Nogi jak z waty, nudności. Znany ratownik na godzinę zamknął się w rozgrzanym aucie
Każdego lata słyszymy o tragediach wynikających z pozostawienia dzieci lub zwierząt w rozgrzanych samochodach. Nadal wiele osób nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń związanych z wysokimi temperaturami we wnętrzu pojazdu. Jarosław Sowizdraniuk, doświadczony ratownik medyczny, postanowił na własnej skórze przekonać się, jak niebezpieczne może być przebywanie w zamkniętym aucie podczas upału.
Ratownik zrobił eksperyment, żeby przestrzec innych
Latem dużo mówi się o niebezpieczeństwie, jakie niesie pozostawianie w autach dzieci albo zwierząt. Mimo to, regularnie słychać o tragediach, do których dochodzi wskutek niefrasobliwości i bezmyślności.
Jednocześnie coraz więcej osób reaguje, widząc pozostawione w autach dzieci lub zwierzęta, wybijając szyby i zawiadamiając odpowiednie służby. Jednak wciąż nie wszyscy mają świadomość, na jakie niebezpieczeństwo narażone są żywe istoty pozostawione we wnętrzu auta w słoneczny dzień.
Znany ratownik medyczny, wykładowca akademicki i autor kilku książek, m.in. "Ratownik. Nie jestem bogiem," Jarosław Sowizdraniuk, przeprowadził test, żeby uzmysłowić innym, czym grozi zatrzaśnięcie w aucie w gorący dzień.
Przypomnijmy, że nie tak dawno doszło do podobnego zdarzenia z udziałem... ambulansu. Pacjent przeżył, o czym można przeczytać w artykule Pacjent spędził prawie godzinę w zamkniętej karetce. Na dworze było 30 stopni.
Ratownik zamknął się w aucie i sprawdzał parametry organizmu
Jarosław Sowizdraniuk zamknął się w aucie, gdy temperatura na zewnątrz wynosiła 26 stopni. Wydawałoby się niewiele w obliczu prawie 40-stopniowych upałów, z jakimi możemy teraz mieć do czynienia. A jednak, już przy 26 stopniach na zewnątrz, w środku było 49 stopni.
Temperatura ciała Jarosława Sowizdraniuka szybko wywindowała w górę, do 39 stopni. Intensywnie się pocił, czyli odwadniał, wzrastał przy tym poziom glukozy we krwi, pojawiły się nudności, kołatanie serca i mroczki przed oczami.
Po godzinie ratownik wyszedł z pojazdu. - Moje nogi były jak z waty. Jednym haustem wypiłem litr wody – wyjaśniał w filmie, dostępnym w serwisie Facebook. Nawet telefon, który miał ze sobą, nie przetrwał tego upału – wyłączył się po ok. 40 minutach.
- Nawet gdyby dziecko chciało zadzwonić po pomoc, telefon w tych warunkach może być nieaktywny. To musi być przerażające dla kogoś szukającego pomocy – podkreślił Jarosław Sowizdraniuk. Zaznaczył przy tym, że cały eksperyment przeprowadził z myślą o tym, żeby zwiększyć świadomość społeczną, a tym samym, być może uratować czyjeś życie.
- Każdego roku z powodu przegrzania umiera 38 dzieci pozostawionych w aucie – podkreślił Sowizdraniuk. Dodał, że wystarczą dwie godziny, aby życie było poważnie zagrożone. Kolejne pół godziny później może być za późno na ratunek.
Jak pomóc osobie zatrzaśniętej w samochodzie
Ratownik dopowiedział też, jak pomóc zagrożonej osobie. Należy przede wszystkim zbić szybę, wydostać osobę z nagrzanego auta, chłodzić na wszystkie możliwe sposoby, jednocześnie zawiadamiając odpowiednie służby i podając duże ilości wody.