Dziecko miało guza na policzku. Diagnoza była szokiem dla rodziny i medyków
Czteroletni Alfred był w pełni zdrowym chłopcem, do chwili, gdy na jego policzku pojawiła się nietypowa zmiana. Jego matka, zawodowo związana z opieką medyczną, nie umiała wyjaśnić problemu, podobnie jak współpracujący z nią lekarze. Postawiona diagnoza była szokiem dla wszystkich.
Nietypowy guz na twarzy dziecka
U 4-letniego Alfreda z Danii zauważono na policzku niepokojący guz, który z biegiem czasu rozrastał się. Sądzono początkowo, że to po prostu skutek urazu – dzieci w tym wieku nierzadko się przewracają lub uderzają, więc matka dziecka nie widziała powodów do niepokoju.
Jednak potencjalne urazowe podłoże zjawiska było błędnym wnioskiem. Guz, zamiast znikać, rósł i zmieniał kolor. Fredderike, mama chłopca, odwiedziła z dzieckiem lekarza, który zaordynował antybiotykoterapię. Niestety, bez efektu.
Rzadkie bakterie wywołały guza na twarzy dziecka
Chłopiec został poddany kolejnej ocenie medycznej, tym razem przez laryngologa. Pomimo pierwotnej diagnozy ropnia, badania nie potwierdziły tej hipotezy. Wówczas mama zaczęła podejrzewać, że jest to choroba zakaźna, a nie laryngologiczna.
Ostatecznie konieczne stało się przeprowadzenie biopsji, która ujawniła obecność infekcji atypowymi mykobakteriami, znanych również jako prątki niegruźlicze, w węzłach chłonnych Alfreda.
Pomimo doświadczenia matki chłopca, pracującej od lat w zawodzie pielęgniarki dziecięcej, postawiona diagnoza była zaskakująca. Jak sama przyznała, choroba własnego dziecka okazała się dla niej trudnym doświadczeniem.
Zdiagnozowana u malca infekcja wywołana mykobakterią, nastąpiła wskutek kontaktu z bakteriami obecnymi wewnątrz słuchawki prysznicowej. Brak szybkiej interwencji mógłby skutkować poważnymi i groźnymi powikłaniami zdrowotnymi.
Atypowe prątki nie reagują na leczenie antybiotykami. Również zabieg operacyjny byłby obarczony wysokim ryzykiem z uwagi na możliwość uszkodzenia nerwów twarzy. Szczęśliwie doszło do pęknięcia guza, a jego mama ma nadzieję, że leczenie tkanek przebiegnie prawidłowo i nie dojdzie do infekcji tkanek czy zakażenia węzłów chłonnych. Obecnie, obserwuje się wyraźną poprawę stanu zdrowia chłopca.
Mykobakterioza - co to, jak można się zarazić
Mykobakterioza to rzadka jednostka chorobowa. W Polsce rocznie notuje się ok. 200 przypadków. Źródłem zakażenia są prątki niegruźlicze (NTM, inaczej "non-tuberculous mycobacteria", lub MOTT, "mycobacteria other than tuberculousis"), powszechnie występujące w środowisku.
Prątki niegruźlicze są obecne w glebie oraz wodnych zbiornikach, akumulując się również w instalacjach wodociągowych i na wewnętrznej powierzchni słuchawki prysznicowej.
W tych lokalizacjach mają zdolność formowania biofilmu, co może prowadzić do znacznych wzrostów stężenia, nawet o 100-krotność w porównaniu do zawartości w wodzie.
Transmisja zakażenia może nastąpić poprzez spożycie, inhalację oraz kontakt z kropelkami zawierającymi prątki, z kolei objawy mykobakteriozy obejmują suchy kaszel, stan podgorączkowy, ból w klatce piersiowej oraz duszności.
Mykobakterioza, pomimo swojego charakteru, nie należy do chorób zakaźnych, co wyklucza konieczność izolacji pacjenta. Jednakże, w szczególnych przypadkach, np. u osób z obniżoną odpornością, prątki niegruźlicze mogą stanowić czynnik wywołujący stan zapalny w węzłach chłonnych, skórze, czy tkankach miękkich.