Leczenie drugiej linii w SM - dramat chorych
W przypadku stwardnienia rozsianego (SM), po niepowodzeniu terapii lekami pierwszej linii lub szybko rozwijającej się ciężkiej postaci stwardnienia rozsianego, stosuje się leczenie drugiej linii. Zwiększa ono szanse chorych na godne życie. To droga terapia, trudno się do niej zakwalifikować, a jej czas jest ograniczony do pięciu lat. Co po jej zakończeniu? Jeśli pacjent nie dostanie leków, znów trafi na wózek inwalidzki.
Stwardnienie rozsiane jest przewlekłą, często powodującą niepełnosprawność ruchową, chorobą, która atakuje i wywołuje zapalenie w obrębie centralnego układu nerwowego. W przypadku stwardnienia rozsianego (SM), po niepowodzeniu terapii lekami pierwszej linii lub szybko rozwijającej się ciężkiej postaci stwardnienia rozsianego, stosuje się leczenie drugiej linii. Zwiększa ono szanse chorych na godne życie. To droga terapia, trudno się do niej zakwalifikować, a jej czas jest ograniczony do pięciu lat. Co po jej zakończeniu? Jeśli pacjent nie dostanie leków, znów trafi na wózek inwalidzki.
Leczenie drugiej linii w SM
Jednym z leków stosowanych w leczeniu drugiej linii jest natalizumab. Jest on podawany we wlewie dożylnym raz na 4 tygodnie. Wykazano, że wdrożenie odpowiedniego leczenia modyfikującego przebieg choroby spowalnia rozwój niepełnosprawności ruchowej i poznawczej związanej z SM oraz może zapobiegać skumulowanej niepełnosprawności w przyszłości, umożliwiając osobom z SM zachowanie aktywności na dłużej. Jednak lek jest refundowany tylko przez 5 lat.
- Powinno się leczyć tak długo, jak działa lek - grzmi prof. Jerzy Kotowicz, neurolog. A Tomasz Połeć, przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Stwardnienia Rozsianego, dodaje, że państwo powinno wziąć na siebie ciężar opłacenia terapii, która miesięcznie kosztuje kilka tysięcy złotych i chorych na nią nie stać.
„SUPER TEMAT”. Dramat chorych na stwardnienie rozsiane
Porady eksperta