"O szóstej rano wysadzili lotnisko, okna się zatrzęsły". Trzy rodziny uchodźców opowiedziały nam o ucieczce przed wojną

Od 34 dni trwa nieprzerwany konflikt w Ukrainie. Dane ONZ mówią o prawie 4 mln ukraińskich uchodźców. Aż 6,5 mln ludzi musiało przenieść się w inne regiony Ukrainy, aby ocalić swoje życie.

Trzy rodziny uchodźców zdecydowały się opowiedzieć nam o swojej ucieczce do Polski, obecnej sytuacji, a także planach na przyszłość. Wśród uciekających są kobiety z dziećmi. Tak jest w przypadku naszych trzech bohaterek. Najstarsze dziecko, ma 12 lat. To Bogdana, która w nocy wraz z mamą, Mariją, musiała uciekać do Kijowa, a stamtąd przedostała się do Warszawy.

Trudna droga do Polski

- Przyjechaliśmy pierwszego dnia wojny, dwudziestego czwartego lutego. O szóstej rano Ruscy wysadzili lotnisko w Łucku. Okna w naszym mieszkaniu się trzęsły. Rodzina z Kijowa powiedziała, że zaczęła się wojna. Putin zaczął inwazję w Ukrainie. Poradzili nam, aby w miarę możliwości przewieźć dzieci bliżej polskiej granicy, z dala od wojny - mówi Marija, uchodźca z obwodu wołyńskiego.

Trauma na całe życie

Tak ekstremalny stres pozostawia ślad na psychice do końca życia. Chociaż dla młodszych dzieci Mariji podróż do Polski nie była trudna, o tyle dla Bogdany jest to trudna sytuacja. Jak mówi Marija “z Bogdaną jest trochę trudniej. Zostawiła tatę, szkołę, przyjaciół, dziadków. Wszystko, co jest drogie sercu.” 

Jak podkreśla mama dziewczynki, na razie nie widzi, aby jej córka potrzebowała specjalistycznej pomocy. 

To jak duże szkody wyrządziła wojna w psychice uchodźców okaże się dopiero za kilka tygodni albo nawet miesięcy. Należy pamiętać, że skutki tak silnego stresu - a wojna jest takim stresem - mogą pojawić się nawet wiele lat później. Wiele zależy od tego, jakie uwarunkowania genetyczne ma konkretny człowiek, w jakim środowisku obraca się obecnie, i czy ma wsparcie w najbliższych osobach.

Dominika Stanisławska