Jej śmierć wzbudziła protesty w całej Polsce. Teraz lekarze usłyszeli zarzuty
Sprawa śmierci 30-letniej ciężarnej Izabeli z Pszczyny odbiła się głośnym echem w całej Polsce i wywołała falę protestów - również za granicą. Po niemal roku prokuratura postawiła zarzuty trzem lekarzom, opiekującym się kobietą.
30-letnia pacjentka trafiła do szpitala w Pszczynie w 22 tygodniu ciąży. Powodem było odejście wód płodowych. W szpitalu czuła się coraz gorzej - wysyłała do matki SMS-y, w których podejrzewała m.in. że ma sepsę. Lekarze nie wykonali jednak aborcji - czekali, aż płód obumrze sam. 22 września 2021 roku Izabela zmarła, osierociła kilkuletnią córkę.
Sprawa odbiła się głośnym echem w całej Polsce, wywołując falę protestów i w kraju, i za granicami - hasłem manifestacji było "Ani jednej więcej".
Zarzuty dla dwóch lekarzy
We wtorek 6 września 2022r Prokuratura Regionalna w Katowicach postawiła zarzuty dwóm lekarzom z tej placówki - informację tę przekazała rzeczniczka Prokuratury, Agnieszka Wichary. Jak powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową, są to lekarze, którzy opiekowali się pokrzywdzoną ciężarną w szpitalu, a zarzuty dotyczą narażenia jej, poprzez niezachowanie należytej staranności, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, czego skutkiem była jej śmierć.
Zdaniem prokuratury lekarze postępowali niezgodnie z wiedzą i sztuką medyczną w zakresie diagnostyki i terapii. Dodała, że złożyli już wyjaśnienia, ale prokuratura nie ujawnia ich treści ze względu na dobro śledztwa.
We środę 7 września prokuratura postawiła zarzuty trzeciemu lekarzowi opiekującemu się kobietą.
"Śledztwo prowadzone jest niezwykle sprawnie"
Więcej informacji zdradziła radca prawny Jolanta Budzowska, pełnomocniczka męża, córki, rodzeństwa oraz matki Izabeli. Jak powiedziała w rozmowie z TVN24, zarzuty usłyszało dwóch z trzech lekarzy opiekujących się kobietą w trakcie jej pobytu w szpitalu, który trwał niespełna dobę. Usłyszeli oni zarzuty narażenia kobiety na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a dwóch z nich również zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak wyjaśniła, w tego typu sprawie "zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci na skutek błędu lekarskiego jest najcięższym zarzutem, jaki może spotkać lekarza".
Prawniczka przyznała, że śledztwo jest niezwykle sprawnie prowadzone, a w czasie jego trwania udało się uzyskać kilka opinii biegłych, przede wszystkim jedną, która "dotyczyła rozstrzygnięcia, czy mieliśmy od czynienia z błędem medycznym, z leczeniem z aktualną wiedzą medyczną, czy też nie." Jak skomentowała, prokuratura przesłuchała wszystkich świadków, zgromadziła opinie i wiele dowodów. "Oby w ten sposób toczyły się wszystkie śledztwa w sprawach o błędy medyczne - skomentowała mecenas.
Kara dla szpitala po kontroli NFZ
Sprawę śmierci kobiety w szpitalu badał również Narodowy Fundusz Zdrowia, a także sejmowe komisje sprawiedliwości i praw człowieka oraz zdrowia. 1 grudnia 2021 r prezes Narodowego Funduszu Zdrowia poinformował, że kontrola w szpitalu potwierdziła liczne nieprawidłowości w organizacji, realizacji i jakości świadczeń, jakich udzielano 30-letniej pacjentce. Z tego powodu Fundusz nałożył na szpital w Pszczynie karę w wysokości prawie 650 tys. zł.
Po kontroli szpital wydał oświadczenie, pisząc w nim m.in., że wcześniej "społeczny odbiór naszej pracy był bardzo dobry". Podkreślono, że władze szpitala mają pełną świadomość sytuacji i z pokorą przyjmują trudną atmosferę wokół tragicznej sytuacji, do której doszło. "Traktując z najwyższym szacunkiem i powagą śmierć Pacjentki, co chcemy jeszcze raz wyraźnie podkreślić, pragniemy zaznaczyć, że kontrola NFZ dotyczyła leczenia jednej osoby przez okres około 24 godzin. Kontrolą objęto zatem 0,014 proc. wszystkich hospitalizacji – przy ok. 7000 hospitalizacji rocznie, a nałożono na podmiot leczniczy karę umowną w wysokości 2% wartości rocznego kontraktu, co zdecydowanie może wpłynąć na kondycję szpitala tak ważnego dla mieszkańców regionu. Karę narzuconą w wystąpieniu pokontrolnym wskazano też bez wyjaśnienia metodologii jej naliczania. Szpital, jak zaznaczyliśmy wyżej, zgodnie z przewidzianą procedurą ma możliwość odwołania się od kary do sądu i takie kroki podejmie" – napisano w oświadczeniu.
Zawieszono wówczas również realizację kontraktów dwóch lekarzy, pełniących dyżur w trakcie, gdy hospitalizowana była 30-letnia Izabela.