Koronawirus nie jest jedyny: co na nas czyha w topniejących lodowcach?
Doniesienia naukowców są niepokojące: z topniejącego lodu wkrótce mogą uwolnić się kolejne groźne wirusy i bakterie. Czy grożą nam zatem cykliczne pandemie, podobne do tej, jaką przeżywamy obecnie?
Epidemia koronawirusa z Chin zbiera śmiertelne żniwo na całym świecie. Wielu naukowców jest jednak mocno zaniepokojonych tym, co czekać może nas już wkrótce, gdy na skutek zmian klimatu z topniejących olbrzymich pokryw lodowych (wśród których jest Arktyka i Antarktyda) oraz 198 tys. lodowców na całym świecie uwolnią się zamrożone przez tysiąclecia patogeny.
Nieznane wirusy prosto z lodu
Pokrywa lodowa, w tym lodowce, stanowią aż 10 proc. naszej planety - przez dziesięciolecia sądzono, że jest to obszar kompletnie pozbawiony życia. To podejście jest obecnie zupełnie inne. Najnowsze odkrycia świadczą o tym, że w lodzie zamrożone są pradawne wirusy, bakterie i grzyby.
Obawy naukowców budzą przede wszystkim wirusy, które uwalniają się z lodowców znajdujących się na stałym lądzie, np. tych w Azji. Mikrobiolodzy z Ohio State University i Lawrence Berkeley National Laboratory w USA wwiercili się w lodowiec Guliya, który znajduje się na Wyżynie Tybetańskiej i z głębokości 50 m pobrali próbki lodu, który zamarzł 15 tys. lat temu - gdy je zbadali, odkryli 33 wirusy, z których aż 28 dotąd nieznanych nauce.
Podobnych odkryć dokonują naukowcy pracujący na lodowcach w innych rejonach świata.
W jaki sposób - i czy w ogóle - możemy zarazić się tymi patogenami? Tego jeszcze nie wiemy. Być może tak samo, jak zaraziliśmy się koronawirusem z Chin, czyli jedząc mięso chorych zwierząt - a te z kolei mogą zarażać się nowymi wirusami, migrując z dotychczasowych łowisk na nowe tereny, do czego dochodzi również na skutek zmian klimatycznych.
Odżywają też zamrożone bakterie
Już w 2012 roku naukowcy pracujący na Antarktydzie donosili, że spod topniejących - za sprawą ocieplenia klimatu - pokryw lodowych zaczynają uwalniać się mikroorganizmy (bakterie, wirusy i grzyby), z którymi wcześniej ludzkość nie miała do czynienia.
Profesor John Priscu z Uniwersytetu Stanowego Montany alarmował wówczas, że w próbkach lodu, których wiek ustalono na 420 tys. lat, naukowcy odkryli drobnoustroje, które w laboratorium zaczęły się na nowo rozmnażać.
Zobacz, jak naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Montana odkryli i badają życie pod lodem:
Podobne doniesienia płyną z innych laboratoriów, w których naukowcy odkrywają bakterie uśpione w próbkach lodu zamarzniętego nawet 800 tys. lat temu.
Póki co pochodzące z Antarktydy bakterie wracają do życia tylko w laboratoriach, w dodatku po tak długim czasie nie są groźne: nie ma jednak pewności, co nastąpi, gdy uwolnione spod lodu w sposób naturalny mikroorganizmy zaczną się mieszać z tymi, które obecnie żyją w oceanach.
Zobacz, jak topnieją alpejskie lodowce:
Czy grożą nam kolejne pandemie?
Prof. Arturo Casadevall, kierownik katedry mikrobiologii molekularnej i immunologii na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore zwraca uwagę na jeszcze jeden negatywny efekt zmian klimatycznych: na skutek ocieplenia się klimatu wirusy mogą zaadaptować się do wyższych temperatur - wówczas gorączka, która u ludzi jest sygnałem, że układ odpornościowy zaczyna walczyć z patogenem, przestanie być dla nich groźna.
Czy grożą nam zatem kolejne pandemie? Na to pytanie póki co nie ma odpowiedzi. Jednak doświadczenia naukowców pokazują, że jest to możliwe: francuscy mikrobiolodzy przywrócili do życia wirus, który przez 30 tys. lat uwięziony był w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie, i który po aktywowaniu szybko stał się zaraźliwy - na szczęście tylko dla ameb, bo to one były przedmiotem doświadczenia.
Jednak hipoteza, że uwolnione spod lodów patogeny mogą zdziesiątkować ludzkość, wydaje się prawdopodobna, tym bardziej, że w warunkach lokalnych takie zakażenia już mają miejsce.
Przykładem może być np. zakażenie bakterią - laseczką wąglika, która w 2016 roku uwolniła się spod topniejącego lodu na Syberii - znalazła się tam blisko 80 lat wcześniej, gdy pogrzebano zwierzęta padłe podczas epidemii. Wąglik zainfekował wówczas kilkadziesiąt osób, na szczęście sytuację udało się szybko opanować.
Polecamy także:
- Jak bezpiecznie jeździć autem w czasach pandemii?
- Szwedzkie podejście do epidemii koronawirusa
- Jak pracuje największe laboratorium w Polsce badające próbki koronawirusa?
- Naukowcy już wiedzą, skąd się wziął koronawirus
- Naukowcy potwierdzają: koronawirus może niszczyć wątrobę
- Jak bezpiecznie wyczyścić smartfon?
- Diety bez wychodzenia z domu, opieka dietetyka, ponad 2000 przepisów! Wejdź na JeszCoLubisz.pl >>>