Na recepcie nie znajdziesz nazwy leku? MZ przekonuje: pacjenci oszczędzą setki złotych
Do tej pory otrzymując receptę, pacjent widział nazwę leku przepisanego przez lekarza. Okazuje się, że ta oczywista zasada już wkrótce przestanie obowiązywać. Jak informuje “Gazeta Wyborcza”, wiceminister zdrowia zamierza wprowadzić spore zmiany w wypisywaniu recept. Kto zyska, a kto straci?
Wbrew pozorom zmiany w wystawianiu recept to wcale nie pomysł obecnego rządu. Z informacji udostępnionych przez “Gazetę Wyborczą” wynika, że zrodził się jeszcze za czasów PiSu, kiedy resortem zdrowia zarządzała minister Katarzyna Sójka. A co dziwne, przez trzy miesiące Ministerstwo Zdrowia trzymało w tajemnicy, kto zostanie członkiem specjalistycznego zespołu, odpowiedzialnego za opracowanie zmian.
Nowe recepty, czyli kto zyska, a kto straci?
Okazuje się, że w trakcie prac zespołu omawiano kwestię tego, co powinno znaleźć się na recepcie. Nie chodzi tutaj o jakieś kosmetyczne zmiany. Ministerstwo Zdrowia chciało, aby zamiast nazwy konkretnego leku, lekarze podawali na recepcie wyłącznie substancję czynną występującą w preparacie. Choć do tej pory także mogli to zrobić, teraz mieliby taki obowiązek.
Są dwie strony medalu. Pacjent, który otrzyma receptę z wymienioną substancją czynną, ma szansę otrzymać lek z puli refundowanych, a lekarz nie będzie musiał wcześniej sprawdzać po nazwie leku, czy akurat jest on objęty refundacją, czy też nie. Natomiast firmy boją się o zyski, ponieważ o tym, jaki ostatecznie lek zostanie wydany pacjentowi, zadecyduje farmaceuta, więc istnieje szansa, że chorzy dostaną najtańszy odpowiednik.
Jak wskazuje “Gazeta Wyborcza”, 28 grudnia środowiska farmaceutyczne wystosowały pismo do obecnej minister zdrowia, Izabeli Leszczyny. Zgodnie wskazali, że istnieje ryzyko, że pacjenci - zwłaszcza seniorzy - będą zdezorientowani, kiedy za każdym razem otrzymają inny lek, innego kształtu czy koloru. Dodatkowo taka sytuacja może przyczynić się do wyparcia polskich leków na rzecz najtańszych azjatyckich produktów.
Zmiany w receptach owiane tajemnicą
Jak wynika z informacji zgromadzonych przez “Gazetę Wyborczą”, powołaniem zespołu ds. preskrypcji i realizacji recept na leki gotowe i recepturowe oraz sporządzeniem w tej sprawie zarządzenia, zajął się ówczesny podsekretarz stanu w ministerstwie zdrowia, Maciej Miłkowski. Milkowski, mimo zmian w rządzie, pozostał w resorcie i został mianowany drugim wiceministrem zdrowia.
Okazuje się, że przez trzy miesiące ukrywano, kto znalazł się w składzie powołanego zespołu, który miał zająć się zmianami w zakresie recept. Dopiero 18 grudnia informacja ujrzała światło dzienne po tym, jak do Ministerstwa Zdrowia wpłynął wniosek o dostęp do informacji publicznej. Szybko wyszło na jaw, że w składzie na tamten czas było aż 44 członków.
Postanowiliśmy odszukać wspomniane zarządzenie. Dokument został sporządzony 19 września 2023 roku i zgodnie z jego treścią do zadań zespołu należy:
- opracowanie rozwiązań mających na celu uproszczenie zasad preskrypcji i realizacji recept na leki gotowe i leki recepturowe,
- opracowanie wytycznych w zakresie funkcjonowania receptury aptecznej oraz jej finansowania,
- wypracowanie rozwiązań dotyczących funkcjonowania narzędzi systemowych ułatwiających preskrypcję i realizację recept przez osoby uprawnione,
- opracowanie podstaw systemu monitorującego i kontrolującego nadmierną preskrypcję oraz konsumpcję leków,
- stworzenie listy proponowanych zmian legislacyjnych dotyczących receptury i leków recepturowych.
Jednak zastanawiającym może być § 7. zarządzenia ministra zdrowia w sprawie powołania zespołu do spraw preskrypcji i realizacji recept na leki gotowe i recepturowe. Okazuje się, że prowadzone prace miały być objęte tajemnicą.
- Osoby, o których mowa w § 2 ust. 1 i 2, zachowują w poufności informacje, jakie powezmą w związku z uczestnictwem w pracach Zespołu oraz informacje związane z działalnością Zespołu - brzmi treść paragrafu 7., DZ. URZ. Min. Zdr. 2023.82.
Z ustaleń “Gazety Wyborczej” wynika, iż Maciej Miłkowski za powód “klauzuli poufności” podał fakt, że wymagał tego rodzaj zgromadzonej dokumentacji, w tym danych sprzedażowych, czy wad systemowych. Natomiast nie każdy z członków był zdania, że konieczne jest utrzymywanie planowanych zmian w tajemnicy, zwłaszcza iż dotyczą także samych pacjentów.
Producenci skarżą się do Ministerstwa Zdrowia
Teraz również producenci chcą zostać włączeni do stałego składu zespołu i apelują o zaangażowanie także przedstawicieli ministerstw obrony i rozwoju. Okazuje się jednak, że wiceminister zdrowia nie widzi takiej konieczności. Z informacji przekazanych przez “Gazetę Wyborczą” wynika, że sami lekarze również obawiają się, że nowe rozwiązanie może być ryzykowne.
Zwłaszcza w kontekście chorób przewlekłych, chociażby takich jak cukrzyca, ponieważ są przypadki kiedy leku nie wolno zmieniać, a wpisanie na recepcie tylko substancji czynnej sprawia, że pacjent może dostać preparat, w którym brakuje innych ważnych składników.