Miesięczne dziecko zmarło na krztusiec. “Takiego wskaźnika zakażeń nie było od kilkunastu lat”
Odnotowano pierwszy tegoroczny przypadek śmierci dziecka z powodu krztuśca. Okazuje się jednak, że miało zaledwie miesiąc, czyli było za małe na przyjęcie szczepionki. Główny Inspektor Sanitarny, dr n. med. Paweł Grzesiowski wskazuje, że w trakcie ciąży przyjęcie szczepionki przeciw krztuścowi nie jest obowiązkowe, ale powszechnie zalecane. Wskazuje jednak na duży wzrost zachorowań na koklusz.
Krztusiec to choroba zakaźna wywołana przez pałeczki krztuśca Bordetella pertussis. Choć przez wielu uważana za relikt przeszłości, w ostatnich latach mocno daje się we znaki. Nie brakuje ciężkich przebiegów wymagających leczenia na OIOM-ie, czy informacji o śmierci. Tym razem rodzinna tragedia dotknęła miesięczne niemowlę.
Szczepienie w ciąży nie jest obowiązkowe
Dr Paweł Grzesiowski, zaznacza, że choć stanowisko Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego wskazuje na wysoką wartość szczepień wśród kobiet w ciąży i zaleca takie działanie, to jednak ostatecznie w gabinecie lekarskim mogą zapaść różne decyzje.
- Jest to szczepienie zalecane, a nie obowiązkowe, więc absolutnie nie możemy przypisywać tej kobiecie odpowiedzialności. Istnieją zalecenia szczepień, które z pewnymi oporami wchodzą do gabinetów ginekologicznych. Nie ma takiego standardu wpisanego do rozporządzenia o opiece okołoporodowej - wyjaśnia Główny Inspektor Sanitarny, dr n. med. Paweł Grzesiowski.
Specjalista podkreślił, że matka zmarłego dziecka nie należy do osób z grupy antyszczepionkowców. Noworodek przyjął w szpitalu niezbędne pierwsze szczepionki. Niestety nowo narodzone niemowlę było za małe na przyjęcie pierwszej dawki preparatu przeciwko krztuścowi.
- To jest dramatyczna sytuacja i fatalny zbieg okoliczności, że to dziecko zaraziło się krztuścem. Trudno nawet ocenić, czy źródło było w rodzinie, czy w otoczeniu - podsumowuje Główny Inspektor Sanitarny.
Nie zrzucajmy wszystkiego na karb sezonowości
Ekspert wskazuje, że biorąc pod uwagę obecną sytuację w kraju i poza granicami, musimy mieć świadomość tego, że zgonów z powodu krztuśca może być więcej.
- To jest bezpośredni efekt wzrostu liczby zachorowań. Im więcej ludzi choruje, tym większa szansa, że bardziej wrażliwe lub podatne dziecko, albo osoba dorosła o obniżonej odporności, zachoruje i będzie miała ciężki przebieg lub umrze - wskazuje specjalista.
Główny Inspektor Sanitarny zaznacza, że od dwóch lat odnotowuje się znacznie wyższe wskaźniki zachorowań m.in. na odrę, krztusiec, szkarlatynę, choroby wywołane przez pneumokoki. Podkreśla także, że nie można patrzeć na choroby wyłącznie sezonowo, chociażby w kontekście jesienno-zimowym.
- Sezonowość oczywiście sprzyja wzrostom zachorowań, ale nie możemy jej przypisywać całej winy. Zła pogoda i powrót dzieci do szkół będą stanowić pewien czynnik, przez to, że jest więcej okazji na przeniesienie wirusa, tak działa mechanizm transmisji. Natomiast absolutnie nie możemy myśleć o chorobach zakaźnych typu krztusiec, covid, czy odra tylko przez pryzmat sezonowości, bo to często wprowadza w błąd - dodaje dr Grzesiowski.
Liczba chorych na krztusiec wciąż rośnie. Dzieci trafiają na OIOM
Obecne dane dotyczące liczby zachorowań są niepokojące. Sytuacji nie poprawia decyzja niektórych rodziców o odmowie podania obowiązkowej szczepionki. Takie działania przekładają się na poziom zakażeń i wpływają na stan epidemiologiczny w całym kraju.
- Od początku roku w Polsce zachorowało prawie 7 tys. dzieci. Takiego wskaźnika zakażeń nie było od kilkunastu lat. Mówimy o pierwszym półroczu, a przecież przed nami kolejne miesiące. Zatem jeśli zamkniemy rok 2024 z bilansem ok. 10-15 tys. przypadków, to takich danych nie obserwowaliśmy od bardzo dawna - podkreśla ekspert.
Na szczęście jak wynika z informacji przekazanych przez Głównego Inspektora Sanitarnego, znaczna część chorych nie wymaga hospitalizacji. Leczenie szpitalne na ten moment obejmuje około 30-40% pacjentów zakażonych krztuścem. Specjalista dodaje, że dorośli z powodu kokluszu rzadko trafiają na oddziały szpitalne.
- Układ odpornościowy dorosłej osoby nie dopuszcza do najcięższej formy powikłań, czyli uszkodzenia mózgu, zapalenia mózgu, czy niewydolności oddechowej - wyjaśnia dr Grzesiowski.
Natomiast inaczej sytuacja wygląda właśnie w kontekście dzieci. To one im są młodsze, tym gorzej znoszą zakażenie.
- Na Pomorzu dziecko trafiło na OIOM z drgawkami, które były wynikiem krztuścowego zapalenia mózgu. Na Mazowszu hospitalizowano kilkanaście przypadków wymagających leczenia na oddziale intensywnej terapii. Przy tej liczbie zachorowań takich dzieci w całej Polsce może być nawet kilkaset. Musimy o tym mówić, bo choć zgon jest najbardziej dramatyczną konsekwencją, to mamy także bardzo ciężkie przebiegi, które nie trafiają do mediów, ale to nie oznacza, że nie istnieją i nie oznaczają poważnego zagrożenia dla zdrowia dziecka - podsumowuje ekspert.
Specjalista podkreśla, że musimy przypominać o tym, jak dużym zagrożeniem jest krztusiec, ponieważ wciąż w świadomości społecznej pokutuje myśl, że jest to zapomniana i nieaktualna choroba. Natomiast realia i dane pokazują zupełnie coś innego.