uwagi! TVN Ewa, córka chorego. Rodzina pacjenta, zostawiona samym sobie, rozpoczęła walkę z czasem i systemem.
Rodzina próbowała pomóc
Zrozpaczona rodzina zwróciła się o pomoc do dra Grabarczyka, dawnego lekarza pana Romualda. Stan pana Romualda był tak zły, że lekarz bezpośrednio wezwał do natychmiastowej wymiany baterii, aby uniknąć tragedii. Tymczasem, rzeczniczka NFZ podkreśliła, że pacjent powinien otrzymać jasne wskazówki, gdzie może kontynuować leczenie, a nie zostać odesłany z kwitkiem. Mimo zapewnień dyrekcji szpitala o działaniu z "należytą starannością", dla pana Romualda i jego rodziny te słowa były pustym dźwiękiem. Ostateczny wyrok na możliwości zdrowotne pana Romualda wydawało się być tylko kwestią czasu.
Czeka go długa i mecząca rehabilitacja
W końcu, po wielu próbach i cierpieniu, nadeszła pomoc z Gdańska. Dr Grabarczyk osobiście zaaranżował spotkanie w klinice oddalonej o 200 km, gdzie pan Romuald otrzymał potrzebną pomoc. Efekty były natychmiastowe, dając nadzieję na powrót do stanu sprzed kryzysu. Po zabiegu i rozpoczęciu rehabilitacji pan Romuald zaczął stopniowo wracać do zdrowia. Specjaliści z gdańskiej kliniki są pełni optymizmu co do jego przyszłości, przewidując możliwość powrotu do poprzedniego stanu.
Historia pana Romualda jest przestrogą o tym, jak system opieki zdrowotnej, przepełniony biurokracją i proceduralnymi niejasnościami, może zagrażać życiu i dobrostanowi pacjentów. Dla pana Romualda i jego rodziny, każdy dzień bez działającego stymulatora oznaczał walkę z bólem, dyskomfortem i strachem przed nieznanym. Sprawa pana Romualda stała się również polem dyskusji o etyce w medycynie. W jaki sposób lekarze i placówki mogą równoważyć swoje obowiązki i ograniczenia z potrzebami i prawami pacjentów?