Omikron – nowe zagrożenie czy niepotrzebna panika? Dr Rzymski wyjaśnia
Informacje o nowym wariancie SARS-CoV-2 po raz kolejny wprowadziły niepokój i strach. Czy szczepienia zapewnią nam ochronę? Między innymi o to zapytaliśmy biologa medycznego dr hab. Piotra Rzymskiego z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Pojawiają się informacje, że Omikron ma bardzo łagodne objawy. Mowa o zmęczeniu, drapaniu w gardle czy bólach głowy. Jakie symptomy charakteryzują nowy wariant?
W tej chwili mamy jeszcze bardzo ograniczone dane kliniczne dotyczące przebiegu zakażenia tym wariantem, dlatego nie możemy definitywnie określić, czy przebieg kliniczny zakażenia nim różni się w istotny sposób od tego obserwowanego przy innych wariantach SARS-CoV-2. By móc jednoznacznie to określić potrzeba naprawdę dużo danych.
Czy jest jakaś różnica? Wiemy od dawna, że rozpiętość przebiegu klinicznego przypadku zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2, niezależnie od tego, o jakim wariancie mówimy, jest bardzo duża. I od razu dodam: cięższe przypadki zakażenia wariantem Omikron już zostały odnotowane.
Wariant Delta powoduje obecnie najcięższy przebieg choroby, prawda?
Byłbym ostrożny z takimi przekonaniami. Wariant Delta jest istotnie bardziej transmisyjny, ale zakażenie nim część osób również przechodzi bardzo łagodnie i umiarkowanie, a wielu ma nawet przebieg bezobjawowy. Badania wskazują natomiast, że zakażenie wariantem Delta wiąże się z podwyższonym ryzykiem hospitalizacji w stosunku do innych wariantów, ale w przypadku osób niezaszczepionych.
Jeżeli chodzi o wariant Omikron, to na pewno nie spodziewamy się, że zakażenia nim będą różniły się bardzo istotnie pod względem przebiegu czy ryzyka zgonu. Na ten moment wiemy przede wszystkim to, że jest to rekordowy wariant pod względem liczby mutacji, które skumulował.
Czy właśnie ta ilość mutacji Omikronu powinna nas niepokoić?
Ponad połowa mutacji wariantu Omikron prowadzi do zmian w budowie białka kolca, czyli tego, wobec którego buduje się odpowiedź immunologiczna osób zaszczepionych. Liczba zmian jest rekordowa, jeżeli porównamy wariant Omikron do innych wariantów. Z drugiej strony to wciąż ten sam SARS-CoV-2 tylko w swojej kolejnej odsłonie. Jego białko ma ok. 30 zmian aminokwasowych na 1270 aminokwasów, z których się składa.
Szybka reakcja instytucji, które czuwają nad pandemią, spowodowała panikę. Czy naprawdę jest się czego bać?
Ta panika wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze słyszymy o tym, że to jest wariant, który skumulował największą liczbę mutacji, a słowo mutacja społecznie kojarzy się pejoratywnie. Z biologicznego punktu widzenia jest to zupełnie niewłaściwy sposób patrzenia na mutacje, bo przecież niektóre są korzystne.
Ludzie też są beneficjentami rozmaitych mutacji, które zaszły w przeszłości. Niektóre z nich, które wystąpiły u naszych przodków, umożliwiły nam, chociażby możliwość posługiwania się mową artykułowaną, prowadzenia tej rozmowy.
A z drugiej strony?
Drugi czynnik, który spowodował strach przed tym wariantem to fakt, że Światowa Organizacja Zdrowia bardzo szybko zaliczyła go do grupy wariantów budzących obawy, czyli Variant of Concern (VOC). Zaliczenie wariantu do tej grupy wcześniej zawsze miało miejsce, kiedy dany wariant spełniał przynajmniej jeden z następujących warunków: łatwiej transmitował się w populacji, zwiększał ryzyko reinfekcji, wpływał na przebieg kliniczny zakażenia lub ograniczał skuteczność szczepień. Do tej grupy kolejno zaliczono wariant Alfa, Beta, Gamma i Delta, bo każdy z nich spełnił przynajmniej jeden z warunków.
