Niebezpieczne parawany na plaży. Ratownik ostrzega przed ich rozstawianiem

2024-06-24 15:24

Mówi się, że wraz z nadejściem lata w Polsce można mieć pewność tylko w kilku kwestiach: że na plażach pojawią się parawany i że Polska nie wyjdzie z grupy na mistrzostwach. I choć parawany stały się „nową świecką tradycją”, która wyróżnia rodzime plaże na tle światowych, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo mogą być niebezpieczne. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe zaapelowało do fanów „parawaningu”.

Niebezpieczne parawany na plaży. Ratownik ostrzega przed ich rozstawianiem
Autor: GettyImages Niebezpieczne parawany na plaży. Ratownik ostrzega przed ich rozstawianiem

Parawany na plaży przeszkadzają ratownikom 

Zaczęły się wakacje. To najgorętszy czas w roku – i chodzi nie tylko o temperaturę. To również czas bardzo gorący dla służb ratunkowych, które muszą wyjeżdżać do tonących w wodzie, słabnących w upale i niewłaściwie szacujących swoje możliwości, jeśli chodzi o kondycję.

"Czy zastanawialiście się kiedyś, w jaki sposób (słynne już 😉) parawany mogą wpłynąć na udzielanie pomocy?" - czytamy w poście zamieszczonym na Facebooku przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe [pisownia oryginalna]. 

Jeśli się nie zastanawialiście nad tym, to spieszymy z odpowiedzią, cytując post ratowników: „Ustawienie parawanów bardzo blisko siebie może okazać się niebezpieczne i realnie utrudnić interwencję ratowników” - zwracają uwagę specjaliści.

„Rozejrzyjcie się dzisiaj wokół siebie i spróbujcie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy gdybyście potrzebowali teraz pomocy, to pracownicy służb ratunkowych będą mogli bezpiecznie i sprawnie do Was dotrzeć” - sugerują ratownicy z LPR.

CZYTAJ TEŻ: Jeszcze nie ma wakacji, już są ofiary. Nie daj się utopić tego lata

Ratownicy wskazują też proste i skuteczne rozwiązanie zaistniałych trudności: także na plażach można tworzyć tzw. korytarze życia, które sprzyjają szybszemu dotarciu służb do osób, które potrzebują pomocy.

Plażowicze nie chcieli przepuścić służb, mężczyzna zmarł na plaży

A że nie jest to czcze i bezpodstawne zwrócenie uwagi na sytuację, służby mają świadomość nie od dziś. W 2022 roku głośno było o przypadku 45-latka, który zasłabł na plaży w Stegnie.

Ratownicy nie mogli szybko dotrzeć do poszkodowanego, wskutek wszechobecnych parawanów. Turyści, nawet widząc spieszące służby, nie chcieli składać czy przesuwać swoich „plażowych twierdz”. Gdy w końcu ratownicy dotarli do poszkodowanego, ten wymagał reanimacji. Niestety, podjęta próba się nie powiodła i stwierdzono zgon.

- Ludzie nie chcieli ustępować miejsca naszemu pojazdowi ratowniczemu, a jeśli już to robili, to w opieszały sposób – opisywał w rozmowie z dziennikarzami „Faktu” rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, Rafał Goeck.

Helikopter LPR nie mógł wylądować, bo plażowicze "wywalczyli" miejsca

- Ludzie widzieli ratowników, słyszeli, że coś się dzieje, mimo tego nie chcieli zejść z drogi, zwinąć parawanów, ustępować miejsca – relacjonował Rafał Goeck. - W Stegnie jest tabliczka wkopana na plaży przez administrację morską, aby zostawiać miejsce, ponieważ ten rejon wokół tabliczki to droga dla pojazdów ratunkowych. Obecnie to miejsce jest zastawione parawanami.

W cytowanej rozmowie Rafał Goeck wspominał również o sytuacji, gdy plażowicze nie chcieli się przesunąć, przez co helikopter z ratownikami krążył nad nimi, nie mogąc wylądować. Rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa powiedział, że plażowicze argumentowali, że „wywalczyli” sobie te miejsca i się z nich nie ruszą.

Góra Kalwaria. Szkoła tragicznie zmarłego Saszy w żałobie po utonięciu.

Strażacy wloką się zamiast pędzić, bo plażowicze nie schodzą z drogi

O tym samym problemie mówią też strażacy. Polsat News cytował jednego ze strażaków, wskazującego, że wskutek wszechobecnych parawanów i niechęci plażowiczów do wsparcia działań służb, przez zwykłe przesunięcie się, może dochodzić do tragedii. 

Zamiast jechać 50-80 km na godzinę, strażacy przemieszczają się z prędkością 5,5 km na godzinę. W sytuacji, gdy mowa o osobach, które nie oddychają, każda sekunda jest dosłownie na wagę złota, bo po 3 minutach niedotlenienia w mózgu zachodzą nieodwracalne zmiany.

Już po tragedii w Stegnie pojawiły się głosy, że osoby, które nie ustępują z drogi służbom ratunkowym, powinny być karane mandatami, które mogą mieć bardziej perswazyjną rolę niż prośby czy odwoływanie się do empatii, której jak widać w niejednej sytuacji ludziom brakuje.

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki