Jak poznać, że kres jest bliski? "Czasami umierający jest bardziej zdrowy niż ktoś przewlekle chory"
Jedni nie chcą o niej słyszeć, inni pragną znać jej najmniejsze szczegóły. Śmierć to zjawisko, którym interesuje się wielu naukowców, psychiatrów, lekarzy, a także zwykłych ludzi. Jak podkreślają eksperci, każda śmierć jest inna, ale wszystkie łączy jedna wspólna cecha – nieuchronność. Spotka każdego, dlatego warto się z nią oswajać.
Spis treści
- Dlaczego boimy się śmierci?
- "Czasami osoba umierająca jest bardziej zdrowa niż przewlekle chora"
- Objawy, które mogą świadczyć o tym, że koniec jest bliski
- Jak wspierać osobę, które umiera?
Dlaczego boimy się śmierci?
Wiele chorób przewlekłych prowadzi do wcześniejszego zgonu. Zarówno pacjenci, jak i bliscy chorych chcą wiedzieć, czego mogą się spodziewać w ciągu ostatniego miesiąca, dnia, godziny życia. Taka wiedza daje możliwość przygotowania się do tego, co nieuchronne.
Niektórzy obawiają się śmierci, jej okoliczności i skutków. O przyczyny takich obaw zapytaliśmy osobę, która jest "otoczona śmiercią" na co dzień - lekarza Pawła Grabowskiego, założyciela i prezesa Fundacji Hospicjum Proroka Eliasza, który wraz ze swoim zespołem od 12 lat pomaga umierającym pacjentom na wyludniających się terenach Podlasia, a od ponad roku prowadzi także wiejskie hospicjum stacjonarne w Makówce koło Hajnówki.
- Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie obawiają się śmierci. Ja na przykład nie boję się śmierci, ale umierania w niegodnych warunkach. Boję się, że w tym czasie nie będzie przy mnie kogoś dobrego, kto zadba o moje podstawowe potrzeby, pomoże opanować ból lub inne objawy. Sama śmierć nie jest straszna, przerażające może być umieranie – wyjaśnia lek. Paweł Grabowski.
Specjalista zwraca uwagę także na nazewnictwo związane z tym zjawiskiem. – Śmierć to finisz na ostatniej drodze, koniec życia na świecie, który znamy. Dlatego nie można mówić o "odejściu", ponieważ na tej drodze nie ma odwrotu, to kres – zaznacza.
Ekspert zauważa, że w czasach, kiedy w społeczeństwie było wiele rodzin wielopokoleniowych, nawet najmłodsi oswajali lęk przed śmiercią. Do tej pory w wielu wsiach w Polsce mieszkańcy sprawują obrzędy związane z ostatnim pożegnaniem zmarłego, w których bierze udział nie tylko rodzina, ale także cała lokalna społeczność.
- Kiedyś było to bardziej naturalne, a dzisiaj ze śmiercią spotykamy się przede wszystkim w mediach, w których podawana jest jako sensacja. W codzienności zaś nieudolnie próbujemy udawać, że nie istnieje i nas nie dotyczy. Dzieciom nie mówi się o tym, co się stało z dziadkami, a potem zostaje marmur do odwiedzin na Uroczystość Wszystkich Świętych. Moim zdaniem rozmowy z dziećmi o tym, co spotkało bliskich, a także np. towarzyszenie dziadkom w ich chorowaniu (oczywiście z mądrym wsparciem rodziców), to budowanie pewnego kapitału na przyszłość – zauważa lek. Grabowski.
"Czasami osoba umierająca jest bardziej zdrowa niż przewlekle chora"
Śmierć u każdego wygląda inaczej. Symptomy mogą pojawiać się stopniowo i nasilać się w ciągu dni, a nawet tygodni przed śmiercią. - Rolą profesjonalistów, czyli lekarzy, pielęgniarek, opiekunów medycznych, fizjoterapeutów, psychologa, duchownego, wolontariuszy w hospicjach i szpitalach jest pomoc w łagodzeniu niepożądanych objawów związanych z nieuleczalną chorobą. Chodzi przede wszystkim o łagodzenie dolegliwości tego okresu życia i to nie tylko, jak czasem myślimy, bólowych. Dla wielu osób może to zabrzmieć dziwnie, ale naszym zadaniem jest to, by człowiek umarł w najlepszym zdrowiu – mówi lekarz.
