Dramat na półmaratonie w Radomiu. „Potężny kryzys dopadł ją na kilkadziesiąt metrów przed metą"
Do dramatycznych zdarzeń doszło w trakcie 12. Półmaratonu Radomskiego Czerwca'76. Zawodniczka, która nie mogła ustać na nogach, była wspierana, a wreszcie ciągnięta po ziemi aż do mety. Radomskie Centrum Sportu zachwyca się postawą biegaczy, internauci studzą entuzjazm, zwracając uwagę na niebezpieczeństwo, a psycholog sportu Bartek Kubacki tłumaczy, dlaczego amatorzy nie umieją powiedzieć „dość” i biorą udział w wyzwaniach ponad siły.
Dramat przed metą półmaratonu w Radomiu
Radomskie Centrum Sportu opublikowało film z finiszu 12. Półmaratonu Radomskiego Czerwca '76. Na nagraniu widzimy kobietę, która nie jest w stanie ustać na nogach. Przykucnięta zawodniczka pozostaje w takiej pozycji, ciągnięta do mety przez dwóch innych zawodników.
W pewnym momencie nawet to się nie udaje – dziewczyna siada na ziemi, a towarzyszący jej zawodnicy ciągną dalej, już na wpół przytomną i bezwładną. Przez metę została dosłownie przeciągnięta, leżąc na brzuchu, bez ruchu, z wyciągniętymi nogami.
Zgony zawodników w biegach długodystansowych
Dramatyzmu zaistniałej sytuacji dodaje fakt, że trzy lata temu na tej samej imprezie biegowej doszło do śmierci 49-letniego zawodnika, który zasłabł 50 m przed metą. To nie był jedyny taki przypadek: w 2021 roku zmarł biegacz kilkaset metrów przed metą na Półmaratonie Ślężańskim. W 2017 roku w Szpitalu Bielańskim zmarł biegacz przewieziony tam z trasy Maratonu Warszawskiego. W tym samym roku w Poznaniu zmarł maratończyk na 40. km biegu.
W 2019 roku zmarł w szpitalu 22-letni biegacz, który zasłabł pod koniec półmaratonu również w Poznaniu. To tylko garść przypadków, bo niemal każdego roku na masowych imprezach biegowych dochodzi do takich tragedii.
Zdawałoby się, że to nieliczne tragiczne finały biegów - nieliczne na tle tysięcy zawodników, którzy stają na starcie, dobiegają do mety, albo zwyczajnie schodzą z trasy, gdy braknie sił. Ale za każdą taką sytuacją stoi nie tylko biegacz, który odszedł, ale też jego rodzina i przyjaciele, którzy często długie lata szukają odpowiedzi na pytanie, czy losy ich bliskich mogły się inaczej potoczyć.
Radomskie Centrum Sportu chwali postawę fair play, internauci są innego zdania
Radomskie Centrum Sportu nie widzi w tym nic złego, że zawodniczka była ciągnięta do mety, a obok niej nie pojawiła się żadna osoba z opieki medycznej czy choćby ktoś z ramienia organizatora, kto powinien zabezpieczać trasę. Przeciwnie: zdarzenie opisane jest jako coś "pięknego":
Dramatyczne chwile i piękna postawa fair play na mecie 12. Półmaratonu Radomskiego Czerwca '76. Dla znakomitej większości uczestników radomskiego półmaratonu samo jego ukończenie to osobisty piękny sukces. Przebiegnięcie ponad 21 kilometrów ulicami Radomia, niełatwą trasą i często w upale wymaga bardzo dobrego zdrowia oraz żelaznego charakteru. Pani Magda wystartowała na trasę tegorocznego 12. Półmaratonu Radomskiego Czerwca '76 z mocnym postanowieniem dobiegnięcia do mety w hali Radomskiego Centrum Sportu. Potężny kryzys dopadł ją na kilkadziesiąt metrów przed metą... Pani Magdo, życzymy dużo zdrowia. Piękna postawa fair play obu panów - czytamy w poście Radomskiego Centrum Sportu.
Dla większości czytelników odbiór sytuacji jest jednak odmienny, co skutkowało ograniczeniem możliwości komentowania, ale nagranie nie zniknęło z sieci. Niektórzy zwracają uwagę na fakt, że opisane zachowanie jest nieprzepisowe.
- Może to, co napiszę, nie będzie popularne, ale pośród wszystkich ochów i achów nad postawą fair play chciałbym zauważyć, że to wg mnie nie jest fair play!!! Tak, to przemiły odruch ludzki, wsparcie i serdeczność, ale... Ale to sport i zawsze są zasady. W biegach za ukończony uważa się ten od startu do mety, bez pomocy osób postronnych, sprzętu i skracania trasy, bo to uznawane jest za oszustwo i nagrodą jest dyskwalifikacja. Czym różni się przeniesienie zawodnika na rękach przez ostatnie dziesiątki metrów? Przeszacował swoje możliwości - będzie to lekcją.
