Miała na ciele liczne siniaki. Jej ojciec myślał, że jest prześladowana. Prawda była dużo gorsza
10-latka, Eva Thronley, miała mocno posiniaczone nogi, gdy wróciła ze szkoły. Rodzice byli przekonani, że jest prześladowana przez rówieśników. Niestety prawda okazała się zupełnie inna. Siniaki były objawem poważnej choroby. "To agresywny rak, więc musimy leczyć go agresywnie” – wyznał ojciec dziewczynki.
Siniaki zwiastowały groźną chorobę. "Świat rozpadł się na drobne kawałki"
Pewnego lipcowego dnia 10-letnia Eva Thronley wróciła ze szkoły z licznymi siniakami na nogach. Jej rodzice myśleli, że padła ofiarą prześladowania ze strony rówieśników. "Pytaliśmy, skąd ma siniaki, ale nie wiedziała. Myśleliśmy, że to po bójce w szkole" – wyznał w rozmowie dla portalu "Manchester Evening News" ojciec dziewczynki, Scott Thornley.
Siniaki w ogóle nie schodziły. Zaniepokojeni rodzice zabrali 10-latkę do przychodni, gdzie wykonano jej badanie krwi. Wstępnie podejrzewano, że może to być objaw niedoboru witaminy D. Niestety prawda była o wiele gorsza. Wyniki potwierdziły białaczkę (inaczej leukemię), czyli chorobę nowotworową układu krwiotwórczego.
"To tak, jakby cały twój świat rozpadł się na drobne kawałki. Przechodziły mi przez myśl wszystkie najgorsze możliwe scenariusze" – wyznał mężczyzna.
Dziewczyna walczy z białaczką. "To agresywny rak"
10-latka jest hospitalizowana w szpitalu dziecięcym Royal Manchester Children’s Hospital w Manchesterze w Wielkiej Brytanii. Obecnie przechodzi leczenie onkologiczne za pomocą chemioterapii. Jak przekazał jej ojciec, mimo utraty włosów Eva jest nadal uśmiechnięta i szczęśliwa. "Gdybyś ją spotkał i z nią porozmawiał, nie wpadłbyś na to, że coś jest nie tak" – dodał.
Ojciec dziewczynki nie ukrywa, że diagnoza była dla rodziny wielkim szokiem. "Nic nie mogę zrobić, aby pomóc mojemu dziecku. To agresywny rak, więc musimy leczyć go agresywnie" – mówił Scott.
W walce z chorobą 10-latkę mocno wspierają rodzice i siostra. 14-letnia Lily założyła zbiórkę na platformie crowdfundingowej GoFundMe. Zbiera fundusze dla dzieci, które leczą się na tym samym oddziale co Eva. Do tego udało się jej zorganizować spacer charytatywny. Dzięki tej inicjatywie zgromadziła już prawie 2,5 tys. funtów.