Charakterystyczna duża ilość mutacji, a także szybkość rozprzestrzeniania się spowodowała, że konieczne jest monitorowanie jego dalszego rozprzestrzeniania i występowania oraz uruchomienie szeregu badań, które mają na celu go scharakteryzować. Przez wpisanie Omikronu do listy VOC w pewien sposób WHO chciało wymusić swoistą zwiększoną czujność środowiska badawczego, dzięki czemu prace badawcze przeprowadzone na całym świecie pozwolą kolektywnie lepiej poznać ten wariant. Skutkiem ubocznym tych aspektów jest fakt, że wiele osób się zaniepokoiło, w tym również decydenci, ale z drugiej strony takie działanie przyspieszy głębsze poznanie tego wariantu.
Czy ilość mutacji charakterystyczna dla Omikronu może doprowadzić do tego, że ten wariant wyeliminuje inne, np. wariant Delta?
Nie wiemy obecnie, jak bardzo transmisyjny jest wariant Omikron. Na pewno nie jest wariantem kumulującym mutacje, które są dla niego szkodliwe i upośledzają jego możliwość transmisji, bo inaczej tak szybko nie przedostałby się, chociażby do Europy. Oczywiście warto pamiętać, że to ludzie go przenoszą – to nie on wsiada do samolotów, prawda?
Na ten moment jeszcze nie wiemy tego, jak bardzo łatwiej transmisyjny od wariantu Delta będzie Omikron. Przyglądając się mutacjom i tempie, w którym przedostał się do Europy, możemy przypuszczać, że będzie przynajmniej podobnie transmisyjny co Delta, ale żeby dokładniej to stwierdzić potrzeba badań, które trzeba wpierw przeprowadzić.
Jaki wpływ ma ilość mutacji na rozprzestrzenianie się wirusa?
Trzeba zadać sobie następujące pytanie, o ile bardziej transmisyjny od wariantu Delta będzie wariant Omikron i czy jego łatwiejsze rozprzestrzenianie się w takim przypadku będzie wynikało wyłącznie z cech związanych ze zwiększonym powinowactwem do receptora na powierzchni naszej komórki, szybszym dochodzeniem do fuzji z membraną tak jak w przypadku wariantu Delta, czy dodatkowo również ze znoszenia siły neutralizującej przeciwciała.
Gdyby spełniał te warunki, czyli byłby wysoce transmisyjny, a jednocześnie dobrze uciekał spod odpowiedzi immunologicznej przeciwciał ozdrowieńców i osób zaszczepionych, to niewątpliwie mógłby być częstszy niż wariant Delta. Innymi słowy, atakował by w większej liczbie, a zarazem lepiej zamaskowany. Jeśli spojrzymy obecnie na sytuację w RPA, gdzie Omikron wystąpił, potencjalnie wskazuje to na to, że jest to wariant lepiej przystosowany aniżeli Delta, natomiast warto pamiętać, że potrzeba nam badań, które będą bardziej liczne niż te, które są prowadzone w RPA.
Na razie analizy nie dają nam pełnego obrazu. Uzyskamy go zwłaszcza wtedy, gdy wariant Omikron trafi pod lupę służb epidemiologicznych w Wielkiej Brytanii, która wykonuje najwięcej badań sekwencjonowania genomu wirusa w pobranych próbkach wymazów.
No właśnie – jeszcze za mało wiemy, ale już informacje o nowym wariancie wystraszyły tysiące ludzi na całym świecie.
Już podczas pierwszych analiz pojawiły się dane, że Omikron może być o 500 proc. bardziej zakaźny niż warianty podstawowe i o 430 proc. bardziej zakaźny niż wariant Delta. Natomiast to są tylko spekulacje, które poczyniono na podstawie modelowania matematycznego.
Wydaje mi się, że takie informacje przede wszystkim dobrze wpisały się w potrzebę pewnej medialnej sensacji, a nie odzwierciedlały rzetelnych danych naukowych, bo one wymagają czasu, aby uzyskać określone wyniki.
Czy można naraz być zakażonym dwoma wariantami?
Tak, mieliśmy takie przypadki zakażeń opisane w literaturze, gdzie osoby były zarażone nie tylko jednym wariantem SARS-CoV-2, np. wariantem Alfa i Beta.
