Farmaceutka z Ukrainy pokazuje rany po bombardowaniu. "Ryzykuje życie, by pomagać innym"
Charków to jedno z miast, które jak dotąd najbardziej ucierpiało w wojnie w Ukrainie. Mimo, silnego bombardowania nadal jednak działają tam apteki. W jednej z nich pracuje Nina - farmaceutka, która w wyniku zbombardowania apteki doznała silnych obrażeń. Nie ewakuowała się jednak i nadal pracuje mimo leczenia, jakiemu jest poddawana.
Zdjęcia twarzy Niny właśnie obiegły internet. . "Świat powinien znać warunki, w jakich pracują farmaceuci w charkowskich aptekach, którzy ryzykują życie, by pomagać innym." - napisał pod jednym z nich fotograf Yurii Makhotin.
Ryzykują życie, by pomagać
Mimo bardzo trudnej sytuacji w Ukrainie nadal działają szpitale i część aptek. W jednej z nich - aptece należącej do sieci 9.1.1 - pracuje Nina. Feralnego dnia jak zwykle była w pracy, mimo, że Charków był pod niemal ciągłym ostrzałem. Rosjanie od początku wojny regularnie bombardowali miasto, w tym dzielnice mieszkalne, place, a także szpitale i sklepy.
Jedna z bomb trafiła w aptekę, w której pracowała Nina. W jego wyniku kobieta doznała rozległych obrażeń całego ciała i silnych oparzeń twarzy. Mimo, że poddawana jest leczeniu, które będzie trwało jeszcze bardzo długo, kobieta ciągle pracuje, bo ma świadomość, że jest niezbędna.
Świat musi wiedzieć
Nina postanowiła pokazać swoje rany światu po to, by społeczność międzynarodowa widziała, na co każdego dnia narażani są mieszkańcy Ukrainy. Jej zdjęcia opublikował na swoim koncie na Instagramie m.in. fotograf Yurii Makhotin.
"To jest Charków. Na zdjęciu farmaceutka jednej z sieci aptek, która została ranna w miejscu pracy w wyniku bombardowania rosyjskiego samolotu. Nie rzuciła pracy i nie ewakuowała się. Nina zgodziła się na publikację tych zdjęć" - napisał Yurii Makhotin.
Zdjęcia kobiety opublikował również na Twitterze Arthur Karytonow - przewodniczący Ligi Liberalno-Demokratycznej Ukrainy. Jak napisał: " Nina zgodziła się pokazać twarz po spotkaniu z prostymi Rosjanami. Aby świat poznał prawdę. Będzie potrzebowała bardzo długiego leczenia."
Porady eksperta