Kąpiel pod prysznicem zakończyła się utratą oka. Wszystko przez soczewki kontaktowe
"Wiele wizyt w szpitalu, wiele kropli do oczu, wiele operacji i zabiegów oraz wiele bólu" - w ten sposób Marie Mason podsumowała wyjątkowo trudny okres w jej życiu, który skończył się utratą oka. Można byłoby tego uniknąć, gdyby tylko kobieta przez wzięciem prysznica wyjęła z oczu soczewki kontaktowe.
Marie Mason ma 54 lata i mieszka w Leicesterhsire w Wielkiej Brytanii. Pewnego dnia po jakimś czasie od wyjścia spod prysznica poczuła, że coś z jej lewym okiem jest nie tak. Takie uczucie towarzyszyło jej przez kilka następnych dni.
Gdy oko zaczęło łzawić i mocno się zaczerwieniło, a dodatkowo pogorszył się jej wzrok, odwiedziła optometrystę, który dobierał jej soczewki kontaktowe. Ten po szybkim badaniu natychmiast zawiózł ją do szpitala.
Przyczyną problemów była rzadka infekcja Acanthamoeba Keratitis
Po szczegółowych badaniach okazało się, że w oku 54-latki rozwinęła się Acanthamoeba Keratitis - rzadka infekcja wywoływana przez mikroskopijną amebę Acanthamoeba bytującą m.in. w niektórych ujęciach wody z kranu. Pasożyt rozmnożył się na rogówce kobiety, doprowadzając do rozwoju silnego zakażenia.
Do infekcji Acanthamoeba Keratitis dochodzi, gdy drobnoustroje dostaną się do oka przez mikroskopijne zadrapania, spowodowane drobnymi urazami lub noszeniem soczewek kontaktowych. To właśnie w ten sposób pasożyt zainfekował oko Marie - nosiła ona 30-sto dniowe soczewki kontaktowe, brała w nich również prysznic.
Zapalenie rogówki wywołane przez Acanthamoeba daje określone objawy. To przede wszystkim:
- uczucie, że w oku coś utkwiło
- ból oka
- rozmazane widzenie
- zaczerwienienie spojówek
- wrażliwość na światło.
Osobom, które noszą soczewki i odczuwają powyższe objawy, CDC zaleca, by natychmiast wyjęły soczewki i skontaktowały się z okulistą. Acanthamoeba Keratitis jest rzadką chorobą, ale jeśli nie jest leczona, może doprowadzić nawet do utraty wzroku. - podkreśla CDC.
Oka kobiety nie udało się uratować
Marie trafiła pod opiekę specjalisty, jak się jednak okazało, zbyt długo zwlekała z wizytą. Okulista początkowo zalecił jej krople do oczu - musiała je aplikować co pół godziny, co było bolesne i zmusiło ją do rezygnacji z pracy (pracowała w szkolnej stołówce).
W sumie przez pięć lat przyjmowała różne leki, trzy razy w tygodniu musiała stawiać się w szpitalu, przeszła również kilka nieudanych operacji, w tym trzy przeszczepy rogówki. W końcu jednak oko musiało zostać usunięte.
Kobieta przyznaje, że nie doszłoby do tego, gdyby na opakowaniu soczewek kontaktowych znalazły się stosowne ostrzeżenia, dotyczące ryzyka ich zanieczyszczenia w różnych sytuacjach. "Chciałabym, żeby producenci umieszczali więcej takich ostrzeżeń. Nie życzę nikomu innemu, by musiał przechodzić przez to, co ja" - wyznała kobieta.
Szczególnie istotna jest, jej zdaniem, informacja dotycząca konieczności zdjęcia soczewek przed pójściem pod prysznic, a także dotykaniem ich po umyciu rąk.
Dopiero dwa lata po usunięciu oka życie Marie wraca do normy. Nadal ma problemy z prostymi czynnościami, które wymagają sprawnego widzenia - na przykład chodzeniem po ulicy. Jak mówi, ciężko jest się poruszać, gdy trudno dostrzec ludzi z boku. Musiała również zrezygnować z prowadzenia samochodu. Znów zaczęła jednak pracować - tym razem w firmie swojego męża. Pracuje również jako wolontariuszka.