Historię polskich "ołowianych dzieci" pozna cały świat. Co tak naprawdę wydarzyło się na Górnym Śląsku?

2024-10-17 14:36

Dzięki wielkiej odwadze i zaangażowaniu polskiej pediatrki Jolanty Wadowskiej-Król udało się uratować zdrowie tysięcy polskich dzieci, chorujących na ołowicę. Epidemia, o której milczano przez lata, wybuchła w latach 70. XX wieku. Współczesne zainteresowanie zaczęło się od książki. Teraz Netflix kręci serial.

Historię polskich ołowianych dzieci pozna cały świat. Co tak naprawdę wydarzyło się na Górnym Śląsku? (skrin okładki książki)
Autor: Marcin Hernas (projekt okładki, skrin PZ)

Ołowica jako choroba zawodowa była traktowana ma Śląsku w czasach PRL-u jak coś niemal naturalnego, nieuniknionego.

Na ołowicę chorowała moja ciocia Lucynka - zawsze borykająca się z anemią, cherlawa, blada i przewlekle zmęczona. Trafiła do szpitala, potem do sanatorium i tyle. Straciła trwale zdrowie, nie dożyła późnej starości, takie życie. Pracowała przy produkcji jakichś lamp, w których wykorzystywano związki ołowiu, nikogo to nie dziwiło.

Ale dzieci? Tego władze PRL-u nie mogły powiedzieć głośno, chociaż na leczenie trafiło 5 tysięcy osób.

Anemia. Jakie daje objawy i jak ją leczyć?

Ujawniona tajemnica ołowicy - zaczęło się od książki

Na Śląsku sprawa ołowicy u dzieci, poważnej choroby spowodowanej zatruciem ołowiem, właściwie znana była od zawsze. To taka tajemnica poliszynela - wszyscy wiedzieli, opowiadali sobie historie o znikających dzieciach głównie w Katowicach-Szopienicach, ale nie tylko.

Dla mnie, wychowanej w PRL-u na Górnym Śląsku, generalnie temat chorób powodowanych przez skażenie środowiska, był niemal naturalnym elementem dzieciństwa.

Powszechne zainteresowanie opinii publicznej w Polsce tamtymi wydarzeniami zaczęło się jednak dopiero w związku z ukazaniem się w 2020 roku książki Michała Jędryki. 

Autor "Ołowianych dzieci" był jednym z nich. To z jego klasy zaczęły znikać dzieci. On ujawnił skalę problemu, mówi śmiało o odległych konsekwencjach. 5 tysięcy dzieci trafiło na leczenie. Ile go wymagało? Ile zmarło w wyniku powikłań? Ile przekazało zmodyfikowane geny swoim dzieciom, które wciąż ponoszą konsekwencje skażenia środowiska? Tego nie dowiemy się zapewne nigdy.

Ołowica - zamiast badań epidemiologicznych i ostrzeżeń, krzyżyki w zeszycie

"Ołowiane dzieci" w zasadzie miały szczęście. Dzięki determinacji młodej lekarki Jolanty Wadowskiej-Król z Dąbrówki Małej w ogóle je diagnozowano i leczono.

Znalezionym ofiarom skażenia ołowiem stawiano krzyżyki przy nazwisku i to było podstawą leczenia. Badania nadzorowała prof. Bożena Hager-Małecka z Kliniki Pediatrii ŚUM w Zabrzu. Dzięki jej układom politycznym w ogóle znalazły się środki na badania Wadowskiej-Król i na leczenie.

Źródłem skażenia, w wyniku którego normy dla ołowiu w środowisku zostały przekroczone TYSIĄCKROTNIE w promieniu wielu kilometrów, była huta Szopienice.

Zakładu nie zamknięto, nie wypłacano odszkodowań. Wręcz przeciwnie - Wadowską-Król okrzyknięto prześmiewczo "Matką Boską Szopienicką". Nie ukończyła doktoratu, bo wyniki badań utajniono, nie zrobiła kariery naukowej. W pewnym momencie zapomniała o niej prof. Bożena Hager-Małecka, która poszła w politykę, została posłanką.

Śląska bohaterka zmarła w ubiegłym roku. W przyszłym roku Netflix zapowiada światową premierę serialu "Ołowiane dzieci".

Ołowiem można zatruć się też dziś

Wciąż zdarzają się zatrucia ołowiem. Narażone są nie tylko osoby, które mają zawodowy kontakt z tym metalem, lecz także dzieci. Ołów może się bowiem znajdować w niektórych zabawkach, a także w farbkach, plastelinie czy kredkach świecowych. Dotyczy to przede wszystkim produktów bez certyfikatów, z niepewnego źródła.

To właśnie dla najmłodszych ołów stanowi największe zagrożenie, gdyż są oni szczególnie podatni na wszelkiego rodzaju trucizny - organizm je chłonie jak gąbka.

Ołów może spowodować niewydolność nerek, uszkodzić trwale wątrobę, spowodować zaburzenia rytmu serca i jego zawał. Nieleczone zatrucie może doprowadzić do śmierci.

Groźnym następstwem kontaktu z ołowiem jest uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego. Konsekwencje to nie tylko zaburzenia zachowania, objawy demencyjne, ale nawet zgony.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki