Dwie olimpiady i koniec. Podstępny wirus przerwał karierę Agaty Wróbel
Myśląc o nadchodzących zmaganiach w Paryżu, trudno nie wspomnieć Agaty Wróbel. 20 lat temu zdobyła brąz na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach. Cztery lata wcześniej srebro w Sydney. Mistrzyni świata, trzykrotna mistrzyni Europy, multimedalistka, niespodziewanie zakończyła karierę w 2006 roku. Miała poważne powody.
Jej słynne różowe warkoczyki znał cały świat. Potem zrobiło się zupełnie cicho. Po zakończeniu kariery wybitna sztangistka zniknęła z życia publicznego. Zapraszana na salony, nawet przez najważniejsze osoby w państwie, po prostu się nie pojawiała. Plotkowano, że to wszystko z powodu gigantycznych długów, przeprowadzki do Wielkiej Brytanii, a nawet, że Agata Wróbel nie żyje.
W 2019 roku znowu zrobiło się o niej głośno za sprawą zbiórki publicznej na "nowy start". Wówczas wyszło na jaw, z jak poważnymi problemami zdrowotnymi i osobistymi mierzy się młoda kobieta. Po pięciu latach wydaje się, że ostatecznie wyszła na prostą.
Agata Wróbel ciężko zachorowała
Bezpośrednią przyczyną odejścia ze sportu w 2006 roku było zakażenie wirusem zapalenia wątroby typu C. Chociaż dziś WZW C nie budzi już powszechnego przerażenia, wówczas dla chorych taka diagnoza brzmiała niemal jak wyrok śmierci.
- Rewolucja dokonała się podczas mojego zawodowego życia. Kiedyś wielu pacjentów z HCV nie miało żadnych szans na ratunek nawet we wczesnym stadium choroby wątroby. Dzisiaj możemy pomóc prawie wszystkim, jeśli tylko zgłoszą się na badania i po pomoc do specjalisty - mówiła 9 lat później dr nauk med. Grażyna Cholewińska-Szymańska z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych.
Hepatitis C Virus został odkryty dopiero w 1989 roku. Wcześniej u pacjentów rozpoznawano zapalenie wątroby nie-A i nie-B, a nie różnicując wroga, nie umiano też z nim walczyć.
W pełni skuteczne terapie przeciwwirusowe, zawierające ombitaswir, dasabuvir, paritaprewir oraz ritonawir (znane jako "terapie bezinterferonowe"), są objęte refundacją w Polsce dopiero od lipca 2015 roku.
Agata Wróbel i dostępna terapia
Nie wiemy, jak była leczona Agata Wróbel, bo sztangistka nie wypowiadała się na ten temat. Prawdopodobnie pierwszą dostępną terapią, interferonem, która ratowała życie ok. 60 proc. chorych, ale leczenie było obciążone poważnymi skutkami ubocznymi. Nie usuwało też zupełnie spustoszeń w organizmie, których dokonywał wirus.
Szczęściarze, których HCV nie zabił, powodując raka wątroby czy jej marskość, zmagali się choćby ze znaczną utratą wydolności fizycznej i depresją.
W 2007 roku "Super Express" donosił, że Agata Wróbel pracuje w Wielkiej Brytanii w sortowni śmieci. Bez większego powodzenia próbowała wrócić do sportu w 2009 roku. Potem miała próbować swoich sił jako instruktorka crossfitu.
Jak na zawodniczkę przystało, Agata Wróbel walczyła, żeby samodzielnie utrzymać się na powierzchni. Dopiero w 2019 roku zdecydowała się poprosić o pomoc.
Zbiórka i przykrości
W opisie założonej ponad 5 lat temu zbiórki, Agata Wróbel nie mówiła o WZW C. Przyznała jednak, że zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, jak cukrzyca i depresja.
Agata Wróbel mówiła o bólu, związanym z neuropatią cukrzycową, o stanach lękowych i rozpaczy po śmierci mamy w 2016 roku.
Mistrzyni otrzymała wsparcie. Cel zbiórki został znacząco przekroczony. Niestety, z tego powodu Agatę Wróbel spotkały nieprzyjemności:
- Poprosiłam o pomoc i nikogo, do niczego nie zmuszałam. Przykro mi, że niektóre osoby uważają, że skoro coś wpłaciły, to teraz nie mam prawa do żadnej prywatności i mam opowiadać co dokładnie robię i na co idą pieniądze. Wydawało mi się, że jest to szczera i bezinteresowna pomoc. Wierzę, że w wielu przypadkach tak jest - napisała kobieta po zakończeniu zbiórki w sieci. Później znowu zniknęła.
Agata Wróbel chyba wyszła na prostą
Na facebookowym profilu Agata Wróbel (rocznik 1981) pojawia się od czasu do czasu, chociaż zazwyczaj trudno szukać tam szczegółów z życia osobistego, aktualnych zdjęć. Łatwiej o udostępniane apele z prośbą o pomoc dla potrzebujących ludzi i zwierząt. Dziś po prostu sama wspiera potrzebujących.
W marcu tego roku Agata Wróbel pokazała się jednak publicznie i na Facebooku zamieściła prywatne zdjęcie ze swoim pierwszym trenerem Edwardem Tomaszkiem. Od tamtej pory znowu cisza.
Podobno była zawodniczka wraz z partnerem mieszka w Bielsku-Białej. Konsekwentnie unika mediów, a osoby, które ją znają, rzadko mogą liczyć chociażby na rozmowę przez telefon. Wiadomo, że otrzymuje tzw. emeryturę olimpijską, która wynosi około 4200 zł brutto miesięcznie.
Nie wiemy, czy będzie śledzić zmagania sportowców w Paryżu i trzymać kciuki za naszych. Pewnie tak, bo życzliwość ma chyba wpisaną w DNA.