- Co wy promujecie? Promujecie brak udzielenia pomocy medycznej? Wciągnięcie innego zawodnika na metę nie jest fair play względem innych zawodników, którzy trasę pokonują w 100 proc. własnych siłach.
- Jak dla mnie to powinna być dyskwalifikacja 3 osób, jest od tego regulamin. Przez takie zachowanie dochodzi do zgonów na trasie, kiedy ludzie nieprzygotowani porywają się na półmaraton lub maraton - czytamy w kolejnych komentarzach [zachowana pisownia oryginalna].
Niebezpieczna sytuacja na półmaratonie w Radomiu
Znakomita większość komentujących post zauważa, że sytuacja była niebezpieczna z punktu widzenia zdrowia zawodniczki, która zaniemogła. Uwagę zwraca również brak służb medycznych wzdłuż trasy i na mecie, gdzie do leżącej kobiety podchodzi tylko osoba w cywilnym ubraniu. Nie wiemy, czy i w jakim zakresie później udzielono pomocy medycznej. Internauci komentują sytuację w następujący sposób [w cytowanych komenatrzach zachowano oryginalną pisownię]:
- Taki przypadek to krótka piłka, podchodzisz do zawodnika, pytasz się, czy wszystko ok, jeżeli jest w stanie utrzymać się na nogach, jest z nim kontakt, to można ewentualnie mu pomóc wstać, ale takie targanie do mety jest zachowaniem karygodnym i uwłaczającym dla zawodnika. Niestety, ale organizator nie postąpił właściwie, brak medyków mogło się skończyć tragicznie. Oby jak najmniej takich przypadków i przykładów.
- Doskonale przykład czego nie robić na trasie biegu. Tu powinny zareagować służby medyczne, a nie przypadkowi uczestnicy biegu, którzy jak widać nawet nie wiedzą, jak trzymać/chwycić osobę poszkodowaną. Brawura, która mogła tylko zaszkodzić i wielka nieodpowiedzialność organizatora, który nie reaguje na taką sytuację przy samej mecie.
- Ja tu nie widzę żadnego fair play. Wleczenie zamroczonej zawodniczki do mety kolanami po ziemi wygląda żałośnie.
- Jakby ta pani upadła, bo się "potknęła" nawet o własne nogi, a tych dwóch gentlemanów pomogłoby jej wstać, to byłoby bardzo fair play. Wówczas brawa dla nich. W tej sytuacji ta pani podczas "transportu" mogła tylko pogorszyć swój stan zdrowia. Tam powinny pojawić się służby medyczne, które co do zasady, powinny być zaraz za metą, więc daleko nie było, aby zareagować profesjonalnie.
- Ja się pytam, gdzie służby medyczne. Taki przypadek kwalifikuje się na natychmiastową reakcję, a nie czekanie, aż panią zawleką na metę.
- Widać, że intencje były dobre, ale już nie raz ktoś maraton przypłacił życiem, bałabym się tak na siłę kogoś ciągnąć w stronę mety, żeby za chwilę się nie okazało, że to niedźwiedzia przysługa.
Dlaczego amatorzy nie umieją zrezygnować z biegu ponad siły?
Zawodniczkę sklasyfikowano z czasem 2 godzin na dystansie półmaratonu – dla niewtajemniczonych ten dystans to dokładnie 21,0975 km. Taki rezultat dał jej 31. miejsce wśród wszystkich 116. sklasyfikowanych kobiet.
Dla porównania – zwyciężczyni Valentine Jebet osiągnęła rezultat 01:21:03. Pierwsza Polka – Izabela Paszkiewicz, była na mecie 10 sekund później.
Dla amatorki biegającej półmaraton w 2 godziny, ukończenie jest niewątpliwie symbolicznym zdarzeniem, ale nie da się ukryć, że poza osobistą satysfakcją (bezcenną) nie jest to znaczące dla świata sportu, nie przynosi chwały ani profitów.
Dlaczego w takim razie osoby biegające na przeciętnym poziomie desperacko dążą do mety, zamiast zająć się tym, co najcenniejsze – swoim zdrowiem? Zapytaliśmy o to psychologa sportu, Bartka Kubackiego.