Czy w takiej sytuacji można spodziewać się, że objawy będą bardziej uciążliwe, a sam przebieg zakażenia groźniejszy?
Nie, nic takiego nie możemy wnioskować na podstawie pojedynczych przypadków, choć w rzeczywistości może być ich o wiele więcej. Nie są one proste do identyfikacji, ponieważ wykonując zwykłe testy PCR, nie określamy jakim wariantem dana osoba jest zakażona, bo to wymaga przesłania próbek do analizy sekwencjonowania genomu.
Dlatego sporadycznie analizując więcej niż jedną próbkę od danego pacjenta, udawało się wykryć sytuacje zakażenia więcej niż jednym wariantem. Natomiast to niekoniecznie musi oznaczać, że przebieg kliniczny takich zakażeń musi być gorszy.
Mogą one być natomiast ciekawe od strony immunologicznej odpowiedzi na takie zakażenie. Potencjalnie można spodziewać się wykształcenia szerszego spektrum odpowiedzi nabytej po takich infekcjach, lepiej chroniących przed reinfekcjami. Ale to już moja spekulacja, potrzebne są dokładniejsze badania.
Od wczoraj obowiązują obostrzenia ze względu na rosnącą liczbę zakażeń. Czy to jest dobry ruch, czy może inne działania byłyby lepsze?
Zarządzanie pandemią jest bardzo trudnym zadaniem, bo najlepiej sprawdzają się, działania wyprzedzające problem, czyli wysokie liczby zakażeń, hospitalizacji i zgonów. Kiedy wprowadza się je, zanim one wystąpią, to często bardzo niewiele osób rozumie ich sens. To problem sposobu myślenia, bo gdy szpitale zapełnią się pacjentami, to dopiero wtedy rozumiemy, że najlepiej gdybyśmy cofnęli się w czasie i wprowadzili wcześniej metody przeciwdziałania.
Polecany artykuł:
Czyli już za późno na ograniczenia?
Dzisiaj tak naprawdę działamy trochę na zasadzie „musztardy po obiedzie”, bo według modeli matematycznych zbliżamy się do szczytu fali zakażeń, po której oczywiście w odstępie około 2-3 tygodni powinien wystąpić szczyt hospitalizacji, a potem zgonów, więc obostrzenia powinniśmy wprowadzać zdecydowanie wcześniej i stosować ich regionalizację. Od początku byłem przekonany, że takich rozwiązań nie będzie z powodu upolitycznienia decyzji związanych z zarządzaniem pandemią.
To już kwestia priorytetów - czy myślimy przede wszystkim o wyniku wyborczym, czy stawiamy na pierwszym miejscu ludzkie zdrowie i życie. Dla mnie wybór jest oczywisty, dlatego jestem naukowcem, a nie politykiem.
Dlaczego firmy farmaceutyczne już działają w kontekście aktualizacji obecnej wersji szczepionki?
Zacznijmy od tego, że producenci szczepionek i firmy farmaceutyczne już opracowują zaktualizowaną wersję szczepionki, która ma być zoptymalizowana pod wariant Omikron. To prowadzi do przekonania, że szczepienia straciły na swojej skuteczności w obliczu tego wariantu. Tak nie można wnioskować. W momencie, kiedy pojawia się nowy wariant, zaliczony do wariantów budzących obawy, to rutynową procedurą jest opracowywanie kandydatki na szczepionkę, która byłaby zoptymalizowana pod ten konkrety wariant.
Nie oznacza to automatycznie, że taka zaktualizowana wersja będzie w ogóle potrzebna. Już w przeszłości otrzymano kandydatki na szczepionkę, zoptymalizowane np. pod wariant Beta, ale tej szczepionki nie wprowadzono, bo okazało się, że nie jest ona potrzebna. Szczepienia wersją podstawową zachowywały bardzo wysoką skuteczność ochrony przed zakażeniem tym wariantem.
Powstała również nowa zoptymalizowana wersja szczepionki pod wariant Delta. Prawdopodobnie też nie jest potrzebna, bo nawet jeżeli spada poziom ochrony przed infekcją wśród zaszczepionych na skutek spadku surowiczego poziomu przeciwciał, to nie oznacza, że spada całkowita odporność, która chroni przed cięższym przebiegiem w sytuacji wystąpienia zakażenia.