- Proszę sobie wyobrazić umierającego, który choć jest bardzo słaby, rozmawia z bliskimi, cieszy się z ich obecności, sam poprosi o wodę i się napije. Ten człowiek jest zdrowszy od osoby, która leży nieprzytomna i jest pojona przez zgłębnik. Lecz jeżeli pacjent leży nieprzytomny, z odleżynami, źle leczonym bólem czy dusznością, to jest jeszcze bardziej chory. Naszym zadaniem jest dbanie, leczenie, zapewnienie wsparcia pielęgniarek, opiekunów medycznych i innych profesjonalistów w trosce o jak najlepszy stan pacjenta u kresu życia. Ale to, co szczególnie ważne dla rodzin osób, których kres jest bliski, jest zrozumienie, że potrzeby każdego umierającego na różnych etapach umierania są inne - dodaje.
Objawy, które mogą świadczyć o tym, że koniec jest bliski
Eksperci podkreślają, że nigdy nie da się dokładnie przewidzieć, kiedy ktoś umrze, nawet jeśli jest śmiertelnie chory. Organizm pacjenta może dawać konkretne objawy przed śmiercią, a ich kombinacja może wskazywać na to, że koniec jest bliski. Nie wszystkie sygnały mogą się pojawić u każdego w tym samym czasie, a część z nich może nigdy nie wystąpić albo mogą być spowodowane innymi czynnikami oraz pojawić się u osób, które nie są śmiertelnie chore.
Objawy, które można zauważyć gołym okiem, choć jak zaznacza ekspert, u każdego te symptomy mogą wyglądać inaczej, to:
- powolne ograniczenie świadomości oraz zainteresowania, zamykanie się na świat;
- zasinienie ust i palców;
- senność, potrzeba większej ilości snu;
- osłabienie, zmęczenie;
- brak apetytu;
- bezdechy;
- trudności z połykaniem;
- czasem niepokój;
- dezorientacja.
Osoba, która umiera, może doświadczyć utraty przytomności, mieć płytki nieregularny oddech. Laikowi trudno jest stwierdzić, że ktoś zbliża się do kresu swojego życia. Nawet lekarze mogą mieć z tym problem, ponieważ o nadchodzącej śmierci nie świadczy jeden typowy dla wszystkich ludzi zespół objawów.
Jak wspierać osobę, które umiera?
Niektórym osobom wystarczy jedynie obecność, inni będą potrzebować opieki, a jeszcze innych zadowoli rozmowa lub modlitwa. Kluczowe jest, by liczyć się z potrzebami osoby umierającej - i w miarę możliwości oraz własnych sił - ułatwiać jej tę ostatnią drogę.
- Ważne, by zrozumieć, że na tym ostatnim etapie życia można jeszcze wiele. Można spróbować naprawić błędy, przeprosić, przebaczyć, pożegnać się, zamknąć niedokończone sprawy. Śmierć nie ominie nikogo z nas i nie ma co się okłamywać. Umieranie to także ważny czas dla osób wierzących, ostatni na doczesnym świecie – podkreśla lekarz.
Chory przed śmiercią może nie być zdolny do wykonywania rzeczy, które wcześniej robił zupełnie samodzielnie. Nawet wstanie z łóżka czy prowadzenie rozmowy może być dla takiej osoby trudne i męczące. Wówczas człowiek, który umiera, może potrzebować pomocy przy myciu, jedzeniu, toalecie, zmianie pozycji.
Osoba przed śmiercią może nie reagować na to, co dzieje się wokół niej. Specjaliści mają czuwać nad komfortem chorego, z kolei bliscy – zależnie od potrzeb danej osoby – mogą po prostu być i wspierać pacjenta w sposób, którego oczekuje.
- Profesjonalna pomoc to zadanie zawodowców, ale równie ważne jest "ludzkie" wsparcie. Czasami to rozmowa, innym razem poprawienie poduszki. Zawsze – życzliwa obecność, czułość i zrozumienie. Często ludzie zapominają o tym, że człowiek, który umiera, to nie zwierzę, ma swoją godność i należy mu się szacunek. Dlatego trzeba zadbać m.in. o zachowanie intymności, np. nie przebierać śmiertelnie chorego pacjenta przy otwartych drzwiach, w miejscu widocznym dla innych osób – dodaje lek. Paweł Grabowski.
Kiedy pacjent zmaga się z nieuleczalną chorobą, zarówno on, jak i jego najbliżsi spodziewają się śmierci, która nie jest dla nich zaskoczeniem. Umieranie to także trudny czas dla rodziny chorego. To okres pożegnań i rozstań.
Rodzina pacjenta może być targana różnymi emocjami, zapominać o własnych, nawet najbardziej trywialnych potrzebach. Naturalna jest wówczas potrzeba wsparcia, dlatego należy pamiętać, że to zupełnie normalne, by w tak trudnej sytuacji zwrócić się o pomoc specjalisty.