Psycholog sportu komentuje wydarzenia przed metą w Radomiu
- W pierwszej kolejności zaznaczam: mój komentarz nie odnosi się do tej konkretnej sytuacji z Półmaratonu Radomskiego. Nie znam szczegółów, nie wiem, co dokładnie stało się zawodniczce oraz kiedy zaczęła odczuwać niepokojące objawy - podkreśla Bartek Kubacki, psycholog sportu. - Nie będę też rozsądzał, czy zawodniczkę należałoby zdyskwalifikować, bo nie ukończyła biegu samodzielnie. Nie o to tu chodzi.
- Faktem jest jednak to, że co jakiś czas na półmaratonach i maratonach dochodzi do tego typu sytuacji. I z jednej strony możemy podziwiać hart ducha i niezłomność, które pozwalają wyczerpanym zawodnikom kontynuować zmagania, ale z drugiej strony musimy powiedzieć wprost – to naprawdę niebezpieczne. I może zakończyć się tragicznie, zwłaszcza w sezonie letnim, gdy wysokie temperatury bardzo skutecznie wyciskają z naszego organizmu ostatnie krople wody - zauważa specjalista.
CZYTAJ TEŻ: Odwodnienie organizmu – objawy i leczenie. Co pić przy odwodnieniu organizmu?
- Czym innym jest waleczność i niezłomność, a czym innym ślepa brawura. Celem nie powinno być ukończenie zmagań za wszelką cenę, ale ukończenie ich w zdrowiu. Dotyczy to zwłaszcza sportu na poziomie amatorskim - wyjaśnia psycholog sportu Bartek Kubacki, który sam jest biegaczem-amatorem, startującym także na długich dystansach.
- Jako psycholog sportu świetnie rozumiem nastawienie zawodników i zawodniczek, którzy są skłonni do poświęceń i do kontynuowania walki za wszelką cenę. Bo czy nie zachwycamy się zawodowcami, którzy pomimo problemów walczą do końca? Czy nie pobudza nas kultowa przemowa z filmu: „Any Given Sunday”, w której Al Pacino nawołuje do walki na śmierć i życie o każdy cal boiska? - wymienia ekspert. To właśnie m.in. ta "romantyczna" wizja walki do końca sprawia, że niektóre osoby nie rezygnują w porę z rywalizacji, ale kontynuują ją, narażając na szwank swoje zdrowie.
- Odłóżmy jednak sportowy romantyzm na bok i podejdźmy do tematu pragmatycznie - dodaje Bartek Kubacki. - Wyobraź sobie, że uczestniczysz w maratonie, w którym startuje kilka tysięcy osób. Tłok, zamieszanie, duży obszar, który ciężko jest zabezpieczyć służbom medycznym. Tracisz przytomność w najmniej odpowiednim miejscu. Służby docierają zbyt późno i nie udaje im się ciebie uratować. Walka do upadłego – dosłownie. I niestety takie scenariusze co jakiś czas mają miejsce na zorganizowanych biegach długodystansowych.
To, czego powinniśmy sie nauczyć, zdaniem psychologa sportu, to pokora wobec własnych możliwości i akceptacja własnych ograniczeń. Sport amatorski powinien być źródłem przyjemności i prowadzić do poprawy stanu zdrowia, a nie powodować zagrożenie zdrowia i życia biegaczy.
- Dlatego apeluję – dbajcie o siebie. Pamiętajcie o badaniach profilaktycznych. Przed poważnymi startami zadbajcie o prawidłową dietę i nawodnienie. A gdy podczas biegu zaczniecie odczuwać, że jest źle – nie ryzykujcie swoim zdrowiem i życiem. Zejdźcie z trasy. Nieukończenie biegu nie jest absolutnie powodem do wstydu!
- Prawdziwą odwagą jest przyznać się przed samym sobą, że tym razem wyzwanie okazało się zbyt duże. Należy wyciągnąć wnioski i przygotować się lepiej do kolejnych zawodów, aby ukończyć je w zdrowiu i z uśmiechem na ustach. Natomiast walkę „na śmierć i życie” pozostawmy profesjonalistom, którzy są do tego znacznie lepiej przygotowani - podpowiada psycholog sportu, Bartek Kubacki.
Bartek Kubacki – psycholog sportu i trener mentalny. Swoją wiedzę z zakresu psychologii wykorzystuje w praktyce jako biegacz długodystansowy preferujący biegi na dystansach: 5, 10 i 21 km. Ma w planach start w maratonie oraz rozpoczęcie przygody z triathlonem. Od 2023 roku należy do grupy biegowej #BASIATEAM z Lublina. Ceni sobie możliwość aktywnego wypoczynku, dlatego na wakacje wybiera góry. Prowadzi stronę PsychologiaBiegania.pl.