Mężczyzna zmarł na pogrzebie. Ratownik stanowczo skomentował zachowanie księdza
Historia mężczyzny, który zmarł podczas mszy, wzbudziła wiele emocji. Krytykowano fakt, że ksiądz nie przerwał mszy. Ratownik stanowczo skomentował tę sprawę, odnosząc się do roli i zachowania proboszcza.
Mężczyzna zmarł na mszy pogrzebowej
8 sierpnia br. 77-latek zasłabł w kościele pw. św. Pawła Apostoła w Ostrowie Wielkopolskim. Zemdlał krótko przed rozpoczęciem mszy pogrzebowej. Jego życia nie udało się uratować, mimo wezwania karetki i prowadzonej przez medyków godzinnej resuscytacji. Ksiądz, podczas tych tragicznych zdarzeń, odprawił mszę. Zdaniem wielu osób jego postawa była nieodpowiednia, a odprawianie mszy „jakby nigdy nic” - niestosowne.
Ksiądz prowadził mszę w czasie resuscytacji
Ksiądz, który poprowadził mszę, nie czuł się winny. W rozmowie z dziennikarzami relacjonował, że pogotowie przyjechało szybko, a resuscytację prowadzono za parawanem. Zdaniem księdza, „nikt nie czuł się urażony”. Akcję reanimacyjną i trwającą jednocześnie mszę określi jako „godne dla jednej i drugiej strony. To był piękny obraz naszego życia”. Powiedział też, że decyzja o kontynuowaniu mszy była przez niego konsultowana z rodziną mężczyzny, którego pogrzeb się odbywał.
Ratownik skomentował zachowanie księdza
Jarosław Sowizdraniuk, ratownik medyczny, nauczyciel akademicki, współautor książek "Ratownik. Nie jestem bogiem" oraz "Praktycznie wszystko, podpowiednik dla dzielnych dzieciaków", w rozmowie z Medonetem, podkreślił: - Jeżeli oczekiwalibyśmy, że ksiądz przerwie mszę, to tylko wtedy, kiedy to on miałby udzielać pomocy. W innym razie nie miałoby to żadnego sensu, a nawet mogłoby zaszkodzić.
Chociaż świadkowie byli zdziwieni, a nawet zniesmaczeni, że ksiądz odprawił mszę, ratownik przyznał proboszczowi rację. - Fakt, że ksiądz nie przerwał mszy, w żaden sposób nie wpłynął na pracę ratowników, jakość udzielanych świadczeń, a już tym bardziej na to, że pacjent zmarł. My jesteśmy przeszkoleni do udzielania pomocy w każdych warunkach – powiedział cytowany przez Medonet ratownik medyczny Jarosław Sowizdraniuk.
Zdaniem ratownika przerwanie mszy byłoby ze szkodą dla pacjenta. - To najpewniej spowodowałoby chaos i nadmierne zainteresowanie, ludzie zaczęliby komentować sytuację, próbować natarczywie pomóc, może nagrywać po kryjomu. To nikomu by nie służyło - skomentował Jarosław Sowizdraniuk
Jak przyznał ratownik, zasłabnięcia i omdlenia w kościołach nie są rzadkością. Część z tych sytuacji wymaga wezwania pogotowania i pomocy medyków. Niektóre kończą się tragicznie jak historia z Ostrowa Wielkopolskiego.
Wynika to z naturalnych przyczyn – wiele osób uczęszczających na msze jest już w podeszłym wieku. W dodatku na mszach pogrzebowych silne emocje mogą spowodować pogorszenie samopoczucia i nasilenie objawów chorób układu krążenia. Niekiedy gorsze samopoczucie pojawia się z powodu dłuższego stania, duszności czy upału podczas mszy. Osoby, które w innej sytuacji usiadłyby, czy przeszły do bardziej przewiewnego pomieszczenia, w kościele nierzadko mają obawy, że „nie wypada” wychodzić z mszy lub np. pić czy jeść w trakcie nabożeństwa, a to może skończyć się zasłabnięciem.