Krwiodawcy mają już dość tradycyjnych "nagród". "Są obrzydliwe"
Wszystkie punkty krwiodawstwa stosują od lat jedną zasadę wynikającą z rozporządzenia Ministra Zdrowia. Otóż każdy, kto odda krew lub jej składniki otrzymuje posiłek regeneracyjny wynoszący 4500 kcal. Idąc tym tropem, uznano, że ofiarowanie 9 czekolad pokrywa zapotrzebowanie kaloryczne. Krwiodawcy jednak mają już tego dość.
Dawniej otrzymanie czekolady za oddanie krwi stanowiło wartość dodaną, choć wiadomo, że krew oddajemy dobrowolnie, nie oczekując na nagrodę. Natomiast ze względu na fakt, że w krótkim czasie z naszego organizmu pobierana jest spora ilość krwi lub jej składników, to posiłek regeneracyjny jest nieodzowny.
Czekolady dla krwiodawców
"Gazeta Wyborcza" wskazała, że krwiodawcy kiedyś nie skarżyli się na otrzymywane czekolady, ponieważ ich jakość była dobra. Niestety teraz w produkt nie zaopatrują się określone punkty, ale decyzja o wyborze czekolady to kwestia przetargu organizowanego przez Zakład Zamówień Publicznych działający przy Ministerstwie Zdrowia.
Decyzja o wyborze docelowego produktu podyktowana jest nie tylko ceną. Współpracujący z Narodowym Centrum Krwiodawstwa, ekspert z Instytutu Żywności i Żywienia opracował skład czekolady, w której nie znajdziemy szkodliwego dla zdrowia oleju palmowego czy syropu glukozowo-fruktozowego a konsumenci mieli otrzymać więcej masy kakaowej.
Brzmi dobrze, ale prawda jest taka, że te czekolady nie są jakoś wybitnie smaczne. Choć o gustach trudno dyskutować, to sama mam w domu plik czekolad, który leży od kilku miesięcy, a od pewnego czasu partner po oddaniu krwi już nie przynosi ich do domu, bo i tak nikt tego nie chce jeść. Zdarza się, że zabiera cały zestaw do pracy, ale jak sam przyznał i tam pomimo dużej grupy ludzi nie szczególnie widać zainteresowanie.
Pieniądze zamiast czekolady? Nic z tego
Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza", w 2022 roku doszło do sytuacji, kiedy ktoś postanowił odesłać otrzymane czekolady do Ministerstwa Zdrowia. Jednak urzędnicy odpowiedzieli, że nie przyjmują prezentów i odesłali paczkę do nadawcy. Krytycznych głosów dotyczących jakości czekolady jest więcej.
- Obrzydliwe są te czekolady, że też nie wstydzicie się dawać coś takiego dawcom - pisze internauta na oficjalnym forum krwiodawców.
- Niech to będzie czekolada, a nie tłuszcz co na podniebieniu zostaję cały dzień - komentuje kolejna osoba.
- Szkoda, że w przetargu nie są uwzględniane walory smakowe, a co za tym idzie, jakie są składniki. Obecne to wosk zabarwiony na brązowo i słodzony! - uważa inny krwiodawca.
Pojawiają się głosy, że zamiast czekolad lepszym rozwiązaniem byłyby pieniądze za oddawanie krwi. We wrześniu ubiegłego roku informowaliśmy o tym, że do Senatu wpłynęła petycja nawiązująca do tego, aby krwiodawcy, którzy spełnią określone warunki, otrzymywali 300 złotych. W resorcie zdrowia przeprowadzono dyskusję na ten temat i ostatecznie odrzucono wniosek, wskazując, że oddawanie krwi to dobrowolny gest i nie należy oczekiwać za niego zapłaty.
Krwiodawcy nie chcą czekolady. Będzie jeszcze gorzej?
Nie wiadomo jak będzie wyglądać kolejne zamówienie. W najnowszym przetargu wzięły udział dwie firmy, a mianowicie Terravita i Millano. Kiedy ta druga wygrała, niedługo później zażądała podniesienia ceny aż o 20 procent, przez co ostatecznie przetarg został unieważniony.
Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza", problem wynika z ceny kakao. W ubiegłym roku za tonę surowca na giełdzie trzeba było zapłacić ponad 10 tys. złotych, a obecnie koszt wynosi prawie 19 tys. zł za tonę. Co stanowi niemal dwukrotność poprzedniej ceny.
Oznacza to, że jeżeli Narodowe Centrum Krwiodawstwa nie przeznaczy większej sumy na zakup czekolady, w niedalekiej przyszłości do honorowych dawców krwi może trafić produkt niższej jakości. Już teraz wiadomo, że w pakietach znajdzie się sześć czekolad mlecznych i trzy gorzkie, nie będzie deserowych zawierających najwyższe stężenie kakao.