Koniec ze zlotami food trucków? Jaka przyszłość czeka je po pandemii koronawirusa?
Food trucki w Polsce pojawiły się stosunkowo niedawno, ale od razu je polubiliśmy. Są popularne szczególnie w ciepłe wiosenne i letnie dni. Pojawiają się wszędzie tam, gdzie ludzie lubią spędzać czas na powietrzu. Niestety, z powodu pandemii koronawirusa, stoją zaparkowane na parkingach i prywatnych posesjach. Jak food trucki będą mogły działać po zniesieniu zamówień publicznych?
Dr Brent Roussin, główny urzędnik ds. zdrowia publicznego w Winnipeg, w Stanach Zjednoczonych, zapytany o to, czy food trucki dostaną zezwolenie na działalność, odpowiedział, że wszystko będzie zależeć od zdolności do utrzymania odpowiedniego dystansu. Dodał też, że klienci będą musieli znajdować się w odległości dwóch metrów od siebie, nie będzie możliwości siedzenia blisko siebie i konieczna będzie drobiazgowa dezynfekcja. - To są rzeczy, które naprawdę będą miały miejsce w każdej firmie drugiej potrzeby, która się otworzy - podkreślił dobitnie Roussin.
A co z food truckami w Polsce?
W ramach ograniczeń nałożonych przez polski rząd restauracje mogą obecnie działać tylko wtedy, gdy oferują dostawę lub usługi na wynos. Spotkania są obecnie ograniczone do 2 lub mniej osób. Gastronomia zostanie ponownie włączona w regularną działalność, choć z ograniczeniami, dopiero w ramach trzeciego etapu rozmrażania polskiej gospodarki. Kiedy to nastąpi? Tego wciąż nie wiadomo. Nadal czekamy na termin drugiego etapu więc trzeci to bliżej nieokreślona przyszłość.
Polscy właściciele food trucków mieli rozpocząć swój sezon w połowie marca. Ze względu na wybuch epidemii koronawirusa stało się to niemożliwe.
Czy zlot z dowozem to jedyna opcja?
Żeby w jakikolwiek sposób ograniczyć straty z tym związane, największa organizacja zrzeszająca właścicieli food trucków w Polsce - Futraki - zorganizowała tak zwany zlot z dowozem. W ubiegłym tygodniu dwie furgonetki, serwujące dania pięciu typów kuchni były ustawione na prywatnej działce w Łomiankach pod Warszawą. Jedzenia nie można było odbierać osobiście, jedynie zamówić dowóz na terenie Łomianek.
Wydarzenie okazało się umiarkowanym sukcesem. - Pomysł zyskał sympatię ludzi - tłumaczy w rozmowie z Tomasz Kamyk z Warsaw Public Relations, zajmujący się obsługą medialną wydarzenia. - Pierwszego dnia było kilkanaście zamówień, każdego dnia jest ich coraz więcej. Niektórzy klienci się powtarzają, ale za sprawą poczty pantoflowej jest też sporo nowych.
Ale ostatecznie, obroty z jednego kameralnego wydarzenia są dalece nie wystarczające, aby przeciętny food truck mógł się utrzymać przez cały sezon. W związku z czym, właściciele obwoźnych jadłodajni z niecierpliwością oczekują dalszych informacji co do najbliższej przyszłości ich, i nie tylko ich, działalności gospodarczej. Zarówno w Polsce, jak i na świecie.