W przypadku wariantu Delta okazało się, że wystarczy podać dawkę przypominającą, tak zwany booster, by w ten zwiększyć poziom ochrony przed tym wariantem. Swoją drogą, to zaleta szczepionek mRNA, można tak je zaprojektować, by nie traciły na swojej skuteczności w obliczu nowych wariantów tak szybko, jak to mogłoby mieć miejsce w przypadku szczepionek klasycznych, np. opartych o zabitego, całego koronawirusa.
Czy to znaczy, że pełne szczepienie chroni nas przed nowym wariantem?
Producenci szczepionek optymalizują preparat pod wariant Omikron i to jest rutynowa procedura. Jednocześnie trwają badania tego wariantu. Jeżeli okaże się, że nowa wersja szczepionki jest potrzebna – ona będzie już gotowa. Wtedy łatwiej wprowadzić ją do dalszych etapów poprzedzających dopuszczenie do użytku.
Natomiast patrząc na profil mutacji wariantu Omikron na tę chwilę i bardzo ostrożnie mówiąc, możemy się spodziewać, że on faktycznie będzie zmniejszał siłę neutralizujących przeciwciał u osób, które są ozdrowieńcami i zaszczepionych. To oznacza, że kiedy będą prowadzone badania eksperymentalne z udziałem surowicy pobranej od takich osób, to będzie potrzebne mniejsze rozcieńczenie tej surowicy, by wirusa z tym białkiem, które posiada i białkiem kolca, który ma wariant Omikron zneutralizować.
W jaki sposób wpłynie to na skuteczność szczepionek?
To nie oznacza, że całkowicie będzie spadała skuteczność szczepionek, a już zwłaszcza w tym najważniejszym zakresie, czyli w ochronie przed ciężkim zachorowaniem. Przypomnijmy się, że przede wszystkim szczepimy się, by chronić siebie, ale także innych przed ciężką postacią COVID.
Warto przypomnieć ponownie wspomniany wcześniej przykład wariantu Beta. Dlaczego on budził taki niepokój na początku roku? Badania wskazywały, że bardzo znosi siłę neutralizującą przeciwciała ozdrowieńców i osób zaszczepionych. Niektórzy robili wielkie oczy, straszyli, że szczepionki zostały pokonane. Nieprawda. Odporność swoista to nie tylko przeciwciała, a niektórzy zachowują się jakby byli ich fetyszystami i nic innego w immunologii nie dostrzegali.
Zapominamy, że jest jeszcze odpowiedź komórkowa, a nie było dotychczas wariantu SARS-CoV-2, który byłby w stanie pokonać odpowiedź komórkową osób, które na szczepienie odpowiedziały w sposób prawidłowy. Dotyczy to również wariantu Delta.
Pojawiają się informacje, o trudnej sytuacji w szpitalach. Powoli zaczyna brakować łóżek...
Jesteśmy znowu w momencie, w którym jest mnóstwo pacjentów w szpitalach. Służba Zdrowia ma ogromnie obłożenie i nie jest w stanie funkcjonować w innych sektorach, dlatego na przykład pacjenci onkologiczni nie mogą otrzymać pomocy. To wszystko przekłada się na ilość nadmiarowych zgonów, tak jak to miało miejsce w zeszłym roku.
Już wiemy, że tych zgonów w tym roku będzie ponownie dużo. Warto więc nieustannie przypominać, ze szczepienia to nie tylko ochrona własnego zdrowia, czy ochrona innych przed COVID-19. To ogromna korzyść dla zdrowia publicznego poprzez minimalizowanie tragicznych skutków przeciążenia w ochronie zdrowia, które ponosi całe społeczeństwo.
Dlatego potrzebna jest mobilizacja i solidarność. Szczepienie jest tego wyrazem. Warto też zrobić to w obliczu nowego wariantu Omikron. Bez względu jak groźny się ostatecznie okaże, osoby zaszczepione będą zawsze w uprzywilejowanej sytuacji.
Porady eksperta