Koronawirus. Czy wentylacja jest bezpieczna? Gorący spór naukowców trwa
Mimo, że Światowa Organizacja Zdrowia zapewnia, że wirus przenosi się niemal wyłącznie drogą kropelkową, niektórzy eksperci uważają, że za część zachorowań może odpowiadać wentylacja w budynkach. Mają na poparcie swej tezy całkiem sensowne argumenty. Sprawdźmy, jakie?
Spis treści
- Kanadyjczycy opracowują zmiany
- Światowa Organizacja Zdrowia zaprzecza
- A jakie doświadczenia mamy z przeszłości?
Pierwsze podejrzenia pojawiły się po wybuchu COVID-19 w restauracji w południowochińskim mieście Guangzhou. Jednym z klientów był nosiciel koronawirusa, który przyjechał z Wuhan. Ośmiu gości, którzy zosytali potem przebadani, miało wynik dodatni, mimo, że nie nie siedzieli wystarczająco blisko.
Zespół lokalnych naukowców, wywnioskował, że wirus musiał przenieść się przez klimatyzację w lokalu. Było to wbrew panującym opiniom, ale dla grupy kanadyjskich inżynierów budownictwa z Uniwersytetu Alberty - odkrycie nie było zaskoczeniem. Ich zdaniem, systemy wentylacji budynków mogą przenosić i rozprzestrzeniać nie tylko wirusy, ale i inne patogeny.
Kanadyjczycy opracowują zmiany
Kanadyjczycy, korzystając z dotacji rządowych, próbują teraz opracować metody, dzięki którym będzie można zmieniać ustawienia wentylacji tak, by nie przenosiły chorób. Nazywają to "niefarmaceutyczną" walką z chorobą.
- Chcemy ratować ludzkie życie każdą dostępną metodą, przecież nie tylko leki są ważne w walce z koronawirusem - tłumaczył prof. Brian Fleck, który jest częścią projektu. - Jest tak wiele, wiele budynków na świecie. Żyją i pracują w nich miliony ludzi. Jeśli zmiany w pracy wentylacji mogą pomóc zachować ich zdrowie, to zróbmy to. Jeśli jesteśmy w stanie obniżyć szybkość przenoszenia się wirusa choćby o jeden procent, będzie to bardzo dużo uratowanych osób.
Światowa Organizacja Zdrowia zaprzecza
Ale wiara inżynierów w znaczenie wentylacji, jako przekaźnika wirusa COVID-19 nie jest powszechnie uznawana. Według Światowej Organizacji Zdrowia i innych organów zajmujących się zdrowiem publicznym, patogen rozprzestrzenia się drogą ktopelkową i to na niewielkie odległości. Stąd zasada utrzymywania co najmniej dwumetrowego dystansu społecznego i nacisk na mycie rąk po dotknięciu powierzchni, na których wirus mógł osiąść.
- Systemy wentylacji w większości budynków niemedycznych odgrywają tylko niewielką rolę w przenoszeniu chorób zakaźnych, w tym COVID-19 - argumentowało w zeszłym miesiącu Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Ogrzewania, Chłodzenia i Klimatyzacji.
- Tylko najmniejsze i najlżejsze cząsteczki aerozolu mogą rozprzestrzeniać się przez system wentylacyjny, a prawda jest taka, że tak naprawdę nie wiemy, czy wirus (COVID-19) może być przenoszony przez aerozole - powiedział Matthew Miller, wirusolog z Uniwersytetu McMaster w Hamilton.
A jakie doświadczenia mamy z przeszłości?
Jednak chińscy i australijscy eksperci zajmujący się jakością powietrza, powołując się częściowo na doświadczenie z innym koronawirusem - SARS, argumentowali w artykule na początku tego miesiąca, że gdy kropelki rozsiane przez osobę zarażoną zaczynają odparowywać, powstałe mniejsze cząstki mogą rzeczywiście unosić się w powietrzu. Ich zdaniem dowodem potwierdzającym tę tezę może być sytuacja pasażerów zamkniętych w kabinach statków wycieczkowych, takich jak np. Princess Diamond, którzy mogli zostać zarażeni kanałami wentylacyjnymi statków.
- Jest wysoce prawdopodobne, że wirus SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się także drogą powietrzną - podsumowują, wzywając do wszelkich możliwych działań, w tym do modyfikacji systemów wentylacyjnych. Podkreślają w artykule, że brak uznania znaczenia przenoszenia się wirusa w powietrzu, np. poprzez wentylacją oraz brak podjęcia odpowiednich działań, by ograniczyć to zjawisko spowoduje dodatkowe przypadki zachorowań.
Źródło: nationalpost.com