Jak długo koronawirus zaraża, gdy jest w powietrzu? Pierwsze takie badanie

2022-01-24 15:28

To, że koronawirus przenosi się drogą kropelkową, wiadomo od dawna. Jeszcze do niedawna nie wiadomo było jednak, przez jaki czas pozostaje on zakaźny, utrzymując się w powietrzu. Sprawdzili to właśnie badacze z Uniwersytetu w Bristolu w Anglii. Opublikowane w serwisie medrxiv.org badanie czeka obecnie na recenzję, ale wnioski z niego dostępne są już teraz.

Jak długo koronawirus zaraża, gdy jest w powietrzu? Pierwsze takie badanie
Autor: Getty Images

Jak rozprzestrzenia się koronawirus SARS-CoV-2 i w jaki sposób zakaża? Odpowiedzi na te pytania naukowcy starali się znaleźć już na początku pandemii. Wykazano, że wirus ten przenosi się z człowieka na człowieka przede wszystkim drogą kropelkową. Gdy ktoś, kto jest chory, kicha lub kaszle, drobinki wydzieliny zawierające wirusa rozpylane są w powietrzu i docierają do ust, nosa lub oczu innej osoby.

Koronawirusem można się również zakazić, oddychając powietrzem, w którym krążą owe cząsteczki. Mikrodrobiny aerozoli zawierające wirusa mogą przemieszczać się wraz z powietrzem, zarażając osoby w pewnej odległości, co jest możliwe zwłaszcza w pomieszczeniach zatłoczonych albo źle wentylowanych.  

Poradnik Zdrowie szczepienia przeciwko COVID-19

Do niedawna nie było jednak dokładnie wiadomo, jak długo znajdujący się w powietrzu koronawirus pozostaje zakaźny. Zagadnienie to kilkakrotnie badali naukowcy z różnych ośrodków badawczych. Badania polegały na rozpylaniu wirusa w zamkniętych, obracających się komorach, które miały imitować środowisko podobne do naturalnego.

Z pomocą tej techniki ustalono, że wirusa można wykryć w powietrzu przez trzy godziny. Ta metoda nie odwzorowywała jednak dokładnie tego, co się dzieje, gdy w pomieszczeniu obecna jest osoba zakażona koronawirusem, która kicha, kaszle lub po prostu oddycha.

Aparat, który pozwala bardzo precyzyjnie naśladować taką osobę, opracowali badacze z University of Bristol. Urządzenie generuje dowolną ilość mikroskopijnych aerozoli zawierających wirusy, a umieszczone w nim pierścienie elektryczne wytwarzają środowisko, w którym aerozol może wirować dokładnie w ten sam sposób, jak w trakcie wydechu. W dodatku aparat kontroluje wilgotność, temperaturę, natężenie światła i promieniowania UV na obszarze objętym badaniem.

Tym sposobem badacze ustalili, że znajdujący się w powietrzu wirus w ciągu zaledwie 20 minut traci aż 90 proc. zdolności do zarażania, przy czym większość utraty tych zdolności miała miejsce w ciągu pięciu minut po rozpoczęciu testu.

W trakcie badań naukowcy zaobserwowali, że cząsteczki wirusa po opuszczeniu środowiska płuc, które jest wilgotne i bogate w dwutlenek węgla, bardzo szybko zaczynają tracić wodę. Zmienia się również ich odczyn pH. Z tego powodu stosunkowo szybko tracą zdolność do infekowania komórek. Informacją godną uwagi jest również fakt, że szybkość wysychania cząsteczek wirusa zależy od wilgotności otoczenia. Badacze ustalili, że:

  • przy wilgotności powietrza niższej niż 50 proc. wirus w ciągu 5 sekund tracił 50-60 proc. zakaźności, a po kolejnych 5 minutach spadała ona o dalsze 19 proc. Takie środowisko najczęściej panuje w biurach i dużych budynkach (np. centrach handlowych).  
  • przy wilgotności 90 proc. (np. w łaźni parowej czy pod prysznicem) wirus utrzymywał zakaźność przez dwie minuty. Po tym czasie zaczynała ona spadać, osiągając 10 proc. po 10 minutach. 

Co ciekawe, na zakaźność wirusa nie miała wpływu temperatura powietrza w pomieszczeniu.   

Jak wyjaśnił w wypowiedzi dla The Guardian prof. Jonathan Reid, dyrektor Centrum Badań Aerozolowych Uniwersytetu w Bristolu i główny autor badania, wyniki te wskazują, że największe ryzyko zakażenia występuje, gdy jesteśmy blisko osoby zarażonej. Gdy stoimy od niej w pewnej odległości, wydychane przez nią powietrze nie tylko dociera do nas bardziej rozrzedzone, a więc zawiera mniej wirusa, ale też sam wirus traci zakaźność.

„Oznacza to, że jeśli spotykam się dzisiaj ze znajomymi na lunch w pubie, głównym [ryzykiem] będzie prawdopodobnie to, że przekażę wirusa moim znajomym lub sam go od nich złapię, ale nie przekażę go nikomu, kto jest po drugiej stronie pomieszczenia – powiedział Reid. Jak podkreśla naukowiec, wyniki badania pokazują znaczenie utrzymywania fizycznego dystansu i noszenia maseczek.

Badanie nie zostało jeszcze zrecenzowane (co oznacza, że jego wyniki nie mogą być wykorzystywane np. w praktyce klinicznej), nie objęło również uznawanego za najbardziej zakaźny wariantu Omikron. Symulacje z wykorzystaniem tego wariantu mają się odbyć w ciągu kilku następnych tygodni.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki