"Koronawirus zrobił się może i łagodniejszy, ale łatwiej się nim zakazić niż na wiosnę"
Na antenie Programu III Polskiego Radia członek Rządowej Rady Medycznej ds. Epidemiologicznych prof. Andrzej Horban podkreślił, że obecny poziom zakażeń w Polsce zmierza do przekroczenia granic, które zostały zakreślone jako możliwość utrzymania normalnego systemu opieki medycznej.
"Plan jest taki, że do 30 proc. miejsc istniejących w strukturach służby zdrowia, czyli w szpitalach aktualnie działających, powinno być przeznaczone dla pacjentów z COVID-19, dlatego że ta liczba chorych będzie rosła. To jest rzecz do zrobienia od ręki, ponieważ te struktury istnieją i działają" - powiedział prof. Horban.
W ocenie lekarza nie mają znaczenie prognozy, ponieważ - jak zaznaczył - "efekt zależy od tego, na ile my wszyscy zareagujemy na to, co się nazywa restrykcje, czyli środki zapobiegawcze w rozprzestrzenianiu się epidemii. Przyznał, że "zdecydowana większość ludzi jest rozsądna i dostosowuje się do wprowadzonych restrykcji". "Jeśli jednak popatrzy się na statystki, to widać z nich, że wirus się transmituje, co nie zależy od ludzi, ale od natury wirusa" - wyjaśnił profesor.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że "wirus zrobił się może i łagodniejszy, ale dużo łatwiej się nim zarazić, niż było to na wiosnę".
Zgodnie z złożeniami, jeśli liczba zakażeń przekroczy 20 tys. dziennie, wówczas dla chorych potrzeba będzie te 30 proc. miejsc w istniejących strukturach służby zdrowia - powiedział prof. Horban. Pytany, na ile to wystarczy - stwierdził, że tego nikt do końca nie wie. Wyjaśnił, że to zależy m.in. od zachowania się społeczeństwa, skuteczności wprowadzonych środków zaradczych. "Możemy zrobić jedynie pewne prognozy, co będzie przy 40 tys. zakażeń czy 50 tys." - dodał.
Oświadczył, że przy tym tempie wzrostu zakażeń, zdaniem lekarzy "powinno 30 proc. łóżek wystarczyć" dla chorych z COVID-19. "To jest olbrzymim obciążeniem dla systemu ochrony zdrowia i olbrzymim wyzwaniem" - powiedział członek Rządowej Rady Medycznej ds. Epidemiologicznych.
Pytany o rekomendacje dla rządu, prof. Horban powiedział, że istnieje możliwość, że zostaną w Polsce wprowadzone większe restrykcje wzorem innych państw Europy Zachodniej.
"Być może nie będzie wyjścia i trzeba będzie wprowadzić tzw. lockdown, jeśli przyrost zachorowań będzie tak duży, jak obecnie obserwujemy" - powiedział. Zaznaczył, że najbliższe dni będą decydujące. "Jeśli utrzymamy się w granicach ok. 20 tys. i zobaczymy, że dalej nie przyrasta ilość zakażeń, to będzie oznaczało, że wprowadzone środki zaradcze są skuteczne na tyle, że nie dochodzi do 30 tys. dziennie" - tłumaczył prof. Horban.
Zwrócił uwagę, że wraz ze wzrostem zakażeń rośnie także liczba osób, które umierają. "Jeżeli mówimy o śmiertelności rzędu 3 proc. dla 500 osób, to śmiertelność 1 proc przy 20 tys. zakażeń dziennie oznacza zupełnie inne liczby. Tylko w środę zmarło 200 osób" - powiedział prof. Horban. Dodał, że "nawet jeśli śmiertelność będzie mniejsza niż 1 proc., a liczba zakażeń będzie 50 tys. dziennie, to liczba osób wymagających leczenie w szpitalu będzie zdecydowanie większa. Bez totalnej rujnacji systemu ochrony zdrowia w istniejących strukturach, a więc w szpitalach czy sanatoriach - możemy przeznaczyć na chorych 30 proc. łóżek" - powiedział ekspert.
Podkreślił, że "szpitale tymczasowe są ostatnią - czwartą linią obrony, która jest aktem rozpaczliwym". Powiedział, że szpitale te są budowane, ponieważ trzeba być gotowym na najgorszy scenariusz. "Natomiast należy zrobić wszystko, żeby do tego nie dojść" - zaznaczył.
Pytany o skutki trwających od kilku dni demonstracji, prof. Horban powiedział, że w dużych miastach to poważne zagrożeni epidemiologiczne.
Czytaj też:
- Już wiadomo, co łączy 80 proc. osób chorujących na COVID-19
- Szczyt pandemii w Polsce pod koniec listopada. Podano przewidywaną liczbę zakażeń
Porady eksperta