Miażdżący raport NIK o stanie polskiego morza

2020-06-05 10:28

Bałtyk to tykająca bomba ekologiczna - zalegające na dnie morza bomby, pociski i broń chemiczna mogą doprowadzić do katastrofy ekologicznej na niespotykaną skalę, ostrzega Najwyższa Izba Kontroli, która właśnie opublikowała raport na temat. Kąpiel w Bałtyku może więc skończyć się zatruciem lub poparzeniem.

Bałtyk
Autor: Getty Images

Jak czytamy w raporcie NIK opublikowanej na stronie internetowej resortu: "Na naszych wodach zalegają setki wraków statków, a także broń i amunicja chemiczna - pozostałości głównie po II wojnie światowej i okresie zimnej wojny".

W miarę upływu lat problem narasta: wraki, okręty, pojemniki i beczki z bronią chemiczną zalegającą na dnie morza zaczynają korodować, co zwiększa ryzyko wycieku szkodliwych substancji do wody. Zwiększa je również stała eksploatacja Morza Bałtyckiego, która może doprowadzić do nagłego, niekontrolowanego wycieku ogromnej ilości substancji niebezpiecznych (m.in. paliw lekkich i ciężkich) wskutek zapadnięcia się skorodowanego wraku okrętu i rozszczelnienia pojemników z paliwem.

Inspektorzy alarmują w raporcie, że największym zagrożeniem są pochodzące z okresu II wojny światowej wraki dwóch okrętów z okresu II wojny światowej: Stuttgart i Franken. Z pierwszego z nich już wydobywa się paliwo, drugi natomiast rdzewieje, a postępująca korozja może sprawić, że okręt może się zapaść w każdej chwili i spowodować ogromną katastrofę ekologiczną.

Jak czytamy w raporcie: "W przypadku jednostki Franken, przeprowadzone przez Instytut Morski w Gdańsku badania wskazują na możliwość zalegania nawet 6.000 ton paliw i produktów ropopochodnych. Skorodowany wrak może pod wpływem własnego ciężaru zapaść się i spowodować nagły wyciek dużej ilości tych substancji". W przypadku jednostki Stuttgart zaś, w otoczeniu wraku stwierdzono plamę o przybliżonej powierzchni zaolejenia około 415 000 m². "

NIK alarmuje również, że "w rejonie Głębi Gdańskiej może spoczywać na dnie co najmniej kilkadziesiąt ton amunicji i bojowych środków trujących (BŚT), w tym jeden z najgroźniejszych iperyt siarkowy. Od wojny już kilkakrotnie doszło do poparzenia nim rybaków i plażowiczów".

Z raportu płyną inne, smutne wnioski: mimo tego, że o niebezpieczeństwie wiadomo już od dawna, właściwe urzędy administracji państwowej i morskiej nadal nic z tym nie zrobiły.

Jak czytamy:  "Administracja ochrony środowiska (Minister Środowiska, obecnie Minister Klimatu, wraz z Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska) pomimo posiadania informacji o zagrożeniach ze strony materiałów niebezpiecznych, nie prowadziła monitoringu wód polskich obszarów morskich, w tym osadów i organizmów żywych (m.in. ryb, omułków), pod względem stężeń bojowych środków trujących oraz produktów ich rozpadu, a także - z wyjątkiem benzo(a)pirenu - paliwa i produktów ropopochodnych z wraków statków.

Badaniami i oceną jakości wód nie objęto nawet rozpoznanych już miejsc zatopień bojowych środków trujących i wraków statków z paliwem. W szczególności dotyczyło to „składowiska” broni chemicznej, znajdującego się w Głębi Gdańskiej". ” - podsumowuje NIK i informuje, że wnioski o natychmiastową interwencję w tej sprawie skierowane zostały do właściwych organów, w tym Prezesa Rady Ministrów.

Pełna wersja raportu dostępna jest POD TYM LINKIEM

Byłeś kiedyś nad polskim morzem? Ten quiz jest dla ciebie

Pytanie 1 z 10
W którym mieście znajduje się najsłynniejsze molo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki