Filip Chajzer ofiarą nagonki? O co chodzi w sprawie chorego Oskara
Kilka dni temu matka ciężko chorego Oskarka oskarżyła publicznie Filipa Chajzera o zagarnięcie pieniędzy ze zbiórki. Miało to skutkować przerwaniem terapii dziecka i narażeniem go na śmierć. Bardzo szybko zapaliła nam się jednak czerwona lampka, że coś tu się nie zgadza.
Filip Chajzer nie pierwszy raz przekonał się, że wspieranie innych nie jest łatwym zadaniem. Człowieka łatwo jest oskarżyć, pomówić, kompletnie nie myśląc o konsekwencjach.
Niezależnie od tego, jaka jest prawda, brud oblepia, pozostaje na lata. Wiosną 2023 roku prezenter został oskarżony, że "żyje z prowizji" i "dorabia się na chorych dzieciach". Zarzuty były absurdalne, bo niemal WSZYSTKIE fundacje pobierają prowizje, o czym doskonale wiedzą osoby szukające u nich pomocy.
Dostało się Chajzerowi. "Jest to jeden z najtrudniejszych i najsmutniejszych dni w moim życiu. Trzymam się ledwo" – poinformował dziennikarz w mediach społecznościowych.
Teraz jest chyba jeszcze gorzej.
Chajzer nie zapłacił za leczenie?
Media o zarzutach mamy Oskara wiedziały od kilku dni. Kobieta na swoim profilu facebookowym żądała oficjalnie, żeby "Pan z Telewizji" zapłacił faktury, bo szpital w USA, w którym przebywa z synem, przerwał terapię.
Sprawa pozornie bulwersująca, godna zajęcia się przez media, więc niemal natychmiast odezwaliśmy się do oskarżycielki, zapowiadając podjęcie tematu.
Mieliśmy jednak dodatkowe pytania i wątpliwości, chyba zrozumiałe w takiej sytuacji. Chcieliśmy wiedzieć choćby, skąd pani Monika i Oskar w ogóle wzięli się w USA, skoro wcześniej w mediach pojawiły się informacje o leczeniu we Lwowie.
Pytaliśmy, czy zmiana placówki odbyła się w porozumieniu z fundacją Filipa Chajzera "Taka akcja" i jak Fundacja tłumaczy brak przelewów, a także o jaką sumę chodzi konkretnie.
Pani Monika w czwartek 24 maja odebrała od nas wiadomość, poprosiła o zajęcie się sprawą ("Proszę nagłaśniać"), ale do tej pory nie odpowiedziała na żadne pytanie.
Fundacja nie ułatwiała zadania
Oczywiście, pytania i wątpliwości zgłosiliśmy też od razu fundacji "Taka akcja" - telefonicznie, sms-owo i mailowo. Pani z fundacji, która twierdziła, że "sprawa jest jej nieznana", obiecała "przekazać pytania prezesowi".
Do dziś nie mamy odpowiedzi oficjalnej.
Tym niemniej postanowiliśmy przeanalizować całą sprawę na podstawie dostępnych materiałów.
Zaangażowanie Filipa Chajzera na rzecz potrzebujących jest bezsporne. Niewątpliwie jego fundacji nie brakuje pomysłów, kreatywności, siły przebicia i skuteczności. Dla potrzebującego Wiktora w rekordowo krótkim czasie zebrano miliony.
Udało się pomóc Idze z SMA, kobietom w ciąży z Ukrainy... Historia z Oskarem jest niemal filmowa. Chajzer wychodząc ze studia "Dzień dobry TVN” spotkał zapłakaną mamę Oskara i nie chciał zostawić jej bez pomocy. Wcześniej zawiedli wszyscy...
Sprawa Oskarka - miało być tak pięknie
Tu zaczynają się schody. Mama Oskara chorego na zagrażające życiu zapalenie mózgu nie pierwszy raz oskarża fundację o brak pomocy i przywłaszczenie pieniędzy. Ponoć spotkała ją już krzywda tam, gdzie szukała pomocy przed "Taką akcją".
Teraz w oficjalnym oświadczeniu fundacja "Taka akcja" twierdzi, że zawiadomiła już prokuraturę i "inne służby" o próbie wyłudzenia środków.
"Nie tylko Fundacja Filipa Chajzera podjęła działania w tej sprawie. Inne fundacje również wstrzymały wypłaty dla tej samej kobiety, która wykorzystywała hojność ludzi do celów osobistych. Okazało się, że za środki z charytatywnych zbiórek kupiła bilety w pierwszej klasie do USA, notabene do innego miasta niż to, w którym rzekomo miała przebywać" - napisano w oświadczeniu przesłanym Jastrząb Post.
Sprawa Oskara - poważne konsekwencje
Nie ma większego znaczenia, co tak naprawdę się stało, chociaż ważne, by prokuratura wyjaśniła wątpliwości jak najszybciej. Spór dotyczy nie tylko 350 tysięcy zł, ale przede wszystkim ludzkiej krzywdy.
W tej sprawie zresztą nie zgadza się właściwie nic. Początkowo leczenie Oskara miało kosztować 2 mln zł. Teraz matka uruchamia nową zbiórkę na 3 mln zł. Raczej lek sam o tyle nie zdrożał. Zapewne to skutek zmiany placówki.
Lekarze podważają sensowność terapii stosowanej u Oskara. Wątpliwe metody "medyczne", zawyżane koszty leczenia. Pojawiają się jednak także wątpliwości co do faktur Chajzera, promocji zbiórki dla Oskara (fundacja ponoć chciała za to duże pieniądze). Nowe "informacje" tylko zaciemniają obraz.
Ostatnie wydarzenia niewątpliwie odbiją się niekorzystnie na zaufaniu Polaków do zbiórek, fundacji, drugiego człowieka.
Wydawało się nam jeszcze wczoraj, gdy podjęliśmy decyzję w redakcji, żeby tematu nie ruszać, że podobnie postąpią inne media, dopóki nie będzie konkretów.
A jednak ktoś naruszył tamę i już bezpardonowo wykorzystuje sytuację do ocen. Pojawiają się nawet sugestie, że "Chajzer uciekł z Polski". Tymczasem Filip Chajzer wydał emocjonalne oświadczenie (treść poniżej), wcale się nie ukrywa. Niekoniecznie chce z każdym rozmawiać (z nami nie chciał).
Cokolwiek powie i tak może być źle.
Chociaż nie znamy do końca motywów pani Moniki, także próbujemy zrozumieć. Oskar niewątpliwie jest bardzo chory i potrzebuje pomocy. W takich okolicznościach robi się dziwne rzeczy. Desperacja, bezsilność, liczenie na cud. Trochę niepokoją doniesienia o "planie zakupu nowego samochodu ze środków na leczenie", ale z wnioskami wstrzymajmy się do ustaleń prokuratury.
Czytaj także: "Pokonałem białaczkę, zaatakował mnie złośliwy glejak". Determinacja 21-letniego Kuby poruszyła Polaków
Aktualizacja, 29.05.24
Cel zbiórki na leczenie Oskarka stopniał z 3 mln zł do 200 tysięcy złotych, a matka chłopca zapowiada, że jeszcze może być obniżony. Zapytaliśmy w związku z tym, skąd ta zaskakująca zmiana przewidywanych kosztów leczenia. Pani Monika nie odpowiedziała, tylko zablokowała na Facebooku autorkę tej publikacji.
Filip Chajzer faktycznie wyjechał z Polski. Zrobił to jednak za zgodą policji i prokuratury, nie ukrywa się, jest w kontakcie i zadeklarował, że na ewentualne wezwanie stawi się w krótkim czasie.