Kontrole szczepień ruszyły w całej Polsce. Rodzice wypisują dzieci z przychodni
Wraz z początkiem kwietnia w Polsce rozpoczęły się kontrole kart szczepień dzieci i młodzieży. Sanepid sprawdza, kto został zaszczepiony, a kto nie. Tymczasem przychodnie alarmują: coraz więcej rodziców składa deklaracje o wypisaniu dzieci z systemu. O co naprawdę chodzi?

Wraz z początkiem kwietnia ruszyła kontrola kart szczepień
Rozpoczęła się kontrola kart szczepień. Chcemy dokładnie sprawdzić, ilu mamy zaszczepionych i przeciwko którym chorobom
- powiedział PAP rzecznik GIS Marek Waszczewski.
Podkreślił, że nie jest to kontrola ani dzieci, ich rodziców, ani przychodni. Od 1 kwietnia blisko 10 tys. publicznych i prywatnych poradni i przychodni, w których są punkty szczepień, dostaje informacje o kontroli. Waszczewski zaznaczył, w ciągu najbliższych kilku dni kontrolerzy będą mieli wgląd w karty szczepień w tych podmiotach.
Będziemy sprawdzali sposób prowadzenia kart, w jaki sposób są wypełniane i czy nie brakuje w nich wpisów. Chcemy dokładnie sprawdzić, ilu mamy zaszczepionych i konkretnie przeciwko którym chorobom
- zaznaczył.
Podkreślił, że kontrola nie jest nastawiona na karanie.
Na tym etapie to pewnego rodzaju spis z natury
- powiedział.
Waszczewski zaznaczył, że przychodnie na bieżąco informują sanepidy o uchylaniu się od szczepień. Powiedział, że jest też grupa dzieci, która zniknęła z systemu. Podkreślił, że GIS będzie starał się ustalić, co się z nimi stało.
Rzecznik GIS podkreślił, że Ministerstwo Zdrowia zadeklarowało, że karty szczepień będą elektroniczne do końca 2025 r. Dodał, że będą to informacje o tym, gdzie i kiedy wykonano szczepienie, którą serią szczepionki.
W listopadzie 2024 r. ukazał się raport pokontrolny Najwyższej Izby Kontroli. Wykazał on, że brakuje dokładnych danych o liczbie osób, które powinny być zaszczepione, ilu osobom wykonano szczepienia oraz o liczbie odmów. NIK ostrzegł, że dalszy wzrost odmów szczepień może doprowadzić do wybuchu epidemii groźnych dla życia chorób.

Efekt kontroli. Rodzice uciekają z przychodni przed karami za brak szczepień
Z początkiem kwietnia sanepid rozpoczął kontrole kart szczepień dzieci i młodzieży. Jednocześnie posypały się wnioski o wypisanie najmłodszych z przychodni. Co to daje? Dziecko znika z radarów państwa
- pisze w środę "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak wynika z informacji przekazanych DGP przez dyrektorów placówek podstawowej opieki zdrowotnej, przed uruchomieniem przez głównego inspektora sanitarnego powszechnego spisu szczepień deklaracje dotyczące rezygnacji z usług przychodni były rzadkością i trafiały się raz na kilka miesięcy.
Dziś jest ich co najmniej kilka w tygodniu. Tylko w ubiegłym miałam informacje o siedmiu. A są przychodnie, które mają ich nawet po 10
- wyjaśnia cytowana przez "DGP" Bożena Janicka, prezeska Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego i lekarka rodzinna z Białegostoku, informuje z kolei o dwóch-trzech deklaracjach składanych w tygodniu.
Mamy już kilkanaście przychodni, które mierzą się z takim zjawiskiem
- zaznacza.
Zdaniem Tomasza Zielińskiego, lekarza i współwłaściciela przychodni, jest to sposób na ukrycie dziecka przed systemem obowiązkowych szczepień ochronnych.